JAROCINZeznania JacoSPECJALNIE DLA JAROCIN-FESTIWAL*** |
|||
Festiwal
Marcin Jacobson odpowiada na wiele pytan zwiazanych z Jarocinem... ale nie tylko.
-- 1 --
-- 2 --
-- 3 --
>-- 4 --
-- 5 --
-- 6 --
-- 7 -- |
. |
Na pewno spotkales sie z wypowiedziami, ze Jarocin byl swoistym wentylem bezpieczenstwa w PRL. Tutaj mlodziez miala sie wyladowac, aby pozniej nie sprawiac wladzy klopotow.
Z perspektywy czasu sadze, ze tak wlasnie bylo. Jarocin i caly ten boom rockowy, bez watpienia od pewnego momentu traktowany byl przez wladze w tych wlasnie kategoriach. Imprezy te dawaly mlodziezy substytut wolnosci, poczucie ze zyjemy w miare wolnym kraju. Smieszne, ze my - w kazdym razie czesc sztabu - robiac wszystkie te rockowe hece mielismy poczucie okpiwania wladzy. Wydawalo nam sie, ze dajac mlodziezy dostep do rocka, robiac koncerty i festiwale, uswiadamiamy im, ze mozna zyc inaczej, ze ten swiat naookolo nie musi byc taki smutny, szary, zapyzialy i zapity. To mialo dzialac jak owo przyslowiowe ziarnko niepokoju. Tak to pojmowalismy na poczatku. Pamietam, ze w pewnym momencie - to bylo gdy nie mialem ze sztabem Jarocina nic wspolnego - zwrocilem uwage na to, ze Walter w dosc nachalny sposob usiluje nadac imprezie podtekst polityczny; ze wieksza wage przyklada do ich deklaracji ideowych niz do muzyki. W tamtych czasach taki kurs bylby natychmiast spacyfikowany, a tu nic. Wtedy uswiadomilem sobie, ze Jarocin stal sie dla wladzy tablica informujaca o tym co sie mlodziezy w glowach gniezdzi. Wtedy tez skojazylem sobie fakt, ze rock np. w NRD od dawna stanowi medium tamtejszej oficjalnej propagandy politycznej. Podobnie zreszta bylo w Czechoslowacji i na Wegrzech. U nas wladza stosunkowo pozno siegnela po to narzedzie pozyskiwania spoleczenstwa. Czy mozesz powiedziec, jaka muzyke mial ten festiwal prezentowac? Jakie byly zalozenia na poczatku?Na poczatku chodzilo o szeroko, bardzo szeroko pojety rock, bez jakichkolwiek ograniczen stylistycznych - stad np. koncert Andrzeja Mitana, ktory z rockiem w klasycznym rzozumieniu niewiele mial wspolnego. Jedynym kryterium bylo to czy faceci umieja grac i to co graja ma jakis indywidualny rys. Zdarzalo sie, ze kapele slabe muzycznie byly dopuszczane do przegladu bo mialy ogromny ladunek naturalnej energii i autentycznosci; bo czulo sie, ze maja cos do przekazania i sa w tym przekazie szczere. Stad na pierszych festiwalach bylo wszystko - od rocka symfonicznego po punk i "wiejskie" bluesowanie. W jednym z wywiadow (lata 80) Holdys zarzucal Walterowi, to ze poprzez preferowanie zespolow grajacych "doly" wypacza obraz polskiego rocka...W koncu trudno sie z Holdysem nie zgodzic. Z perspektywy czasu Jarocin wydaje sie byc postrzegany jako festiwal PUNKOWY...Moim zdaniem Walterowi bardzo zalezalo na tym by wygladac, ze jest przez caly czas do przodu. Wiecie jestem jedynym gosciem, ktory naprawde Was, mlodziez, rozumie. Reszta to sa zgredy i dinozaury. Ja jestem mesjaszem muzycznej nowoczesnosci, ja jestem Waszym rockowym guru. Zauwaz, ze Walter od pewnego momentu wprowadzil scisly stylistyczny podzial na grupy zainteresowan, odrzucajac grupy mniejszosciowe. Zrobil to samo, co nie tak dawno zrobily z naszym rynku wielkie firmy fonograficzne - splascil ten rynek ograniczajac i zawezajac oferte. Punkowcy i metalowcy. Reszta sie nie liczy, bo jest wsteczna. Z musu tolerowal