www.michalkiewicz.pl - strona autorska Stanisława Michalkiewicza

* Jarocin 2006 * 17-19 sierpnia 2006 *
 

Jarocin 2006

 

***

 

FORUM
Jarocin-Festiwal.com

Wywiady


Rozmowa z gitarzystą zespołu Miguel & The Living Dead, występującym pod pseudonimem artystycznym Nerve 69.

Autor: Jarocin-Festiwal.com


Nerve 69/M&tLD. fot. Jarocin-Festiwal.com

Z czym kojarzyła Ci się nazwa Mała Scena?

Ze świeżością, spontanem i z najprzeróżniejszymi kapelami, z których niektóre były żałosne a niektóre grały lepiej niż gwiazdy z dużej sceny. No i przed wszystkim amfiteatr to było zawsze bardzo przyjemne miejsce, kilkanaście lat temu biegałem tam z butelką bimbru w kieszeni he he. Szkoda, że w tym roku nie wypaliły koncerty na Małej Scenie, tam panował zawsze dużo lepszy klimat dla młodych zespołów i lepsza atmosfera tworzyła się wśród publiczności.

Pod sceną było na konkursie mało osób. Czym wg Ciebie było to spowodowane?

Tym samym czym spowodowana jest marna frekwencja na, dla przykładu, klubowych koncertach młodych kapel. Ludzie nie są specjalnie zainteresowani nową muzyką, startującymi zespołami, wolą sięgnąć po coś co jest uznane, o czym się mówi, co jest na wyciągnięcie ręki. Mało kto zadaje sobie trud aby pogrzebać trochę w podziemiu, spróbować odkryć jakiś nowy interesujący zespół, albo na przykład pójść na koncert kapeli której się nie zna.

W przypadku Jarocina dodatkową okolicznością był fakt, że, powiedzmy to sobie szczerze, najwyżej 50-60% ludzi przyjechało tam dla muzyki. Reszta była bardziej zainteresowana chlaniem w okolicznych parkach i straszeniem emerytów na rynku… Ktoś trafnie zauważył, że podczas konkursów na placu było więcej kibli niż publiczności. To chyba najlepszy komentarz.

Jak oceniasz organizację "pracy" na scenie?

Bez zastrzeżeń. Bardzo mili ludzie, a przy tym zawodowcy w każdym calu.

Czy jesteś zadowolony z Waszego występu?

Nie do końca. Pomimo, że ekipa techniczna na festiwalu robiła co mogła, to jednak taka ilość kapel występująca na jednej scenie w przeciągu tak krótkiego czasu siłą rzeczy powoduje, że żaden zespół tak naprawdę nie ma możliwości ustawienia sobie porządnego, czy raczej „pożądanego” brzmienia. W naszym przypadku ma to dosyć duże znaczenie, gdyż po pierwsze jesteśmy kwintetem, używamy klawiszy, trzech z nas śpiewa a to już na starcie wymaga większej dbałości w ustawianiu dźwięku niż w przypadku kapel, które grają na sekcję, gitarę i jeden wokal. Po drugie prawie każdy z nas używa różnych efektów brzmieniowych, które zmieniają się raz za razem w prawie każdej piosence. W Jarocinie nie było kompletnie czasu, aby zadbać o te detale i w związku z tym zabrzmieliśmy bardzo nieczysto i surowo. Ale w sumie takie ustawienie też ma swoje zalety i pozytywną specyfikę, dlatego szarpnęliśmy prosto, do przodu i  płaczu nie było.

Jeśli zaś chodzi o sam występ to grało się miło, chociaż uczucie, że przez nasz wizerunek, angielskie teksty i samą muzykę troszkę nie pasujemy do innych kapel i oczekiwań publiki, nie opuszczało nas ani przez chwilę.

Jak oceniasz organizację pola, gastronomi lub placu dla publiczności?

Na temat pola ciężko mi się wypowiadać gdyż mnie tam nie było, ale jeśli chodzi o resztę to nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko działało sprawnie i nie było bałaganu, tłoku ani kilometrowych kolejek do piwa czy jedzonka.

