. START FESTIVAL - JAROCIN 2000

START FESTIVAL
JAROCIN 2000

MEDIA
Spis artykulow

Autor: Grzegorz K Kluska, Jarocin-Festiwal.com, 16.08.2000

Start Festival Jarocin 2000
Jarocin, 12-08-2000

czesc I

PRZED GODZINA 10...
Okola 10 przed brama wejsciowa zrobil sie tlok. Widzowie wpuszczani byli dwoma "bramkami". Przy wejsciu sprawdzano zawartosc toreb i zabierano w DEPOZYT na przyklad: paski do spodni, dezodoranty, maszynki do golenia, noze, puszki z piwem i jedzeniem i inne... Powiecie ograniczenie wolsnosci? Przesadne srodki bezpieczenstwa? Kiedys w Londynie musialem wywalic dezodorant, poniewaz nie bylo zadnego depozytu. W Jarocinie pod tym wzgeledm bylo OK. Kazdy mogl odzyskac swoja wlasnosc...

Wielkich problemow z wejsciem nie bylo. Tuz po 10.00 trzeba bylo odstac okolo 10-15 minut i juz bylo sie w srodku.

W IMIE OJCA I SYNA I DUCHA SW...
"W imie Ojca i Syna i Ducha Swietego!" krzyknal Budzy. Jego Armia o 10.06 otworzyla kolejne wydanie Festiwalu rockowego w Jarocinie. A moze lepiej napisac - zaczela pierwszy START FESTIVAL w Jarocinie. Oporocz miejsca i miasta - tak naprawde ta impreza nie miala wiele wspolnego z dawnymi "Jarocinami". Podkreslal to zreszta wczesniej Jankowski - mowil, ze robia nowy festiwal, ktory - gdzies tam - nawiazuje do tradycji...

Wlasnie "dziewictwo" START FESTIVAL widac bylo wyraznie podczas wystepu Armii. Sluchalo ich niewielu sluchaczy. Moze kilkadziesieciu... Kiedys tyle osob przychodzilo na poranne proby. Po koncercie Popcorn wyslal do jadacych na koncert Pudelsow sms-a tresci mnie wiecej takiej: "Nie ma ludzi. Nie ma dla kogo grac"... Budzy mimo wszystkoo zagral fajny koncert. W jego trakcie wspomnial o swym o debiucie z Siekiera w 1984 roku. Zagrali najwieksze hity. W tym "Niezwyciezonego". Juz po koncercie przypomnialem sobie, ze Armia miala w swym skladzie kiedys waltornie... jakos inaczej to brzmialo.

Funny Hippos w pierwszych numerach przypomnieli klimaty starych polskich zimnofalowcow. Ale im dalej, tym nudniej. Nie wiem jak to mozliwe przy tak malej ilosci widzow, ale stopniowo pod scena wyludnilo sie... Byla 11.16 gdy zaczeli. Nic dziwnego, ze w trakcie koncertu FH ludzie zaczeli z niepokojem rozgladac sie wokol i pytac: "Co jest grane?", "Gdzie sa ludzie?", "Gdzie publika?" A ludzie byli. Ale gdzie indziej. Wybrali darmowy wstep w Olsztynie - gdzie grala Chumbawamba i w Nowym Targu - gdzie odbywal sie inny darmowy festiwal, w dosc dobrej obsadzie.

Po raz pierwszy w "Jarocinie" zagral zespol stricte hip-hopowy - Kaliber 44. Przypomne, ze pierwszym (troche komediowym) zespolem rapowym byla DZIKA KISZKA w 1989 roku. Kaliber 44 wystapili w sporym skladzie. Az z czterema wokalistami! Podczas ich koncertu dala o sobie znac jarocinska publicznosc. Zespol obrzucono jajkami. I mowiac szczerze, to Kaliber 44 sami sa temu po trosze winni. Zaczeli po prostu obrazac metalowcow. Na to zareagowalo dwoch kolesiow. Z jednym znich, zreszta, rozmawialem rano przed wejsciem na stadion i wygladal na calkim normalnego faceta. Normalne ciuchy, zielona bluza, dlugie wlosy i brodka - hiszpanka (odezwij sie do nas).

