FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJ

JAROCIN 94

JAROCIN 94

.

Nasz festiwal!

Autor: Robert Rybarczyk, "Gazeta Stoleczna" (warszawski dodatek do Gazety Wyborczej) nr 186 z 11.08.1994

Od 15 lat przyjezdzaja w to samo miejsce z calego kraju, by sluchac muzyki, zyc przez kilka dni tak, jak chca albo po prostu przebywac w miejscu okreslanym przez nich samych oaza lub wyspa. Z roku na rok przybywa ich coraz mniej. Okresla sie ich roznymi epitetami. Najdelikatniejszy - to mlodziez nieprzystosowana. Oni sami jednak dziela sie w zaleznosci od sluchanej muzyki, wyznawanej filozofii czy chocby noszonego ubrania. W malym, szarym, takim jak setki innych w kraju miasteczku Jarocinie przez trzy dni muzyka okresla byt kilkunastu tysiecy nieprzystosowanych.

W tym roku, na trzech scenach rownoczesnie, wystapilo ponad 160 zespolow. Pierwszego dnia w amfiteatrze od rana rywalizowaly grupy konkursowe - metalowe i grunge'owe. Wieczorem odbyl sie koncert punkowy pod nazwa "Lysiny i czuby". Na malej scenie przy polu namiotowym walczyly o miejsce w finale kapele punkowe. Noca w ramach "Fabryki" wystapily zespoly industrialne. Duza scene oddano we wladanie Aluminium i Smierci - metalowym dinozaurom.

W piatek konkursowy podzial byl podobny. Wieczorem na stadionie odbyl sie koncert Radia RMF FM. Tam juz nie bylo rozwarstwienia. Rozne gatunki muzyczne wymieszaly sie we wspolnym tyglu koncertowym. Gotyk-rockowa "Ciemna noc" zapadla w amfiteatrze na kilka godzin.

Ostatniego dnia na duzej scenie odbyl sie koncert laureatow konkursu, a po nim wystapily zaproszone gwiazdy polskiej muzyki "latwej, lekkiej i przyjemnej".

Zespoly konkursowe nie wyroznialy sie niczym oryginalnym. Poza oczywiscie nielicznymi wyjatkami. Dla kapel metalowych i tych, co nasladuja Biohazard, Faith No More czy Pantere i ich klimat niebezpiecznych przedmiesc wielkich metropolii Ameryki Polnocnej, najwazniejsze bylo, aby grac jak najszybciej (niekoniecznie trzymajac rytm) oraz miotac sie na scenie, trzeba przyznac, efektownie. Obowiazkowo spiewaly po angielsku, wokalista zwykle gardlowo ryczal w bardzo dobrze, niestety, naglosniony mikrofon i powtarzal kilka niezrozumialych slow.

Pomimo tego zaprezentowaly sie one zdecydowanie lepiej niz zespoly punkowe. Tym mozna wybaczyc niedociagniecia i slaby warsztat - takie jest zalozenie brudnego, blotnego, bagiennego nurtu, rodem z wielkich miast Anglii. Nie musza trzymac sie zadnych regul i schematow, byle graly jak najszybciej, w oparciu o trzy riffy. Mozna tylko ubolewac nad tym, ze nurt ten od kilku lat nie rozwija sie w wykonaniu Slowian. Kapele nie zaprezentowaly wlasnej inwencji, nieprzyzwoicie trzymajac sie zgranych pomyslow prekursorow polskiego punka (U-bota czy Brygady Kryzys).

Punkowe jarocinskie tradycje przetrwaly - publicznosc z irokezami podczas koncertow zespolow typu grunge i metal krzyczala: "Wyp... - nasz festiwal". Zadecydowala rowniez, ze ich finalista zostanie punkowa Rewolucja z Miastka. Grupa ta istnieje od trzech lat, caly czas gra w tym samym stylu. Twierdza, ze jest to najbardziej komunikatywna muzyka oddajaca rzeczywistosc. Na pieciu muzykow trzech jest bezrobotnych, dwoch uczy sie w technikum. Za pieniadze, ktore dostana, kupia nowe instrumenty, obecnie graja na trzydziestoletnim, wypozyczonym z domu kultury. Nie chca stac sie jeszcze jedna grupa komercyjna i prosza, zeby pamietac ich slowa, jezeliby to jednak nastapilo. Obecny sklad to: Aro - gitara solowa, Siwy - voc., gitara, Jajo - voc., Samiec - perkusja i Bula - gitara basowa.

Jak zwykle na festiwalach, tak i w Jarocinie byl czarny kon festiwalowej publicznosci. Przegrana Nauka o Gownie zostala wspaniale przyjeta przez ludzi. Pochodza z Nowego Tomysla. Od pieciu lat graja czystego, zdrowego punka. W wielu swoich tekstach poruszaja tematy polityczne. Po czwartkowej walce z policja, gdy punka pobitego do nieprzytomnosci osmiu kolegow nioslo na drewnianym plocie, ich interpretacja piesni "Janek Wisniewski padl", stala sie wsrod punkow niezwykle popularna. Graja w skladzie: Mariusz - voc., Wowa - gitara basowa, Bunt - perkusja, Topez - gitara.

Miernikiem popularnosci byl kurz unoszacy sie nad pogujaca publicznoscia. Tylko kilka kapel konkursowych - Screwed UP (ostra interpretacja piosenki "Avanti popolo"), Ghost, Teoria Rewolucyjna mialo podobny wynik jak oni. Przy renomowanych zespolach, jak Proletariat, Illusion, Acid Drinkers czy The Bill, zageszczenie chmury oczywiscie zwiekszylo sie takze.

Wsrod podobnych do siebie wystapien, zespoly szokujace swoim image potrafily zwrocic na siebie uwage. I tu sa jednak wyjatki. Grupa wyznawcow Kriszny - Natura - zagrala zwyczajne reggae, okrasila to kilkoma nieskomplikowanymi, egzystencjonalnymi tekstami napisanymi przez hinduskiego guru przed pieciuset laty i znalazla cieple przyjecie. Bisowala kilka razy.

Za to wokalista Dummy's Homp zaprezentowal sie w czarnym biustonoszu (zdobycznym, jak wyjasnil po koncercie) i przez wieksza czesc wystepu gmeral sobie w pomaranczowych spodenkach. Dummy's graja mieszanke techno, grunge'u i metalu od trzech lat. Pochodza z Czestochowy, od wrzesnia zamierzaja studiowac. W ich miescie ludzie na ulicy omijaja ich z daleka - uwazaja, ze sa nienormalni.

Finalowy koncert zakonczyl sie o brzasku. Prawie wszyscy byli zgodni - to ostatni Jarocin na taka skale.

.
. .

Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi

.