FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJ

JAROCIN 88

GAZETA MLODYCH 89

***
.

Autor: Izabela Wodzińska, Gazeta Mlodych, Nr 65 (772), Warszawa, 15 sierpnia 1989

POLE DO POPISOW

Najgorzej bylo z pogoda. W końcu ktos wpadl na pomysl, aby oglosic przez radiowezel: "O godzinie 11:59 w namiocie 838 odbedzie sie uroczyste przekazanie opadow atmosferycznych znad Jarocina dla cierpiacego kleske suszy bratniego narodu etiopskiego". Tego samego dnia deszcz przestal padac...

Mieszkańcow Jarocina nic nie jest w stanie zadziwic - ani wscieklopomarańczowy czub na wygolonej glowie, ani kolko w nosie, ani czarne pończochy z pospuszczanymi oczkami, jakby ich wlascicielki przeczolgaly sie przez sterte gruzu. Wszystko to juz bylo - rok, dwa, trzy lata temu. Tu kazdy wyglada jak chce, jak dyktuje wyobraznia. Co najwyzej ktos sie usmiechnie na widok psa wilczura ubranego w dzinsowa kurtke, z czerwona chustka na szyi. Ale to wszystko.

Na polu namiotowym

3,5 tys osobnikow plci obojga - skinow, punkow, hipisow, "oazowiczow" i nie zrzeszonych wykazalo duza tolerancje. Nikomu nie oberwalo sie za wyglad. Punki nie tlukly skinow, skiny nie tlukly punkow, "kwestie ideologiczne" nie mialy znaczenia ani w kolejce do wspolnej latryny, ani przed budka, w ktorej Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii sprzedawalo grochowke.

Zamiast sie bic i obrzucac obelgami, antagonisci wzywali przez megafon: Kto nie lubi sikinow, niech krzyknie "oj!". W takich momentach przez pole namiotowe przeciagle Eee, co oznaczalo, ze nawet krzyczec nikomu sie nie chce.

W punkcie medycznym pielegniarki popijaly herbate. Nie bylo zadnych pobic. Zglaszano sie jedynie z przeziebieniami, z bolami glowy, zebow, zoladkow...

Co roku o uczestnikach festiwalu prasa pisze niestworzone rzeczy. Publicznosc przedstawia sie jako bande chuliganow, a tymczasem w Miasteczku Namiotowym panowala cisza, spokoj. Zdarzaly sie nawet przypadki oferowania pomocy osobom, ktore - zapominajac o wchodzacym w zycie urynkowieniu - przyjechaly do Jarocina bez sepcjalnych zapasow gotowki. Zdarzalo sie, ze z glosnika brzmialy komunikaty: Uwaga! Wszyscy glodujacy! W namiocie 732, w sektorze D, mamy duzo niepotrzebnej zywnosci, ktora mozemy oddac za darmo.

Ale byli i tacy, ktorzy chcieli zarobic: Oglaszam przetarg na konserwe turystyczna. Cena wywolawcza dwie stowy... Byly takze zglaszane checi handlu zywym towarem: Sprzedam Jacka z namiotu 556 za dwa walkmany, lub: Oddamy dwie urocze panienki za dwie duze grochowki itp...

Niektorzy

za posrednictwem spikerki z radiowezla prosili o pomoc: Uwaga! Spia umnie dwie dziewczyny. Jezeli mnie wykończa - wykończcie je, prosze! Rowniez: Rodowita wolinianka potrzebuje mezczyzny...

Ogloszenia matrymonialne, towarzyskie oraz milosne wyznania - to osobny rozdzial. Subtelne i trywialne, niesmiale i bez ogrodek. Tych ostatnich bylo najwiecej. Socjologowie, badajacy morale mlodziezy, mieliby o czym pisac. Lubie bardzo kobiety, ktore maja orgazm lechtaczkowy. Arab; Meniu i Zajob chca sie pokochac. Prezerwatywy prosto z RFN nieprzeterminowane. Namiot 394, sektor B, w samym rogu. Nawet te za talerz zupy; Robal! Jesli kochasz mnie naprawde - daj mi dzis w nocy dowod milosci; Trzech mezczyzn z namiotu 666 szuka trzech chlopcow; Dziewczyny! Okazja! Bezbolesne przebijanie blon dziewiczych! Za darmo! O polnocy kolo radiowezla.