jeszcze regalowcow, bo ubarwiali te oferte no i niedobitki bluesmanow, bo byli mimo wszystko ciagle bardzo popularni - Dzem. Malo tego, zauwaz, ze pozniej stopniowo zaczal tymi grupami zainteresowan manipulowac - koncerty i dni tematyczne, nie dopuszczanie weteranow itd. Jedni na duzej scenie inni w amfiteatrze itd. Jak zmieniala sie polityka programowa i jakie byly zalozenia koeljnych dowodzacych impreza.W zasadzie odpowiedzialem na to pytanie dodam wiec tylko, ze w 87 pierwsza rzecza jaka zrobilismy to znieslismy te nieformalne ograniczenia. Poszerzylismy tez liste gosci o kapele z pogranicza stylow - rock-jazz, freaky, folki itp. W nastepnym roku, czyli '88 chcielismy zrealizowac idee festiwalu muzycznego, ktory w 10 lat pozniej zrealizowano w Roskilde - klasyczni symfonicy, teatry uliczne, happeningi plastyczne itp. No tak, ale to juz zupelnie inna opowiesc. Kon jaki jest - kazdy widzi. Festiwale na przelomie dziesieciolecia jakie byly znacie z autosji. A nie sadzisz, ze Walter poprzez swa polityke programowa chcial zwrocic uwage na nowe brzmienia i tredny w muzyce rockowej? W koncu Polskie Radio (szczegolnie PR3) i troche TV wychowaly i wychowuja pokolenia sluchaczy balwochwalczo przywiazanych do nagran Deep Purple, Pink Floyd, Claptona itp...Czy to przypadkiem nie jest kolejny mit. Radio i telewizor zawsze byl do tylu w stosunku do tego co dzialo sie w kraju i na swiecie, wiec to nie one dyktowaly nowe "tryndy". Nowe rzeczy dzieja sie w klubach, piwnicach i stopniowo wyplywaja na szersze wody. Poza tym pamietajmy, ze byla ogolnopolska Rozglosnia Harcerska, z ktorej nowe rzeczy wylatywaly w eter. Byly tez mniejsze imprezy i przeglady wyspecjalizowane. Takie wielotysieczne festiwale zawsze oparte sa na gwiazdach, na ktore przyjezdza gros publicznosci. Takie festiwale zawsze tez sa, albo powinny byc, przegladem "stanu posiadania". W Jarocinie, w pewnym momencie zachwiane zostaly proporcje miedzy rzeczywista roznorodnoscia stylistyczna jaka sie wtedy dziala w Polsce, a tym co Walter usilowal zasugerowac. W pewnym momencie odnosilo sie wrazenie, ze mlodzi polscy rockmani nic innego nie robia tylko wojuja z komuna, pala Komitety i wolaja o swiatowa anarchie. Tak przeciez nie bylo. Holdys po zamknietym, przedpremierowym, pokazie filmu "My Blood Is Your Blood" powiedzial, ze Walter jest oszustem. Przesadzil, co nie zmienia faktu, ze moim zdaniem, swiadomie wypaczal obraz polskiej tworczosci rockowej i usilowal manipulowac rynkiem. Mam wrazenie, ze z tego wszystkiego wychodzi, ze Walter chcial stworzyc rynek muzyczny odpowiadajacy jego gustom muzycznym. Zbuntowane teksty, ostra muzyka, "Sztuka", a muzycy to "Artysci". Czy tak kto wygladalo?Zastrzegam, ze jest to moje najbardziej prywatne zdanie poptwierdzone pozniejszymi obserwacjami jego poczynan. Miedzy Bogiem a prawda, nie wiem jakie Walter ma upodobania muzyczne. Na przyklad na poczatku zachwycal sie Krzak'iem i Dzem'em, pozniej wiemy kogo usilowal lansowac np. Aya RL. Czy to takie ostre, takie zbuntowane? Moim zdaniem Walter zawsze marzyl by zostac politykiem. Mial ku temu wszelkie predyspozycje, ktore przejawialy sie m.in. w umiejetnosci przewidywania co mu da najwiekszy elektorat. Szybko zorientowal sie, ze najmocniejsze kapele z wczesnego Jarocina sa zdecydowanie opoznione w stosunku do tego co dzieje sie na swiecie. Mial swiadomosc, ze