Autor: R. Leszczynski, Gitara i Bas, 1994
XV FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJ
JAROCIN 4-6 VIII
POKOLENIOWA ZMIANA WARTY
Od pietnastu lat wydarzenia kilku letnich nocy w malym, prowincjonalnym miasteczku miedzy Wroclawiem a Poznaniem urastaja do rangi najwazniejszych wydarzen muzycznych roku. v Magia tych nocy wladna jest kreowac nowe gwiazdy i obalac stare. Kazdy choc troche zwiazany z muzyka rockowa ma powod, aby tu sie znalezc. Przedstawiciele firm fonograficznych przyjezdzaja tu, aby lowic talenty. Tu najwczesniej pokazuja sie nowe mody i tendencje stylistyczne i techniczne. Dziennikarze dowiaduja sie, co maja grac, pokazywac i o czym pisac przez nadchodzacy rok. Na kilka dni w roku zjezdzaja sie tu z calej Polski wszyscy tzw. Wazni Ludzie, aby obserwowac i sluchac tak naprawde jednego 'wykonawcy - Jarocinskiej Publicznosci
Ten nieslychany konglomerat skrajnie odmiennych gustow, wygladow i zachowan przez kilkadni tworzy spojne cialo - niestero-walne, nieobliczalne w swych reakcjach, niepodatne na uklady show biznesu, machinacje dziennikarzy czy organizatorow. Ich spontaniczna reakcja na nikomu nie znany zespol od razu zwraca nan uwage dziennikarzy i producentow. Bezlitosne wygwizdanie uznanej gwiazdy stawia pod znakiem zapytania jej dalsza artystyczna egzystencje.
Tak bylo i w tym roku, chociaz twierdzenie, ze festiwal sie nie zmienia, byloby bzdura. Polska integruje sie ze swiatem, wiec na scenach Jarocina znalazly swoje odzwierciedlenie najnowsze swiatowe tendencje i zjawiska muzyczne.
POWIEW SEATTLE
Festiwal ma sie swietnie, bo w ogole muzyka rockowa na swiecie ma sie swietnie. Po latach festiwali zdominowanych przez multiefekty, samplery i nikomu niepotrzebne popisy solowe, tegoroczny festiwal uplynal pod znakiem Stratocastera podlaczonego wprost do przesterowanego Marshalla. Jest to prosta kontynuacja muzycznej rewolucji dokonanej pare lat temu przez trzech kolesi z Seattie, ktorzy udowodnili, ze nie potrzeba nic wiecej niz bas, gitara, perkusja i mikrofon, aby w pare godzin prawie na zywo nagrac plyte, ktora zachwyci caly swiat. Ta rewolucja tworczo kontynuowana najpierw przez m.in. PEARL JAM czy ALICE IN CHAINS, a obecnie przez RAGE AGAINST THE MACHINE, BIOHAZARD czy PANTERE, dotarla do Jarocina juz rok temu, aby w tym roku zaowocowac muzyka jeszcze ciekawsza i bardziej radykalna.
CO JEST GRANE I NA CZYM?
Krolowala muzyka raczej ciezka niz szybka, granaprostymi. hipnotycznymi riffami, zniewalajaca potega brzmienia opartego na "miesie" Gibsonow i lampowych piecy. Muzyka o wiele bardziej zespolowa niz indywidualna, czerpiaca swa sile ze zgranych unison sekcji i gitar, a nie solowych popisow muzycznych cyrkowcow.
Wiele dzialo sie w warstwie rytmicznej; czeste zmiany tempa czy metrum na nieparzyste. Popularna praktyka bylo przestrajanie w gitarach struny basowej E na D (puste struny basowe daja wtedy akord D); ulatwia to granie trudnych riffow i daje bardziej masywne, basowe brzmienie. JuzJimi Hendrix (wiadomo - Seattie) przestrajal cala gitare pol tonu nizej, by uzyskac ciemne, miesiste brzmienie. Dzisiaj to powszechnie stosowany zabieg. W tym samym celu przestrajano instrumenty (basy tez) nawet do tonacji C! Pojawilo sie wielu dobrych basistow grajacych kciukiem (GEISHA GONER, HARYESTER).
Wsrod gitar krolowala klasyka: Gibson -zwlaszcza Les Paul (przewaznie podrobki), ale rowniez SG i Explorer, oraz Fendery. Rzadziej pojawialy sie tak jeszcze niedawno popularne "wyczynowe" modele firm lbanez, Kramer, Charvel Jackson czy Yamaha, o ostrych ksztaltach, mostkach Floyd Rose, aktywnej elektronice. Zespoly amatorskie graly przewaznie na instrumentach produkcji krajowych rzemieslnikow (Ran Guitars, Mensfeid, Zak, Witkowski), slusznie przedkladajac je nad tansze modele zagranicznych firm. Kla-wiszowcy okazali sie rasa niemal zupelnie wymarla.
