JAROCINZeznania JacoSPECJALNIE DLA JAROCIN-FESTIWAL*** |
|||
Festiwal
Marcin Jacobson odpowiada na wiele pytan zwiazanych z Jarocinem... ale nie tylko.
-- 1 --
-- 2 --
-- 3 --
-- 4 --
-- 5 --
-- 6 --
-- 7 -- |
. |
Pracowales przy organizacji pierwszych Festiwali w Jarocinie. Jak tam trafiles? Jak to sie wszystko zaczelo?Do Jarocina trafilem niejako z automatu. Wczesniej pracowalem w Baltyckiej Agencji Artystycznej BART w Sopocie, gdzie za przyzwoleniem dyrektorskiej pary sp. Andrzeja Cybulskiego i Hanny Wituckiej, razem z Wojtkiem Korzeniewskim (pozniejszy prezydent Festiwalu Sopockiego) i Wiesiem Sliwinskim robilimy “Pop Session”. Andrzej Cybulski zanim zostal dyrektorem BART’u (w tym czasie najbradziej preznego przedsiebiorstwa estradowego w Polsce) byl szefem Klubu Studentow Wybrzeza (KSW) “Zak” w Gdansku, w ktorym debiutowaly pierwsze polskie kapele big beatowe, Czerwono-Czarni i Niebiesko-Czarni.
Wracajac do Pop Session - byla to kilkudniowa impreza, ktora nosila oficjalna nazwe Miedzynarodowe Konfrontacje Muzyczne “Pop Session”. Byl to prawie rockowy festiwal, na ktory przyjezdzaly glownie kapele z Demoludow (Kraje Domokracji Ludowej) oraz dosc przypadkowi wykonawcy z Zachodu. Polskie zespoly dobierane byly wedle “towarzyskiego” klucza. Pop Session ze wzgledu na swoj pro mlodziezowy profil repertuarowy cieszylo sie duza frekwencja, wiec z Wojtkiem Korzeniewskim w 1977 roku zaproponowalismy by wykorzystac te popularnosc dla promocji mlodych “gwiazd” polskiego rocka, ktore nie mialy dostepu do szerszej publicznosci i mediow. W ten sposob zrodzil sie pomysl Muzyki Mlodej Generacji, ktorej kontynuacja byl Jarocin.
ktore nie mialy zadnych szans na nagrania, wystepy przed szersza publicznoscia etc. Nasz pomysl mocno poparli wtedy warszawscy dziennikarze w osobach Jacka Sylwina, ktory krecil sie przy Trojce i Jacka Olechowskiego zwiazanego z Rozglosnia Harcerska. Obaj akredytowani byli wtedy przy Pop Session jako korespondenci prasowi i brali udzial w otwartych dyskusjach z dyrektorem Cybulskim. Pozna jesienia 1977 roku zaczelismy montowac - kolejny festiwal, nawiasem przy powaznych oporach Pagartu. Polska Agencja Artystyczna “Pagart” byla w owym czasie monopolista w zakresie sprowadzania i wysylania artystow za granice, wiec “z klucza” byla tez wspolorganizatorem Pop Session. Rockowy profil imprezy jaka zaczelismy przygotowywac byl o tyle oczywisty, ze podczas Pop Session ’77 najwiekszym aplauzem publicznosc przyjela kapele rockowe - Skorpio (Wegry), Teska Industrija (Jugoslawia), Collegium Musicum (Czechoslowacja) i SBB (Polska) - a popowe gwiazdy w osobach Urszuli Sipinskiej, czy sprowadzone przez Pagart Veroniki Fischer (NRD) i grupa 5000 Volts (Anglia) skwitowano grzecznosciowymi oklaskami. Istotny wplyw na to mial tez udany debiut Kombi, w ktore Bart zainwestowal sporo pieniedzy, a ktore z konfrontacji z zagranicznymi i naszymi gwiazdami pop wyszlo obronna reka. Nie byl to oszalamiajacy sukces, ale tez nie odstawali od reszty. W sumie podobali sie, choc jak pamietam muzycy z Jugoslawii na swojej konferencji prasowej zapytali naszych dziennikarzy - dlaczego w Polsce nikt nie gra prostego rocka? Zwrocili uwage na to, ze wszystkie nasze kapele “kombinuja” na bazie rocka. SBB gra fusion, a Kombi usiluje grac funky (tak wtedy bylo).
