JAROCINZeznania JacoSPECJALNIE DLA JAROCIN-FESTIWAL*** |
|||
Festiwal
Marcin Jacobson odpowiada na wiele pytan zwiazanych z Jarocinem... ale nie tylko.
-- 1 --
-- 2 --
-- 3 --
-- 4 --
-- 5 --
-- 6 --
-- 7 -- |
. |
W folderze 1980 r. jest informacja, ze w sklad biura organizacyjnego festiwalu wchodzil m.in. koordynator z ramienia ORMO. Cóz takiego koordynowal tenze czlowiek? Czy chodzilo tylko o bezpieczenstwo w trakcie festiwalu, czy w gre wchodzily takze inne rzeczy?W tym czasie nie bylo firm ochroniarskich, a milicja w sposob naturalny budzila agresje zbuntowanej mlodziezy. Zeby uniknac tego typu zadraznien, przy poparciu dyr. JOK'u Mariana Szurygajlo udalo przekonac sie lokalnego i wojewodzkiego komendanta, ze zamiast mundurowych lepsi beda cywile spoza tej organizacji. Cywilna sluzba wspierajaca MO bylo ORMO - Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej. Koordynator byl po prostu szefem ochrony. Od innych rzeczy byli inni ludzie nie wymienieni z nazwiska, z ktorymi czasami musielismy rozmawiac. Najwiekszym problemem w tym czasie bylo przekonanie Milicji i innych sluzb, ze ludzie z dlugimi piorami, inaczej wygladajacy niz mieszczanie z Jarocina, nie sa elementem wywrotowym, wrogami ustroju itd., a co za tym idzie, ze nie trzeba ich na dzien dobry aresztowac czy traktowac pala. Gdy okazalo sie, ze w Jarocinie nic strasznego sie nie stalo, wspolpraca ze sluzbami porzadkowymi okladala sie bez nadzwyczajnych zgrzytow. Jak sie domyslam, opis ten dotyczy pierwszych edycji festiwalu. Kontynuujac temat i wybiegajac troche w przyszlosc - wiemy, chocby z relacji prasowych czy wlasnych wspomnien, ze w pozniejszych latach (szczegolnie w drugiej polowie lat 80-tych) ingerencja "odpowiednich organow" w organizacje festiwalu byla duzo bardziej znaczaca. Nie brakowalo spektakularnych, glosnych swojego czasu wydarzen, jak np. pobicie przez milicje czlonkow zespolu Aurora w 1987 r. Mowilo sie, ze Jarocin byl dla milicji wrecz swoistym poligonem. Moglbys napisac, jak ta sprawa wygladala od Twojej strony?
Niestety musze Cie rozczarowac. Ingerencja milicji i sluzb w festiwale wcale nie byla taka duza jak sie wydaje. Wiem, ze brzmi to jak herezja ale opowiesci o brutalnych dzialaniach sil porzadkowych od samego poczatku byly i sa do dzisiaj konsekwentnie budowanym i kultywowanym mitem. Po pierwsze - w tamtych latach duzo latwiej bylo dostac pala niz dzisiaj, to fakt. Po wtore - w jednym z poprzednich zeznan wspomnialem, ze wielu dziennikarzy przyjezdzalo do Sopotu i Jarocina w poszukiwaniu sensacji, dowodow wynaturzenia mlodziezy, ktora miast sluchac muzyki z rozdzielnika chce rocka itp. Po trzecie - w takiej masie ludzi zawsze znajda sie przyslowiowe czarne owce (zarowno po stronie sluzb porzadkowych jak i publicznosci), ktore cos tam chca udowodnic. Po czwarte - gdzie drwa rabia, tam wiory leca. Generalnie rzacz biorac, problem polegal na tym, ze owczesne wladze a co za tym idzie i odpowiednie sluzby nie bardzo wiedzialy co z tym fantem zrobic. W zwiazku z tym od samego poczatku staralismy sie ludziom z milicji i sluzb porzadkowch tlumaczyc, ze nie taki diabel straszny jak go maluja itd. i to przewaznie skutkowalo. Zdarzaly sie tez incydenty, ktorych pewnie mozna bylo uniknac, ale ktore moim zdaniem mieszcza sie w granicach bledu statystycznego. Pamietam, ze na I Jarocinie, juz po koncercie w amfiteatrze, gdy publicznosc juz sie w zasadzie rozeszla, akustyk o ksywce "Anzelm" wyciagnal niedopita flaszke i pociagnal do dna. Byl po robocie, wiec mial prawo. Oprozniwszy naczynie wyrzucil je za siebie - wiedzial, ze w amfiteatrze ludzi juz nie ma. Mial pecha. Lot pustej flaszki zaobserwowal porzadkowy, ktory nie wiedzial ze to czlowiek z obslugi i potraktowal go pala. Gdyby to widzial jakis pismak bylaby z tego duzy material - wersja do wyboru: Pamietajcie jeszcze o dwoch sprawach.