"STARE" I "NOWE"
Jak juz wspomnialem, krolowala muzyka stanowiaca rozwiniecie dokonali zespolow z Seattle i Nowego Jorku. Po taka muzyke, wnioskujac z reakcji, przyjechala ogromna wiekszosc publicznosci. Znalazlo to odzwierciedlenie w zainteresowaniu dziennikarzy i producentow, a takze w werdykcie jurorow. Ten podzial na muzyke "stara" i "nowa" wisial nad festiwalem przez caly czas, zwlaszcza, ze koncerty, zarowno dzienne przeglady konkursowe, jak i nocne wystepy zaproszonych gwiazd, odbywaly sie na trzech scenach jednoczesnie (!!!). Dzieki temu w ciagu zaledwie trzech dni w Jarocinie odbylo sie az siedem tematycznych maratonow, nie liczac szesciu osmiogodzinnych przegladow konkursowych. Zwiekszylo to w znaczny sposob ilosc wystepujacych zespolow, zlikwidowalo odwieczne animozje miedzy fanami odmiennych rodzajow muzyki, a same koncerty uczynilo bardziej spojnymi stylistycznie i ciekawszymi dramaturgicznie. Oczywiscie zdarzaly sie momenty, ze aby posluchac wybranych wykonawcow trzeba bylo pielgrzymowac miedzy odleglymi scenami, albo
wrecz byc w dwoch miejscach jednoczesnie, ale organizatorzy zadbali, aby najciekawsi wykonawcy wystapili dwa razy (np. ILLUSION, GEISHA GONER, K'RSHNA BROTHERS).
DZIEN PIERWSZY:
PUNK I HEAYY METAL
Pierwszy dzien po przesluchaniach konkursowych przyniosl bloki zwarte stylistycznie. W amfiteatrze mieli swoj dzien punkowcy. Wystapila cala krajowa czolowka bez ARMII i DEZERTERA. Nieduzo czasu trzeba bylo, bym przekonal sie, ze punkowcy urzadzili tu sobie muzyczny skansen, bo muzyka ta zupelnie nie zmienila sie od dziesieciu lat, jesli wrecz nie zrobila kroku wstecz wobec tego, co grala np. MOSKWA czy ARMIA. Muzyka, ktora miala przelamywac stereotypy okazala sie jednym wielkim zamknietym stereotypem, a punkowa publicznosc, zuniformizowana czy wrecz zmilitaryzowana, butelkami karcila zespoly starajace sie lamac konwencje.
Na scenie przy polu namiotowym odbyl sie koncert muzyki industrialnej. Frekwencja byla niewielka, ale tez i muzyka byla skierowana do nieprzypadkowych odbiorcow. Z drugiej reki dowiedzialem sie, ze najlepiej wypadli RIGOR MORTISS, NOWY HORYZONT i KINSKI.
Nie bylem na tym koncercie, bo w tym samym czasie trwal koncert heavy metalowy. Tu podobnie jak w amfiteatrze odbywala sie muzyczna Cepelia rodem sprzed kilku lat. Tradycyjna metalowa publicznosc rozgrzala sie do czerwonosci, jednak zdecydowana wiekszosc widzow obserwowala wydarzenia z rozbawieniem, wymieniajac dowcipne uwagi
na temat muzykow ubranych w kombinezony rodem z geyowskiego klubu z filmu "Akademia Policyjna", czy spazmatycznych wokalistow porykujacych i pokwikujacych cos o smierci, krwi i szatanie. Dobrze przyjeta zostala GEISHA GONER, bo zaproponowala cos nowego. KAT za wysluge lat, ALASTOR za nowoczesnosc i energie oraz VADER. chociaz wszyscy spodziewali sie po nich wiecej. Set w swietnym stylu zakonczyl ANKH.