Kiedy jajka rozbijaly sie o scene nie bylo problemu, ale gdy jeden z raperow zostal trafiony w spodnie z niskim krokiem - inny zeskoczyl blyskawicznie z ponad 3 metrowej sceny, przeskoczyl barierki ogradzajace i dopadl "jajcarza". Ten ostatni nie spodziewal sie ataku Wujka Samo Zlo i zostal zaskoczony z piwem w reku. Kalibrant chcial go trafic w krok, ale "jajcarz" zdazyl sie uchylic i jedynie trafiony kubek piwa wyladowal wraz z zawartoscia na rzucajacym... Awanturnikow rozdzielila szybko obsluga. Kaliber 44 dostal brawa i dokonczyl spokojnie koncert. Muzyka puszczana przez didzejow plus wokale raperow okazala sie calkiem znosna i jak najbardziej nadawala sie do "Jarocina". Po koncercie przeprowadzilismy wywiad z Kaliberami. Podkreslali role i legende Jarocina. Byli dumi z tego, ze ich zaproszono do udzialu w koncercie.

Jakos w trakcie wystepu Kaliber 44 na festiwalu pojawil sie Walter Chelstowski. Jak nam powiedzial w wywiadzie, zrobil to glownie za namowa "jego Pani" - Beaty. Wczesniej nie planowal wyjazdu na Festiwal. Czesciowo - jak powiedzial - bylo to tez lenistwo. Latwiej mu bylo odpowiedziec na wiele pytan dziennikarzy bezposrednio na stadionie, niz umawiac sie z nimi lub odbierac bez przerwy telefon w domu.

CZAD KOMANDO
Kiedy na scene weszli Starzy Singers niektorym przypomnialy sie czasy "starego Jarocina". Zespol gra niezwykle energetycznie i czadowo. Uroku dodawala spiewajaca chorki wokalistka o czerwonych wlosach... Po nich na scene wszedl death metalowy Yattering. No jak na gatunek - to grali fajnie. Bylo headbanging w wykonaniu ich i publicznosci. Czad spory, ale poniewaz zaloga Jarocin-Festiwal.com nie nalezy do wielbicieli growlingu - postanowilismy szybko wymknac sie ze stadionu.

O 14.00 W CENTRUM JAROCINA
Kilka dni wczesniej zaprosilo nas jarocinskie Ja-Radio. Zorganizowalo wspaniale studio festiwalowe. Mieli super gosci. Tuz przed nami Beata Frackowiak rozmawiala z Walterem Chelstowskim. "Ojciec", jak go czesto nazywano w Jarocinie, rozmawial rowniez przez telefon ze sluchaczami.

W drodze do studia radiowego wstapilismy na rynek. Bylo okolo 14.30. Chcielismy zobaczyc, czy sa oznaki bardziej wzmozonego ruchu w miescie. Oprocz kilku "odmiennie" ubranych osob, nie zauwazylismy nic szczegolnego. Jedynie samochod Strazy Miejskiej, ktory leniwie przetoczyl sie, obok grupki odpoczywajacych na lawce mlodych ludzi. Okolo 15.30 "zameldowal" sie kolejny czlowiek zwiazany mocno z "Jarocinami" - Marcin Jacobson. Wspolorganizowal pierwsze Festiwale, a w 1987 byll jego szefem. To jemu Festiwal zawdziecza m in koncert Czeslawa Niemena.

A my szczesliwie zdazylismy jeszcze na wystep Homosapiens. To byla wprawdzie koncowka, ale widac bylo, ze koncert musial wypasc niezle. Chlopcy zagrali swoja wersje kawalka E. Iglesiasa. Wszyscy narzekaja, ze Something Like Elvis jest "dyskryminowany" w Polsce. Faktycznie, jest w tym duzo prawdy. Zespol jest przeciez niezwykle popularny w Holandii. Niestety w Polsce krajowe kapele spiewajace po angielsku nie maja szans na przebicie sie w radio... A szkoda, bo muzyczka SLE jest calkiem, calkiem. Pod scena nie bylo tlumow, ale grupa dostala zasluzone brawa.

SZA£
Z lekkim opoznieniem na scene wyszli Acid Drinkers. Zagrali - jak zwykle - zywiolowo i widowiskowo. Tytus dzieki brodzie i bokobrodom upodobnil sie nieco do Lemmy'ego z Motorhead. Po raz pierwszy tego dnia zakurzylo sie porzadnie pod scena . Troche rozgrzewki mieli rowniez porzadkowi, ktorzy odbierali "plywajacych" na rekach tlumu fanow. AD to klasa.

W promieniach slonca zagral swoja "pokrecona" muzyke Loskot. Wszyscy narzekali, ze zespol gra o zlej porze. Fakt ich muzyka bardziej pasowalaby do nocnego "dogorywania", ale jak powiedzial Jankowski - gdyby Loskot zagral na koncu, istniala obawa, ze gralby do pustego stadionu. Jak zwykle - w takich sprawach nie ma madrych. Dobrze sie stalo, ze w Jarocinie zagral zespol jazzowy, czy yassowy, jak sie ich rowniez okresla. Kontynuowane sa w ten sposob chlubne tradycje "Jarocinow" - zawsze bylo tu miejsce dla wielu gatunkow muzycznych - w tym rowniez jazzu. Wystarczy wspomniec Woo Boo Doo, Young Power czy Pick Up...