Czy nie czuliście jak zapada sie gleba pod butami i ze smierdzi jakas gnojowka z nawozem?
 

Gnojówki nie czułem, ale fakt, ta gleba pod butami to było trochę kosmiczne doświadczenie. Zmieniło to na zawsze moje pojęcie o geologii.

Gdzie mieszkaliście? Jakie były warunki? Czy jesteście zadowoleni z noclegu? :-)))

Ulokowaliśmy się, razem z przyjaciółmi z Nasty Habits, na prywatnej kwaterce. Było bardzo miło i rodzinnie. Więcej grzechów nie pamiętam, he he.

Czy w trakcie Festiwalu zaprzyjaźniliście się z innymi wykonawcami i będziecie utrzymywać z nimi kontakt w przyszłości?

Jakoś nie było czasu, wszyscy latali jak w ukropie, nawet nie było kiedy tak naprawdę siąść na chwilę, wypić piwo i pogadać. Wszyscy rzecz jasna byli dla siebie mili , nie było żadnego niezdrowego napięcia za sceną i tego typu klimatów, co raz z kimś sobie sympatycznie rozmawiałem, ale mój indeks telefonów pozostał w niezmienionej ilości.

Kto był Waszym faworytem przed Festiwalem?

Nie wszystkie kapele miałem okazję wcześniej usłyszeć, ale z tych które poznałem, to stawiałem od razu na Zmazę i jak widać nie pomyliłem się. To dobra, sprawna kapela, może daleka od oryginalności ale na pewno w znakomitym stylu wpisująca się w stylistykę Jarocina. Powodzenia życzę chłopakom.

Komu kibicowaliście w trakcie konkursu?

No rzecz jasna sobie, he he. I naszym przyjaciołom z Nasty Habits, to fantastyczny zespół. Niech mi ktoś znajdzie w naszym kraju kapelę która lepiej od nich gra stylowego, melodyjnego punka ’77. Publika w Jarocinie jakoś tego nie dostrzegła, szkoda.

Jakie są Wasze wrażenia po tegorocznym Jarocinie?

Cóż, dla nas to było dosyć niecodzienne doświadczenie, od początku traktowaliśmy ten koncert jako swego rodzaju zabawny sprawdzian. Zazwyczaj gramy za granicą, tam akurat na podziemnej gotycko-punkowej scenie jesteśmy dobrze znani i czujemy się swojsko. W Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii, gdzie jedziemy pod koniec października na koncerty, mamy całkiem spore grono fanów. W Jarocinie graliśmy dla ludzi którzy nas zupełnie nie kojarzyli i którzy generalnie o całej tej gotycko-horrorpunkowej estetyce raczej nie mieli większego pojęcia. Usłyszeliśmy sporo głupawych, złośliwych komentarzy pod adresem naszego wyglądu i muzyki. Niemniej jednak spodobaliśmy się wielu osobom, dostaliśmy wyróżnienie jury, więc nie był to dla zespołu czas stracony.

Jeśli chodzi zaś o wrażenia z pozycji widza to ciężko mi się wypowiadać, bo akurat na koncertach, które mnie interesowały najbardziej, nie mogłem być. Obowiązki wzywały do Warszawy.

Co zmieniłbyś na Jarocińskim Festiwalu? Jak w Waszej opinii powinien wyglądać kolejny Festiwal?

Przede wszystkim przydałby się jakiś porządny zagraniczny headliner na ten festiwal. Organizatorzy imprezy takiego formatu powinni zadbać o to, aby publiczność mogła poszaleć na koncercie wykonawcy naprawdę światowego formatu (nic nie ujmując naszym rodzimym gwiazdom, rzecz jasna). Kilkanaście lat temu na przykład grało New Model Army i to był czad nie z tej ziemi.