Po pierwsze -
Po wtore - Reasumujac. Nie wydaje mi sie by wiadome sluzby usilowaly zantagonizowac festiwal i doprowadzic do wybuchu, ktory uzasadnial by ich zdecydowana reakcje. Gdyby chcieli to zrobic to bez problemow by to zrobili. Uwazam tez, ze jak przy kazdej takiej imprezie zdarzenia naglosnione przez media i rozdmuchane przez stu-gebna legende, zaliczyc mozna do malo znaczacych incydentow nie majacych wplywu na ogolny oglad omawianego problemu. Wiem, ze zaraz wyciagniecie mi demolke amfiteatru podczas koncertu Smaru SW, ale poczekam, az to zrobicie...pozniej, a tym czasem odpowiem na inne pytania. W nawiazaniu do pytania dotyczacego ORMO chcialbym zapytac sie o udzial funkcjonariuszy UB. Domyslam sie (i gdzies nawet o tym czytalem), ze w Jarocinie bylo ich zawsze duzo. W 1985 w sposob chamski zostalem wylegitymowany przez "cywilow" (bylem wtedy muzykiem i uczestnikiem festiwalu). Po imprezie mialem wizyte Dzielnicowego. Sprawa dotyczyla glownie pytan o efekt gitarowy, ktory zobaczyli u mnie "przebierancy". Byly pytania Dzielnicowego: co robisz? skad ten efekt? etc...Ludzie, nie mitologizujmy tego problemu. W tych czasach wszedzie pelno bylo przebierancow, a i chamstwo bylo o wiele bardziej powszechne. Dzisiaj tez na kazdym kroku mozna spotkac chama - taki to kraj mimo, ze podobno nalezymy do Europy. Jasne, ze w Sopocie i w Jarocinie duzo bylo roznych takich. To nie byl przywilej koncertow rockowych. Pelno ich bylo na festynach, wystawach, meczach itp. Tam gdzie zbieralo sie duzo ludzi duzo tez bylo sluzb wszelakich. Jarocinem interesowali sie wszyscy: milicja, UB, nawet wywiad i kontr-wywiad. Jak juz zeznawalem, wladze zupelnie nie wiedzialy co z tym fantem zrobic, wiec byli czujni. Ci, ktorych tam wyslano starali sie wykazac, bedac czesto nadgorliwymi. Z kolei, ktorzy wysylali przebierancow w teren tez musieli sie wykazac, wiec wdrazali procedury. Jednym ze stalych elementow takiej procedury byl tzw. wywiad srodowiskowy. Wywiad srodowiskowy z urzedu przeprowadzal dzielnicowy, stad te nachodzenia. Jak juz zeznawalem, oni tam na gorze zupelnie nie wiedzieli co z tym zrobic wiec inicjatywe przekazywali do nizszych szczebli. Nizsze szczeble tez nie wiedzialy, wiec czepiali sie jak tonacy brzytwy. Nie wiedzieli o co pytac, co obserwowac, wiec szukali punktu zaczeopienia - dziwna, metalowa puszka z kabelkami = podejrzane itd. Jak sadzisz, z czego wynikala czesta agresja tlumu w Jarocinie? Na zachodzie odbywaly sie takie festiwale, ale mam wrazenie, ze nigdy nie bylo zamieszek na tak duza skale jak w Jarocinie.