nieunikniona jest szybka zmiana warty. Z drugiej strony, stopniowo Polska zaczela otwierac sie na Zachod, wiec aby tam zaistniec trzeba bylo znalezc cos co byloby na czasie, co moglo by byc interesujace dla tamtejszego rynku. Co wtedy najlepiej sie sprzedawalo na Zachodzie - bunt. No ale oni tam mieli swoj punkowy bunt, wiec nalezalo wykreowac bunt polityczny, bunt przeciwko Komunie, ustrojowi itd. Otwarcie nie dalo sie tego zrobic, bo wladza zabralaby mu zabawki, wiec do tego co mial w Jarocinie dorabial, nigdzie oficjalnie nie wypowiedziany podtekst polityczny - vide My Blood Is Your Blood. To byla ewidentna manipulacja, na ktora Holdys sie tak wkurzyl. Pozniej gdy zmienila sie sytuacja polityczna w kraju Walter jakos przestal byc rockowym zbawca, przebral sie w garnitury i rozpoczal kokietowanie zupelnie innego elektoratu. Dlaczego Walter zrezygnowal z organizacji FMR w 1986? ...Pozniej zreszta przez kilka lat nie widac go bylo wsrod organizatorow...Szczerze mowiac, nie wiem. Nie wykluczone, ze byla to forma szantazu wobec wladzy, ktora pozwolilaby mu na uzyskanie korzystniejszych warunkow na przyszlosc. To byla, moim zdaniem, zagrywka va banque, ktora mu nie wyszla. Wiem natomiast, ze swoj ostatni festiwal zrobil w sposob, ktory ewentualnemu nastepcy uniemozliwilby zorganizowanie kolejnej imprezy. Gros naszych klopotow w 87 wynikala z polityki spalonych mostow jaka zastosowal Walter w roku ‘86. Gdyby ow plan sie powiodl - gdyby nie znalezli sie wariaci, ktorzy podjeli to ryzyko i w sumie wyszli z tego obronna reka - moglby wrocic w roli zbawiciela. Jak pamietacie, Walter niejednokrotnuie dawal do zrozumienia - Jarocin to ja. W kilka lat pozniej gdy dyrektorzy zaczeli zmieniac sie jak w kalejdoskopie, zostalem nieoficjalnie zapytany przez ludzi zwiazanych z gornymi polkami wladzy - czy gdyby zapronowano mi zrobienie festiwalu wspolnie z Walterem Chelstowskim, to czy przyjalbym taka propozycje? Odpowiedzialem, ze tak choc mam watpliwosci czy Walter na taka propozycje sie zgodzi. Pojechalem nawet do niego by o to zapytac. Odpowiedzial mi, ze nie, bo on moze na kolejnym Jarocinie tylko stracic. Bynajmniej nie chodzilo tu o kase. Jednak Walter Chelstowski wrocil do Jarocina bodajze w 1990 roku i "rzadzil" tam rowniez w 91 i 92... Co spowodowalo te zmiane?[update Thu Jul 20 20:57:36 2000] Naprawde nie wiem. Po spotkaniu wiosna '88 nie mielismy z soba zadnego kontaktu. Spotkalismy sie ponownie zupelnie przypadkiem, chyba 10 lat pozniej, w Biurze Organizacyjnym Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy nie bylo wiec powodu by o to pytac. [/update Thu Jul 20 20:57:36 2000] W jednym z artykulow o Jarocinie 86 wycztac mozna, ze Walter Chelstowski, na ktorejs z konferencji prasowych ostro skrytykowal Gdanska Scene Alternatywna. Czy pamietasz moze o co chodzilo? Domyslam sie, ze GSA nie miescila sie w kategoriach Sztuki Waltera?Nie wiem o co chodzilo Walterowi i na czym polegal ten konflikt. Przypuszczam, ze GSA bedac juz silna organizacyjnie frakcja zaczela stawiac Walterowi warunki, na ktore Walter nie chcial lub nie mogl sie zgodzic. Poza tym Walter nie byl zainteresowany popieraniem frakcji, na ktora nie mial wplywu, ktorej nie mogl kontrolowac. Reakcja na wypowiedz Waltera byl zdaje sie bojkot festiwalu w roku nastepnym przez zespoly z Trojmiasta, czyli tej edycji, ktorej byles