Fajnie by też było, gdyby powoli ktoś zaczął wykonywać śmielsze ruchy w kierunku przełamania tego pokutującego od lat stereotypu, że „Jarocin to festiwal punków” i zaczął traktować tą imprezę jako pole prezentacji trochę szerszego spektrum stylów niezależnej muzyki rockowej. Gotyk, post punk, psychobilly, surf, deathrock, industrial, psychodelia, elektro-punk, nu-metal etc. – te i inne gatunki mają w Polsce naprawdę niezłych reprezentantów, czasem grających na poziomie światowym. Jeśli Jarocin ma ambicję, żeby tak jak wiele lat temu, być liczącą się pod względem muzycznym imprezą w kraju a nie tylko skansenem wspomnień czy barem pod chmurką dla jabol - punków, to organizatorzy powinni obrzucić trochę szerszym spojrzeniem nasze muzyczne poletko. Jest tak dużo wspaniałej niezależnej muzyki w Polsce i na świecie, trzeba się tylko rozejrzeć, naprawdę.

Jak spojrzeć na spis wykonawców poszczególnych Jarocinów, to ten festiwal nigdy nie byl festiwalem punkowym. Czyżby był nim - w Waszym odbiorze - w tym roku?????

Nie, nie był. Chodzi mi tu bardziej o stereotyp, a nie o faktyczny zestaw gatunkowy. W mediach, a co za tym idzie, w świadomosci wielu ludzi, od lat pokutuje ten skrzywiony obraz Jarocina jako festiwalu punkowego, rozumiesz: głośne zespoły, załoganci z irokezami ganiający staruszki po mieście, jabol - punk etc. Trochę to mylące. Jeśliby zrobić tutaj jakiś porządny zastrzyk muzyczny i "subkulturowy" np. z gitarowej alternatywy, inteligentnej elektroniki albo gotyku, to by na pewno wyszło tej imprezie na zdrowie.


Rozmowa z Maćkiem Romanowskim z zespołu KOFEiNA z Olsztyna.

Autor: Jarocin-Festiwal.com

KOFEiNA (Jarocin 2006)
KOFEiNA. Jarocin 2006. Pierwszy z prawej Romanowski.

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że KOFEiNA jest z Olsztyna - nie zaś z Opola, jak uparcie twierdzili organizatorzy i prowadzący koncert. :-)))

 Z czym kojarzyła Ci się nazwa Mała Scena?

Z niczym szczególnym, oprócz jakiejś demolki w latach 90-tych która tam podobno miała miejsce.

Pod sceną było na konkursie mało osób. Czym wg Ciebie było to spowodowane?

Absurdalną porą i biletowanym wstępem - wg mnie - a takich głosów słyszeliśmy dużo - na przesłuchania konkursowe wstęp powinien być wolny.

Jak oceniasz organizację "pracy" na scenie?

No cóż, godząc się na występ w kategorii "amatorów" nie spodziewaliśmy się cudów... i tak też było. Dodatkowo zapewniono nas, że backline (m.in. bardzo charakterystycznie brzmiące, stanowiące w dużej mierze o brzmieniu KOFEiNY wzmacniacze VOX AC-30) który wystawia firma obsługująca scenę będzie tożsamy z naszym, zatem nie ma sensu ciągnąć przez pół Polski wzmacniaczy. Oczywiście po przyjeździe okazało się, że VOX-ów nie ma...

Jak oceniasz organizację pola, gastronomii lub placu dla publiczności?

 Paskudne piwo...:))))

Czy w trakcie Festiwalu zaprzyjaźniliście się z innymi wykonawcami?

Tak, kilku zresztą znaliśmy wcześniej i pewnie nie raz się spotkamy.

Komu kibicowaliście w trakcie konkursu?

Nikomu. Wszyscy - łącznie z nami - brzmieli okropnie i trudno w tych warunkach ocenić muzykę.

Jakie są Wasze wrażenia po tegorocznym Jarocinie?

Raczej mierne, w dodatku jak czytam artykuły o wielkim sukcesie i odrodzeniu legendy, to zastanawiam się, czy autor i ja byliśmy w tym samym miejscu...

Co zmieniłbyś na Jarocińskim Festiwalu? Jak w Waszej opinii powinien wyglądać kolejny Festiwal?