Nasz pomysl na festiwal byl bardzo prosty - na Pop Session staramy sie zaprosic mozliwie znane grupy rockowe z Demoludow, a ich supportami niech beda najbardziej znane grupy naszego rockowego “undergroundu” - Kombi, Krzak, Exodus. Prosilismy tez Pagart o jakas rockowa gwiazde z Zachodu, ale oni mieli to w nosie i dali nam wtedy jazzowy United Jazz & Rock Ensemble z Jon Hisemaneem na bebnach, a w tydzien po festiwalu w Operze Lesnej wystapili Slade - to byl czad. No tak ale za bardzo wybieglem do przodu. Pamietam , ze w Operze Lesnej nie wystapili Family of Pecussion (grupa miedzynarodowa) i chyba Bob Lennox (z USA). Ciekawostka, dodajaca smaczku calej historii, jest tu fakt, ze Wegrzy i Niemcy z NRD (chyba Piramis i Wir), widzac z jakim aplauzem spotkal sie pierwszego dnia festiwalu Exodus i jak sa odbierane kapele w Teatrze Letnim, postanowili zjednoczyc sily. Polaczyli po prostu swoje aparatury naglasniajace - wtedy kazda kapela wozila z soba caly sprzet - by zabic polska konkurencje moca glosnikow. Gdy Krzak zaproponowal, ze tez chce wejsc do tej “spoldzielni”, odmowili. Sytuacja byla klopotliwa, bo w tych czasach moc aparatury odgrywala bardzo istotna role. Krzak mial po jednym mizernym, trojdroznym slupku (po jakies 500 Watt na strone), a oni razem po cztery cztery slupki czyli ok. 2 kW na strone. Nie pomogly prosby, perswazje i naciski organizatorow, nie pomogly tez nasze “zlosliwostki”. Przewaga cudzoziemcow byla druzgocaca, ale zmobilizowany sytuacja Krzak zagral chyba najlepszych w swej historii koncert. Zagrali bardzo cicho za to z takim czadem, ze zadna aparatura nie mogla tu nic wskorac. Publika oszalala - to Krzak, a nie zagraniczne gwiazdy, byl tego dnia gora. Pop Session 79 i II Mloda Generacja byly niezaprzeczalnym sukcesem - zaczeto o nas pisac, zaczely zglaszac sie kapele i coraz liczniejsi lokalini organizatorzy imprez.
Pomysl nie byl glupi, bo w Teatrze Letnim zaczynalo byc ciasno, a i w Sopocie zaczely wiac inne wiatry - po prostu Cybulski przestal byc dyrektorem Bartu, a lagodna sila preswazji Hanki Wituckiej nie zawsze skutkowala. Rada w rade - Witucka, Sylwin, Chelstowski, Korzeniewski i ja wymyslilismy nowa formule MMG. Generalne zalozenie bylo takie. W Jarocinie wystepuja kapele zakwalifikowane na podstawie kaset. Najlepsze jeszcze w tym samym roku trafiaja do sopockiego Teatru Letniego, a po roku najlepsze z najlepszych do Opery Lesnej. Ze wzgledow organizacyjnych ustalilismy tez, ze Jacek Sylwin i Walter Chelstowski pilotuja Jarocin i doskakuja do Sopotu, z kolei my - Wojtek Korzeniewski, Wiesiek Sliwinski i ja - koncentrujemy sie na Sopocie i wspieramy ich w przygotowaniach Jarocina. W nastepnym roku Jacek z Walterem calkowicie przejeli inicjatywe i zaczeli tworzyc w Jarocinie swoj festiwal, zachowujac jednak pozory scislej wspolpracy z Sopotem. Uklad z Jarocinem jako przedsionkiem Sopotu przetrwal 2 lata przy czym o ile z pierwszego Jarocina kapele trafialy do Teatru Letniego, o tyle w roku nastepnym roku z Jarocina trafialo sie bezposrednio do Opery Lesnej, bo koncerty w Teatrze Letnim zlikwidowano.