NAJLEPIEJ NAGLOSNIENI
Gdy na scene wyszli Pudelsi, wielu nie wierzylo wlasnym uszom. Zespol zabrzmial niesamowicie. Byl naglosniony _genialnie_. Przypomnijmy, ze kazdy zespol gral bez proby. Brzmienie i sprzet ustawiane bylo w trakcie kilkuminutowych prob. Zespol narzekal, ze w Jarocinie w tym roku jest nudno, natomiast publicznosc narzekala, ze Malenczuk powtarza te same zapowiedzi i teatralne gesty... Nie byli tak do konca bez racji. Widzialem ich zaledwie miesiac wczesniej i rzeczywiscie wygladalo to bardzo podobnie...

THERAPIA CISZA
Po Pudelsach nastapila ponad godzinna przerwa. Nawet Sasza i Bartek zapowiadajacy i bawiacy publicznosc w przerwach "odpuscili" sobie... Grala jakas muzyczka z tasmy, ale bardzo cicho... A publicznosc cierpliwie czekala. W skupieniu. Nie bylo gwizdow i nerwow. Chyba kazdy myslal o tym co sie stalo... "Dlaczego jest nas tak malo?"... Theraphy? zagralo najwieksze przeboje. W koncu sa w Polsce nie pierwszy raz i wiedza co sie podoba w naszym kraju. Ciekawe, ze wcale nie zabrzmieli lepiej od Pudelsow. No i gdy tak patrzylem na to wszystko z boku, to odnioslem wrazenie, ze publicznosc przjela zespol niezbyt goraco. Byc moze bylo juz pozno. Dla wiekszosci to byla juz 10 godzina koncertu. Mieli prawo byc zmeczeni. Irlandczycy bisowali, ale te bisy tez nie byly wyklaskane zbyt entuzjastycznie. Szkoda...

JAK DAWNIEJ...
Czesc recenzentow pisze, ze Nosowska byla nieprzygotowana do koncertu. Nie wiem dlaczego wyciagneli takie wnioski. Byla to jedyna kapela, ktora miala probe na scenie w przeddzien koncertu. Pracowali ciezko do pozna w nocy. Moim zdaniem to dalo efekty. Znakomita gra swiatel, genialne naglosnienie i wokal Kaski. A potkniec i bledow nie slyszalem - trudno moze jestem gluchy... Nosowska zagrala nowoczesna muzyke. Troche rocka, techno, hip hopu, drum'n'bass... Tak sie gra na swiecie. Byly w tej muzyce echa Garbage, Roni Size Reprazent, czy Davida Holmesa. To dobre wzorce. A ze ktos krzyknal "wypierdalac", albo ze "gracie z playbacku" - to naprawde nie ma znaczenia. To w sumie tradycyjne jarocinskie teksty. Z Kaska wystapil Robert Brylewski, ktory rowniez uczestniczyl w nagraniu ostatniej plyty. Byl to drugi wystep zespolu, ale pierwszy na tak duzej scenie. Poprzedni mial miejsce w malym klubie. Brylewski "podgadywal" przez tube-megafon i podgrywal na przeszkadzajkach.

Wystep Nosowskiej mial dla mnie cos z dawnej magii Festiwalu. Dlugo sie zastanawialem co - bo przeciez takiej muzy w Jarocinie w zasadzie nie bylo, jeslli nie liczyc pewnych prob z muzyka elktroniczna i new romantic w latach 80. I tak sobie pomyslalem, ze kiedys koncerty zaczynal sie ok 17 i wiekszosc wystepow odbywala sie glownie w nocy. Bylo tez zawsze pelno nowych zespolow i nowej muzyki, na scenie byli normalni ludzie, a nie gwiazdy. I tak wlasnie bylo z Nosowska - skromna, debiut i gwiazdy na niebie... super...

Z BOGIEM...
Na koniec pojawil sie znowu Budzynski. Tym razem na czele 2 TM2,3. Przez przedluzenie przerwy technicznej przed Therapy? nastapila godzinna "obsuwa". Wielu ludzi spieszylo sie na pociag. Do tego Tymoteusz wystapil oslabiony brakiem Malejonka (koncert w Nowym Targu z Kultura), Licy (wyjazd do Rzymu) i Brody. Dali sobie jakos rade, ale nie brzmialo to tak super, jak w calym skladzie. Wielka szkoda. Warto jednak podkreslic, ze muzyka Tymotoeusza ma w sobie zawsze pewien magnetyzm, bez wzgledu na to kto gra w kapeli.