DZIEN DRUGI:
ACID DRINKERS ILLUSION I INNI
Drugi dzien festiwalu to. oprocz przesluchan konkursowych, koncert zimno-falowcow, posrod ktorych chcialem zobaczyc ZIYO, dawno nie widziany l MILION BUŁGAROW, zawsze swietne 1984 i OP-POSITION. Na stadionie w tym samym czasie koncert radia RMF FM z m.in. VARIETE. WANKA WSTANKA, a zwlaszcza (jak zwykle rewelacyjnym) ACID DRINKERS, FLAPJACKIEM (Litza i Slimak z ACID, bas z KR'SHNY i vocal z gdanskiego RED ROOSTERA - ten koncert byl scenicznym debiutem fomacji) oraz PROLETARYATEM. Te trzy koncerty zdecydowanie naleza do najciekawszych wydarzen tegorocznego Jarocina.
W tym samym czasie na scenie przy polu namiotowym odbyl sie najciekawszy koncert festiwalu - Trident for Rock, koncert zespolow majacych swoje korzenie w Seattie i Nowym Jorku. Koncert, ktory mialem przyjemnosc prowadzic zaczal sie od swietnego
NEIGHBOURHOOD, potem mocno zmienione OPOZYCJA i PROGRAM, absolutnie rewelacyjny SQUOT, JESUS CHRYSLER SUICIDE, UUSSES i amerykanski AUDIO ADRENALINE. Po nich klasyka - jeszcze lepszy niz poprzedniego dnia wystep GEISHY GONER, drive'owy HUMAN, ktory potwierdzil swoja pozycje supergrupy, oraz najlepszy tego dnia (a moze i na calym festiwalu) ILLUSION, ktorego bisom nie bylo konca.
Po tych trzech koncertach (odbywajacych sie w tym samym czasie, co ACID DRINK-ERS, FLAPJACK i PROLETARYAT na stadionie), ktore niewatpliwie dolaczyly do najwazniejszych wydarzen festiwalu, wystapil nieco rozczarowujacy KR'SHNA BROTH-ERS i na koniec INDIANS. Ten koncert zabrzmial znakomicie, bo wszystkie zespoly graly na "tylach" wynajetych od ILLUSION, ktory juz dorobil sie pofesjonalnego sprzetu -basowego Ampega, gitarowego Marshalla 900 i Mesa Boogie oraz bebnow TAMA. Muzycy tego zespolu grali na oryginalnych Gibsonach:
Explorer i SG oraz basie Fender Precission, i udowodnili, ze potrafia tego sprzetu uzyc.
JEDENASTU WSPANIALYCH
Ostatni, trzeci dzien festiwalu rozpoczal sie od koncertu laureatow konkursu, a wiec wydarzenia najwazniejszego w calym festiwalu. Rada Artystyczna twierdzac, ze poziom wykonawcow jest wyrownany postanowila nie przyznawac glownej nagrody tylko 11 rownorzednych wyroznien nastepujacym zespolom: death matalowemu GHOST z Gdanska, ktory byl rowniez laureatem w ubieglym roku (!), INDIAN WOMAN z Chorzowa - ostry czad z bezkompromisowymi
tekstami, zaslugujacy moim zdaniem na zwyciestwo krakowski DYNAMIND, bardzo interesujaca stylistycznie krakowska ODKRYTA AMERYKA, bluesowy GRAND GANGSTERS z Tczewa, ktory w finale wystapil bez chorego wokalisty, rowniez zaslugujacy na zwyciestwo DUMMY'S HUMP z Czestochowy, bluesowe trio PUZZLE z Łodzi, prowadzone przez 12-letniego gitarzyste i wokaliste Łukasza Lacha, MESSA-LINA z Belchatowa, grajaca szalenie interesujaca muzyke z wplywami indianskimi, najlepiej przyjety przez publicznosc post-punkowy SCREWD UP ze Swidnika - ostry czad z niebanalnymi tekstami, grunge'owy CHOPIN'S HAND z Brzezin, rewelacyjnie przyjeta NATURA z Bedzina, reggae'owa formacja, skladajaca sie z wyznawcow Krishny.
Moralnym zwyciezca festiwalu (w pelni zasluzenie) zostal SWEET NOISE ze Swarzedza, ktory otrzymal dodatkowo nagrode dziennikarzy - zwyciezca festiwalu w We-gorzewie, o ktorym mowilo sie od poczatku, ze jest faworytem. Zespol prowadzi ciemnoskory Piotr Mahamed - najsilniejsza osobowosc sceniczna festiwalu. Na koniec wystapila punkowa REWOLUCJA - laureat nagrody publicznosci.
WIELKI FINAL
Po tych prezentacjach nastapil wielki final, a w nim m.in. FARBEN LEHRE, IMTM, SKAWALKER, DAAB, GOLDEN LIFE, KAZIK, JANERKA, HOUK i ILLUSION. Zdecydowanie najlepiej wypadli HOUK i ILLUSION, niewatpliwym zgrzytem byl wygwizdany, dyskotekowy BALKAN ELECTRIQUE.