W ‘81 odbylo sie ostatnie Pop Session. Wtedy TSA debiutowalo z Piekarczykiem. Opera Lesna (4,5 tysiaca ludzi) byla pelna. Za betonowym plotem, w lesie, stalo co najmniej drugie tyle ludzi. W pewnym momencie ploty runely - takie jak te ktore czasem okalaja bocznice kolejowe lub koszary - i tlum wlal sie do amfiteatru. Publika nie byla agresywna ale bylo groznie. Udalo nam sie opanowac sytuacje - prowadzilem ten koncert z Walterem Chelstowskim - ale nowa dyrekcja przerazila sie smiertelnie i incydent ten wykorzystala jako pretekst by zlikwidowac festiwal. [update Mon Mar 27 22:20:53 2000]
Nowemu dyrektorowi BART'u bardzo byl na reke ten incydent z plotem. On byl wyjatkowym cykorem a wzbierajaca fala rockowa grozila wychyleniem sie z szeregu. Nie mial dyrektyw co z tym rock'n'rollem zrobic, wiec chetnie wycofal sie z imprezy, ktora przejal w spadku po Andrzeju Cybulskim, a ktora mogla by na niego zwrocic uwage politycznych decydentow. To bylo charakterystyczne myslenie wielu urzednikow z tzw. rozdzielnika. Oni czesto bywali bardziej papiescy niz sam Komitet Centralny. [/update Mon Mar 27 22:20:53 2000] Jak juz mowilem Andrzeja Cybulskiego odwolano w okresie przygotowan do Pop Session ‘80. Zaraz po nim z Bartu odszedl Wojtek Korzeniewski, ktory przystapil do organizowania BRiO - Biuro Reklam i Ogloszen w Sopocie. BRiO bylo pierwsza w Polsce firma uslug reklamowych wyspecjalizowana w uslugach na rzecz estrady, fonografii, show businessu itp. Ja z Wieskiem Sliwinskim tez odeszlismy do BRiO, wspolpracujac nadal przy organizacji Pop Session. Robienie kolejnych festiwali nie bylo proste, poniewaz na miejsce Cybulskuego przyszedl “wiesniak” z rozdzielnika, ktory bal sie rock’a jak ognia i najchetniej robilby festiwal piosenki radzieckiej. Poza tym mial kompleks Warszawy i w panow redaktorow z Warszawy (Sylwina, Chelstowskiego) patrzyl jak w obraz.Pierwszy Jarocin robilismy jeszcze w komplecie, tj. Jacek, Walter, Wojtek, Wiesiek i ja, przy czym z sopockiej frakcji tylko, ja zachowalem stanowisko “funkcyjne”. W nastepnym roku wypadlem jakos z jarocinskiego kregu, potem stopniowo wyrugowana zostala cala sopocka frakcja. Zostalem managerem Krzak’a, wiec nadal tam jezdzilem. Pozniej, az jezdzilem tam tez jako menago Martyny Jakubowicz i Dzemu. W 85 wspolnie z Ryskiem Tylem i Jackiem Porayskim robilismy naglosnienie festiwalu, a w 87, wspolnie z Leszkiem Winderem, bylem jego dyrektorem. Po tej ostatniej przygodzie na kilka lat nie mialem ochoty jezdzic do Jarocina, ale to juz zupelnie inna historia. Pozniej bylem tylko na jarocinskim Festiwalu Malboro i chyba nastepnym. |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi + DMP |
. |