Gdy skonczyla grac kapela Budzynskiego, publicznosc natychmiast ruszyla w strone wyjscia, a potem dworca PKP. Nie bylo czasu na sentymenty i dyskusje o muzyce. Sprzedawcy piwa i jedzenia zaczeli zwijac interes juz w trakcie wystepu Nosowskiej. Ruch na stadionie zamarl wiec blyskawicznie. Okolo 3.00 nie bylo nikogo. Muzycy i organizatorzy udali sie do hoteli, czesc sprzedawcow koczowala pilnujac swego dobytku, ochroniarze odjechali autobusem, byli tez tacy, ktorzy drzemali w samochodach. Blyskawicznie rozmontowano Biuro Prasowe. Nic nadzywczajnego. Po prostu organizacja Festiwalu byla genialna.

Nie bylo niesety obiecanej konferencji prasowej. Moze to i dobrze. W sumie wszyscy byli troche w minorowych nastrojach. Nie dopisala publicznosc, a bez niej najwieksze gwiazdy rocka nie beda nigdy gwiazdami.

Dlugo mozna by sie zastanawiac co bylo przyczyna malej frekwencji. I jak zwykle nie da rady znalezc zlotego srodka. Kazdy ma swoje racje.

Przyczyny, o ktorych mowilo sie w kuluarach:
- dwa darmowe koncerty tego samego dnia w Olsztynie i Nowym Targu, z bardzo dobra obsada
- drogie bilety
- tylko jeden dzien - wiec nie kazdemu chcialo sie przyjechac
- wiekszosc kapel mozna bylo zobaczyc na koncertach darmowych, wiec nie bylo zainteresowania ich koncertami w Jarocinie.
- Festiwal zaczyna praktycznie od poczatku, chociaz jest kultowy... na poczatku zawsze jest pusto
- zly dobor kapel
- zbyt duza komercjalizacja festiwalu
- brak konkursu - z kapelami zawsze przyjezdzali fani i oni robili rowniez "tlok"

Podkreslam, ze powyzsze tezy to nie sa moje wymysly. To takie podsumowanie tego, co o czym mowilo sie w tym roku w Jarocinie. Wkrotce na stronie Jarocin-Festiwal.com posluchac bedzie mozna wypowiedzi znanych ludzi, mowiacych na ten temat.

Trudno w tej chwili obwiniac kogokolwiek. Jak wspomnialem organizacja byla swietna. Reklama tez. Jednak zainteresowanie "Jarocinem" nie jest juz tak duze. Jak oblicza Ja-Radio w samym Jarocinie sprzedano jedynie ok 100 biletow. Rowniez zainteresowanie konkursami, w ktorych mozna bylo wygrac darmowe wejsciowki bylo znikome. Pewien portal muzyczny stwierdzil, ze mieli wiecej chetnych na bilety na Tine Turner. Mlodzi fani maja swoj festiwal, a jest nim "Przystanek Woodstock". Oni zbieraja kase, a pozniej z tej kasy robia "wspolnie" impreze, sami rowniez pilnuja porzadku... Taka prowizorka, ale dzialajaca...

"Jarocin" bedzie chyba musial walczyc od nowa o swoja publicznosc. Weteranow i kombatantow, ktorzy przyjezdzaja do Jarocina z czystego sentymentu, nie ma juz wielu.

Nazwa imprezy jest sluszna START FESTIVAL. Impreza staruje od poczatku. Chyba bez wzgledu na formule i wykonawcow - wlasnie tak mialo byc w tym roku w Jarocinie. I nie jest to upadek, a raczej powstanie z popiolow. Upadkiem byl rok 1994. Teraz moze byc jedynie lepiej. Z tego co nam wiadomo, festiwal bedzie w przyszlosci impreza kilkudniowa, zorganizowana poza miastem i chyba bedzie jednak konkurs...

  • FORUM - wypowiedz sie na Forum!
  • Wersja 1.01
    18-12-2000

    Na razie nie jest to wersja doskonala. Wymaga poprawek. Prosze o wyrozumialosc. :-)
    Bedzie to z czasem aktualizowane i poprawiane. Dodamy troche informacji o filmie, ktory krecilismy w Jarocinie.

    stat4u

    Strona zrobiona przez Jarocin-Festiwal.com