Festiwal zakonczyl sie juz w blasku dnia. Festiwal bardzo udany - w ciagu trzech dni dla
ok. 15 tys. ludzi z calego kraju na trzech scenach wystapila praktycznie cala czolowka krajowej sceny rockowej. Przeglad konkursowy stal na bardzo wysokim poziomie, niejednokrotnie wyzszym niz zaproszone gwiazdy.
Organizacyjnie to gigantyczne przedsiewziecie przebieglo bez zarzutu, za co chwala organizatorom. Ten festiwal jak zaden inny dotychczas pokazal, ze na krajowej scenie muzycznej, podobnie jak na calym swiecie, zachodzi pokoleniowa zmiana warty. Jarocinskapublicznosc najchetniej oklaskiwala nie uznane gwiazdy, jak bylo dotychczas, ale zespoly, ktore znamy dopiero od dwoch, jednego lub wrecz od tego sezonu. Swiadczy to niezbicie o swietnej kondycji polskiego rocka.
Do zobaczenia w Jarocinie za rok!
Robert Leszczynski
PS. Gitara i Bas, jako fachowe pismo muzyczne nie bedzie zajmowac sie wrecz niemoralnie wyeksponowana przez wszystkie media tematyka zadym i policyjnych "prze-pychanek", majaca na celu zdyskredytowanie festiwalu w oczach opinii publicznej.
R.L.
Ukazala sie juz plyta z utworami zarejestrowanymi w czasie konceru laureatow festiwalu w Jarocinie 94'
Waldemar Tkaczyk (SKAWALKER):
Bylismy w Jarocinie tylko jeden dzien. Gralismy w koncercie finalowym, nasz wystep odbyl sie ok. czwartej nad ranem. Scena byla dobrze przygotowana, swietne naglosnienie, dobre oswietlenie. Kiedysmy przyjechali do Jarocina nic nie wskazywalo na to, ze pierwszego dnia mialy miejsce jakies incydenty pozamuzyczne, ktore zreszta, niestety, zostaly wyolbrzymione przez srodki masowego przekazu. Jarocinowi towarzyszyla "bardzo zapalna" atmosfera pogoni za sensacja (tasme video z nakreconymi na nia "sensacyjnymi materialami" z bojki ulicznej wieziono na sygnale do telewizji poznanskiej), ktora to atmosfera nie miala nic wspolnego z koncertami ani z publicznoscia koncertowa. Rowniez po festiwalu pisze sie nie o muzyce, ale o subkulturach itp. SKAWALKER dal ponad polgodzinny program, gralismy repertuar z plyty SIVAN, traktujac ten wystep jako czesc ogolniejszej promocji. Publicznosc przyjela nas dobrze.
Grzegorz Skawinski (SKAWALKER):
Byl to nasz pierwszy wystep na festiwalu w Jarocinie. Mimo bardzo poznej pory wielu fanow gitary czekalo na nasz koncert i, sadzac po reakcji, nie zawiedli sie. My tez uwazamy, ze udal sie nam ten wystep. Pod wzgledem muzycznym bylismy zadowoleni. Zreszta caly koncert "gwiazd" przebiegl bez wiekszych zgrzytow. Dobrze zaprezentowaly sie takie zespoly jak KAZIK z Adasiem Burzynskim na gitarze, Lech JANERKA, bardzodobrze GOLDEN LIFE, IMTM, ILLUSlON. Zreszta musze powiedziec, ze Trojmiasto wypadlo calkiem okazale na tym festiwalu.
Co do wybrykow, ktore mialy miejsce piewszego dnia, to uwazam, ze nie mozna winic kilkutysiecznej widowni, ktora przyjechala posluchac muzyki, a wydaje mi sie, ze dobra muzyka nie wywoluje agresji, za zachowanie kilkusetosobowej grupy pseudofanow. W kazdej wiekszej grupie ludzi sa tacy, ktorzy chca sie wyszalec. Nalezy wprowadzac lepsze zabezpieczenia, a nie demonizowac calej historii, grozic likwidacja festiwalu itd. A moze wrecz przeciwnie - zrobic festiwal bez biletow, tak jak w Zarnowcu, gdzie nie bylo zadnych incydentow, panowala atmosfera wspolnej zabawy. Wprawdzie specyfika Zarnowca i Jarocina jest zupelnie rozna, ale jest to jakis przyklad, wskazujacy organizatorom ewentualny kierunek dzialania.