Mylilby sie jednak ten, kto uwaza, ze caly ten tlum mieszkańcow pola namiotowego byl banda erotomanow i grzesznikow. Subtelni romantycy takze dawali ogloszenia, ale kto by pamietal tekst: Kocham Cie i chce byc z Toba zawsze, tylko zmień sie jeszcze troche. Zona, gdy w chwile potem slyszano ogloszenia o kilkakrotnie wyzszym "ciezarze gatunkowym"?

Kto nie mial ochoty na spedzanie wolnego popoludnia na rozkoszach cielesnych (popoludnia, bo noca wszyscy szli na koncert) mogl zajac sie uprawianiem... innych dyscyplin sportu. Zadbala o to jarocińska instancja ZSMP, ktora podala komunikat: Od 2 sierpnia 89 rozpoczyna swoja dzialalnosc grupa rekreacyjno-sportowa. Chetnych do udzialu w rozgrywkach siatkowki, kometki i ringo prosimy o zglaszanie swego udzialu w depozycie. Niejeden z mieszkańcow oczami wyobrazni widzial jak "sportowcy" skladaja swoj udzial w depozycie i jak to grzeczne punki i skiny graja sobie w ringo. Boisko do siatkowki swiecilo pustkami, w ringo i kometke tez jakos nikt nie gral. Widocznie organizatorzy oferowali nie te dyscypliny, o ktorych mysleli mieszkańcy pola.

Sama tez postanowilam cos oglosic. Uprzejma spikierka z radiowezla przeczytala moj tekst:

Jesli ktos chce opowiedziec,

co mu sie w Jarocinie bardzo nie podobalo, albo bardzo podobalo, proszony jest o przyjscie do radiowezla, gdzie oczekuje dziennikarka. No i sie zaczelo. Natychmiast ustawil sie ogonek malkontentow i narzekaczy. Bardzo zarosnieci albo ostrzyzeni do golej skory dzentelmeni twierdzili, ze festiwal schodzi na psy. Troche optymizmu wniosla wypowiedz 30-letniego Telexa: stwierdzil - Pozytywne jest to, ze na polu namiotowym sa gniazdka na prad 220 V.

A pozostali?

- W Jarocinie jest coraz gorzej. Muzyka, ktora nam serwuja przestaje interesowac prawdziwe brygady punkowe i skinowe. Kapel naprawde wartych przedstawienia - takich jak ARMIA, MOSKWA, TURBO - jest ciagle za malo. Za malo prawdziwych, wielkich gwiazd... - Tak mowil Jeleń z Rakowca.

- Jarocin jest po to, aby lansowac nieznane lub malo znane kapele. A tymczasem przyjezdzaja tu gwiazdy. Sa one szeroko reklamowane, ale ta reklama na nic sie nie zdaje, bo i tak na koncertach obrzucaja ich woreczkami z mlekiem. Impreza jest zbyt droga jak na mlodziezowa kieszeń. Karnet kosztuje 10 tysiecy (ta gazeta kosztowala wtedy 100zl - przyp. J-F.com)! Dlatego ludzie kombinuja jak moga. Byloby fajnie, gdyby porzadkowi nie bili i nie wyzywali czlowieka przylapanego na przechodzeniu przez plot na koncert - Pizol z Poznania, Czacha z Torunia, Puzio z Lublina.

- Idealem byloby, gdyby na polu namiotowym pozyczali namioty, bo nie kazdego stac na wylozenie 300 tysiecy - Grabarz z Rakowca.

Namiotu oczywiscie nie mozna bylo pozyczyc, ale organizatorom pola namiotowego - JOK-owi i Mijsko-Gminnemu Zarzadowi ZSMP - nalezy sie pochwala zazapewnienie nie tylko doplywu pradu ale i cieplej wody, zorganizowanie prysznicow i wybudowanie wystarczajacej liczby szaletow. Na terenie pola namiotowego mazna tez bylo kupic zywnosc. Przez caly dzień byl czynny kiosk, w ktorym bylo mydlo i tzw powidlo, "przygody dobrego wojaka Szwejka" oraz "Poradnik grzyboznawczy". "Szwejk" zniknal z polki blyskawicznie, "Poradnik" lezal do końca trwania festiwalu. Widocznie mieszkańcy pola namiotowego nie wybierali sie na grzyby.

Przyjechali po to, aby posluchac muzyki. Za rok znow tu powroca. Rozbija namioty. Przez kilka dni beda sie przescigac w wymyslaniu dowicpnych ogloszeń, niebanalnych strojow i fryzur.

- Bez nich byloby w Jarocinie smutno - powiedziala pewna starsza kobieta. - Niech mlodziez sie bawi. Nikomu przeciez nie szkodza.

.
. .

Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi

.