Jarocin musi znaleźć pomysł na siebie, jako taki punkowy czy też post-punkowy skansen nie przetrwa. Albo alternatywny - ale szerzej niż punk - festiwal z zagranicznymi gwiazdami. Nie są takie drogie przecież - patrz Off Festiwal. Albo droga Węgorzewa... W każdym razie musi powstać jakaś koncepcja, inaczej nie wróżę przetrwania.


Rozmowa z Piotrem Wojewodą z zespołu Dziurawej Pół Czekolady.

Autor: Jarocin-Festiwal.com

 Z czym kojarzyła Ci się nazwa Mała Scena?

Generalnie byliśmy w tym roku pierwszy raz w Jarocinie, więc bezpośrednio nie mieliśmy wcześniej żadnego kontaktu z 'Małą Sceną '. Wiem tylko, że wcześniej było to osobne miejsce i z wielu komentarzy wynika,że było wtedy lepiej.

Pod sceną było na konkursie mało osób. Czym wg Ciebie było to spowodowane?

Mała frekwencja pod sceną wynika według mnie z niedużego zainteresowania młodymi kapelami wśród widzów festiwalu. Większość przyjechała na zespoły grające wieczorem.

Gdzie mieszkaliście? Jakie były warunki?

Mieszkaliśmy u bardzo miłych ludzi których poznaliśmy po przyjeździe do Jarocina, którzy 'przemieszkali' nas na czas festiwalu. Od razu moge tutaj zaznaczyć, że organizacja noclegów przez JOK była naprawde do bani. Dostaliśmy informacje, że dla zespołów jest nocleg. Z tym że jak się później okazało odpłatnie, tylko dla zespołu  - bez osób towarzyszących), i osiem kilometrów od Jarocina! Gdybyśmy nie spotkali tych ludzi którzy nas przetrzymali to pewnie nie byłoby ciekawie.

 Kto był Waszym faworytem przed Festiwalem?

Mieliśmy kilku faworytów. Było parę kapel które były naprawdę dobre : Zmaza, Naiv, 740 Milionów Oddechów, Sandaless.

Co zmieniłbyś na Jarocińskim Festiwalu?

Zmieniłbym piwo jakie sprzedawano na festiwalu :) No i poprawiłbym jakieś szczegóły w organizacji... Bo nie wszystko było do końca ładnie dopięte.

Wiesz... nie podobało mi się na przykład ,od strony kapel, że gdy byliśmy już z instrumentami za sceną to nie było właściwie gdzie tego wszystkiego trzymać. W regulaminie było wyraźnie zaznaczone, że jest bezpieczne miejsce na sprzęt, ale organizator wyszedł z założenia że każda kapela przyjedzie swoim wozem i tam będą trzymać wszystkie rzeczy. Inna sprawa, że właściwie wszystkie zespoły które tam grały były zespołami właściwie profesjonalnymi.


Wszyscy mieli na koncie dużo koncertów, trasy, ponagrywane płyty. A my
graliśmy wcześniej trzy koncerty :-))) Przyjechaliśmy pociągiem, właściwie ze sprzętem w rękach :) Ale w każdym razie dopiero koło godziny 16-tej udało nam się załatwić jakiś transport i przewieść sprzęt do JOKu gdzie postanowili go przechować.


A no i nie podobał mi się bardzo prowadzący. Takie to było trochę przykre
jak ciągle nawijał o tym, że "Kaczor" to jest taki i taki, ma brzydką żonę i
takie tam. Jasne, raz sobie puścić delikatny żart..,.

No, ale Wy sie z jedna zapowiedzią włączyliście w ten nurt festiwalowy :-)))

Tak.. I generalnie trochę żałuję tego... Tzn to właśnie miał być taki mały akcencik... Nie mieliśmy tej świadomości, że Konju będzie potem ciągle nawijał o tym :)

Na tej stronie znajdziesz wywiady z zespołami Miguel & The Living Dead, KOFEiNA, Dziurawej Pół Czekolady.

 

Strona zrobiona przez Jarocin-Festiwal.com. W sieci od 3.05.2006