To jest problem o wiele bardziej zlozony. Moze jak wspomniales - mundur po prostu wzbudzal gniew ludzi? I to niezaleznie od systemu politycznego. Albowiem w 1994 i innych latach rowniez byly zamieszki i to wlasnie ze sluzbami policyjnymi...W krajach cywilizowanych mundur kojarzony byl przewaznie z porzadkiem, pomoca i bezpieczenstwem. To budzilo szacunek. W Polsce od dziesiecioleci mundur jest symbolem ucisku, zniewolenia, nieszczescia, wiec budzi niechec i agresje. Inna rzecz, ze mundur i bron robia nawet z lagodnego pacyfisty innego czlowieka. Przezylem to z obu stron "barykady" - sluzac w wojsku i biorac udzial w historycznych zamieszkach politycznych na Wybrzezu. Dziwne rzeczy dzieja sie wtedy z czlowiekiem. Sa to reakcje, o ktore w normalnych warunkach czlowiek nawet by sie nie podejrzewal. No i skoro juz wspomniales o Smar SW, to poprosze o przypomnienie tej sprawy.To chodzi o te awanture w poznym Jarocinie (w 1993 roku), ktorej efektem bylo kompletne zdemolowanie amfiteatru. Uwazam, ze za ta demolke w duzym stopniu odpowiada Jarek Janiszewski - ten z Bielizny - prowadzacy impreze. Problem polega na tym, ze zarowno prowadzacy, jak i muzycy na scenie musza miec swiadomosc "wladzy" jaka maja nad publicznoscia. Brak tej swiadomosci, wyobrazni i odpowiedzialnosci za slowa i czyny, chec kokietowania i popisywania sie, czesto prowadzi do niekontrolowanej reakcji publicznosci i wybuchu. W Jarocinie skonczylo sie demolka amfiteatru, w kilku innych miejscach na swiecie zgineli ludzie. Powod byl ten sam. Brak wyobrazni i odpowiedzilnosci oraganizatorow lub artystow. Uwazasz, ze Jarek Janiszewski sprowokowal awanture? Moze warto przypomniec co i dlaczego sie stalo, jak sie stalo...?
Szczegolow nie pamietam. Atmosfera w amfiteatrze byla podminowana, bo organizatorzy nie potrafili zachowac dyscypliny wsrod wykonawcow. Jedni grali dluzej, drudzy krocej wiec harmonogram koncertu zostal zaburzony a impreza miala skonczyc sie o oznaczonym czasie. Koncert na stadionie mial sie zaczac zaraz po zakonczeniu imprezy w amfiteatrze. Zaczelo byc nerwowo i to zarowno na zapleczu jak i na widowni. Janiszewski przestal nad tym panowac. Sam tez zaczal reagowac nerwowo i chwiejnie. Dopuscil do klotni i przepychanek na scenie. Kilku ludzi wskoczylo na scene, ochrona zareagowala zdecydowanie za pozno i zaczela sie szarpanina. Wtedy nalezalo na chwile przerwac koncert. Jarek zamiast to zrobic zaczal przez mikrofon krytykowac i ostro dogadywac ochroniarzom. Publicznosc potraktowala to jako przyzwolenie i blogoslawienstwo. Kilku kolejnych skoczylo na scene no i sie zaczelo - poszla lawina. Zanim nastapil wybuch, powiedzialem do syna zeby sie wycofac spod sceny - stalismy z boku, poza widownia - bo zaraz moze sie zaczac kurzawa. Nie wiem czy minela minuta.Konferansjer, prowadzacy impreze i muzycy na niej wystepujacy musza zdawac sobie sprawe z tego, ze sa tez odpowiadajacymi za bezpieczenstwo tejze. Czy im sie to podoba czy nie od ich zachowania zalezy jak bedzie zachowywac sie kilkuset osobowy czy kilku tysieczny tlum. Pamietac tez musza, ze ochroniarze m.in. sa po to by nie wpuszczac osob nieupowaznionych - czytaj publicznosci - na scene, gdzie stoi sprzet duzej wartosci, gdzie jest prad itd. Zdarza sie, ze prowadzacy albo muzyk kokietujac publike zaczyna czepiac sie ochrony, krytykowac ja, wysmiewac. Zdarza sie tez, ze muzyk nie uzgadniajac tego z ochrona wprowadza nowe elementy gry - hej, chodzcie tu do mnie, chodzcie na scene itd. W obu przypadkach rozrube masz jak w banku. Janiszewski tak wlasnie zareagowal. Ludzie, paczcie z jakimi miesniakami ja musze pracowac. Ja jestem wasz chlopak, gdyby to ode mnie zalezalo to wszystkich wpusil bym na scene. Oczywisie przerysowuje, ale taki byl wydzwiek podanych na mikrofon wypowiedzi. Poza tym prowadzacy musi byc zdecydowany - w koncu on tam rzadzi. Janiszewski zamiast lagodzic, podsycal napieta atmosfere, zamiast w dyskusjach z kapelami podjac jednoznaczna decyzje zmienial je kilkakrotnie. Tak to sie musialo skonczyc. |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi + DMP |
. |