organizatorem. Nie myle sie?Trudno to nazwac bojkotem. Faktem jest, ze Waldek Rudziecki na nasza oferte odpowiedzial, proponujac zorganizowanie calodniowego koncertu poswieconego Artystom z GSA. Nie zgodzil sie tez na nasza ingerencje w zaproponowana liste wykonawcow. Takie postawienie sprawy klocilo sie z naszym glownym zalozeniem - nie bedzie koncertow monotematycznych. Po wtore - to my z Winderem, a nie Waldek, odpowiadalismy za dobor wykonawcow wiec musielismy miec prawo wgladu w to co w Jarocinie chcial pokazac. Rudziecki z kolei na wymieszanie jego kapel z innymi zespolami zdecydowanie sie nie zgodzil. Takie postawienie sprawy spowodowalo, ze kapele z GSA w Jarocinie nie wystapily. Mysle, ze Waldka Rudzieckiego poniosla wtedy ambicja co obrocilo sie przeciw Gdanskiej Scenie Alternatywnej. Z tego, co juz pisales (i z innych Twoich wypowiedzi, chocby Magazyn Muzyczny (12/87), wylania sie obraz festiwalu '87 jako zrobionego przez Ciebie i Leszka Windera praktycznie wbrew wszystkim. Wbrew Chelstowskiemu, wbrew kontroli NIKu, bezmyslnosci, czy wrecz paralizu dzialan wladz miasta, JOKu i generalnie calej aparatury urzedniczej. Mowiles, ze wiekszosc energii pochlanialy sprawy, ktorymi akurat nie Wy powinniscie sie zajmowac. Mimo to chciales realizowac festiwal w 1988 r. Pisales "W nastepnym roku, czyli '88 chcielismy zrealizowac idee festiwalu muzycznego, ktory w 10 lat pozniej zrealizowano w Roskilde - klasyczni symfonicy, teatry uliczne, happeningi plastyczne itp". Jak to sie stalo, ze festiwalu tego jednak nie poprowadziles?
Idea Jarocina ‘88 powstala w momencie gdy wymyslalismy Jarocin ‘87. Gdy sie za festiwal zabieralismy musielismy pomyslec w jakim kierunku musi pojsc by sie utrzymac. Formula, ktora realizowal Walter byla naszym zdaniem wypalona, trzeba wiec bylo wymyslec cos nowego. Mielismy swiadomosc, ze nie moze to byc pomysl na jedna impreze. Nasze myslenie szlo w kierunku otwartego festiwalu muzycznego, a pozniej interdyscyplinarnego. Dlatego juz w ‘87 wiedzielismy mniej wiecej jak będzie wygladal festiwal ‘88. Czy mozesz powiedziec jakie watpliwosci?To proste. Uwazam, ze Leszek postapil wobec mnie nie fair. Co najmniej 3/4 Jarocina '87 bylo moim pomyslem. Formula, zasady, ekipa,zestaw wykonawcow etc. Bezkolizyjna realizacja to byla moja i Adasia Galasa krwawica. Generalnie rzecz biorac festiwal zyskal bardzo dobre opinie. Uwazam, ze Leszek nie mial merytorycznych podstaw by rezygnowac z tek kooperacji - druzyny, ktora wygrywa sie nie zmienia. Poza tym bardzo dotknal mnie sposob w jaki to zrobil. Uwazam, ze nie zaslugiwalem na takie traktowanie. Gdyby przyszedl i powiedzial - Sorry, to jest moj festiwal, w tym roku robie go sam! Wtedy nie byloby sprawy. A tak sciemnianie, udawanie, mydlenie oczu. to bylo paskudne. Mysle, ze Leszkowi zrobilo sie zal tego, ze Jarocin '87 utozsamiany jest ze mna a nie z nim. Znowu te pieprzone ambicje. Czy myslisz, ze Winder nie bardzo mogl sobie poradzic w 1988? W koncu tak krytycznych recenzji nie bylo do tej pory. w Non Stopie umiesczono nawet cos w rodzaju nekrologu: pogrzeb Jarocina i muzyki rockowej...Nie bylem, nie widzialem, nie moge wiec ferowac opinii. Slyszalem tylko, ze w '88 byl okropny burdel organizacyjny, kompletny chaos koncepcyjny i wielu ludzi mialo do niego o to zal. |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi + DMP |
. |