FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJ

JAROCIN 88

GAZETA MLODYCH 89

***
.

Notowala: Joanna Kosmalska, Gazeta Mlodych, Nr 65 (772), Warszawa, 15 sierpnia 1989, Cena 100 zl.

Specjalnie dla "GM" X Festiwal Muzykow Rockowych komentuje jego kierownik muzyczny - Piotr Majewski.

Placek z rodzynkami

2 sierpnia:

Konkursowe koncerty na malej scenie byly zdominowane przez nowofalowe kapele punkowe. Nie bylo wielu ciekawych zespolow. Widac bylo wielu ciekawych zespolow. Widac bylo, ze chlopcy posiadaja juz lepszy sprzet, potrafia z niego korzystac, natomiast maja jeszcze trudnosci ze zdefiniowaniem tego, co chcieliby przekazac. Zbyt wiele bylo jednostajnej rabaniny, a w warstwie tekstowej zbyt duzo bezsensownej destrukcji i buntu. Na duza scene zostaly zakwalifikowane cztery zespoly. Wsrod nich nalezaloby wyroznic PROLETARYAT. Ma okreslona osobowosc i dobrego wokaliste, dysponujacego ekspresyjnym, odpowiadajacym temu co spiewa glosem. Na duza scene przeszly takze: PIDZAMA PORNO, POPLOCH WSROD ZWIERZAT i BUSH DOCTOR - zespol, ktory swoja muzyke uzupelnial sytuacjami scenicznymi o charakterze happeningowym. Z przyjemnoscia ogladalo sie to na malej scenie, na duzej wszystko jednak jakos zginelo. Tam, oprocz programow choreograficznych trzeba bylo zaprezentowac cos wiecej.

Wieczorny koncert byl rezyserowany i firmowany przez ARMIE. Wystepowali goscie i przyjaciele zaproszeni przez Tomka Budzyńskiego. Koncert nie odbyl sie bez niespodzianek. Nie dojechala jedna z grup i zamiast nich wystapila MOSKWA. Tym razem, mimo iz zespol wystepowal juz w Jarocinie, publicznosc jakos go nie kupila. Stalo sie tak chyba dlatego, ze widownia punk-rockowa kazda zmiane stylu gry swoich zespolow traktuje jak zdrade.

Najwieksza chyba owacje otrzymala RENATA PRZEMYK wystepujaca z zespolem YAHOZNA. Obawialem sie troche tego wystepu, gdyz ta kapela specjalizuje sie w rockowej balladzie i nie wiedzialem jak jarocińska publicznosc zareaguje na ich muzyke.

Na zakończenie koncertu wielki benefis ARMII. Dlugi, swietnie ulozony dramaturgicznie koncert trwal do rana. Mimo ulewnego deszczu publicznosc zostala do końca. Nie zawiedli sie, zespol zagral duzo starych przebojow i kilka zupelnie nowych. Bylo to fantastyczne widowisko.

3 sierpnia:

Zacznijmy od konkursu. Zdaniem jury nie byl to najlepszy dzień: zespoly prezentowaly slaby poziom. Publicznosc jednak byla zadowolona. A roznieznosc ocen wynika prawdopodobnie z faktu, ze jurorzy inaczej niz publika wyobrazaja sobie profesjonalizm.

Na duza scene zakwalifikowaly sie: OBSTAWA PREZYDENTA, WOLNA EUROPA, belgijski zespol RAGA MUFFIN i MAGNUS, jako jedyna kapela heavy-metalowa. Bylo to o tyle dziwne, ze w ulozonym przez nas programie dni konkursowych, drugi wlasnie mial byc zdominowany przez metal. W pelni jednak zgadzam sie z werdytktem jury, gdyz pozostale zespoly, grajace muzyke tego gatunku, nie prezentowaly najwyzszej klasy.

Gospodarzami wieczornego koncertu byly kapele z trojmiejskiej sceny. Duzy sukces zdobyla grupa BASSTION, grajaca pop-reggae. Z bardzo dobrym przyjeciem spotkala sie takze mloda, grajaca heavy-metal kapela HEKTOR. W kojarzacym sie z jednostajnym lomotem gatunku trash (pisownia slowa oryginalna - przyp. J-F.com) potrafili pokazac wysoki poziom instrumentalny.

Z duza nadzieja wszyscy oczekiwali na wystep APTEKI i PANCERNYCH ROWEROW. Sa to dobre, klasowe zespoly, ale ten akurat koncert nie nalezal do najlepszych. Rozczarowala rowniez grupa CRUSADER z RFN (Republiki Federalnej Niemiec - przyp. J-F.com). Miala zdecydowanie nieudany wystep, co mnie dziwi, bo ich nagrania studyjne, ktore slyszalem wczesniej, byly bardzo dobre.

Swietnie natomiast zaprezentowala sie grupa holenderska THE RADIOS. Nie bez przyczyny mowi sie o przyjezdzajacych do nas z Zachodu nieznanych grupach, ze to profesjonalni amatorzy. Tak bylo i w tym wypadku. Czlonkowie tej grupy nie sa zawodowymi muzykami i graja od niedawna, a mimo to prezentuja bardzo wysoki poziom.

Drugi dzień festiwalu zakończylkoncert na malej scenie. Bylo to widowisko przygotowane przez grupe PAFF i lidera Wlodka Kiniorskiego - jazzmana, kreatora muzycznego, multiinstrumentaliste, co jeszcze raz udowodnil tym koncertem. Ta muzyka laczyla w sobie doslownie wszystkie style: od muzyki powaznej, poprzez rock, jazz, blues, az do skrajnej awangrady. Slowem - swietny spektakl.

4 sierpnia:

Tak sie jakos zlozylo, ze ostatni dzień konkursowy byl najlepszy. Zespoly prezentowaly wysoki i rowny poziom. Jury mialo ciezki orzech do zgryzienia, gdyz wiele kapel mozna bylo smialo zarekomendowac na duza scene. Zespoly graly muzyke, ktora mozna by okreslic jako pop-rock, podobna do tej, jaka w zeszlym roku graly ZIELONE ZABKI czy CHLOPCY Z PLACU BRONI. Na duza scene z tego dnia przeszly: CLOSTERKELLER, OCZY AMELKI i DZIKA KISZKA.

W wieczornym koncercie na poczatku zagrala miejscowa kapela ACAPULCO, ktora - jak sie okazalo - niewielkie poczynila postepy od ubieglego roku. Potem rozpoczal sie koncert Krajowej Sceny Mlodziezowej. Nie bede oceniac wystepow poszczegolnych grup, gdyz caly koncert uwazam za udany. Roznice pomiedzy wystepami takich grup jak: KOBRANOCKA, KSU, SZTYWNY PAL AZJI czy ZIYO dotycza jedynie ich odbioru przez widownie. Publicznosc tego wieczora bardzo dziwnie sie zachowywala, jakby nagle przestala byc tolerancyjna. Odnislem wrazenie, ze tych kilka tysiecy mlodych ludzi zostala sterroryzowanych przez grupke rozwydrzonych wyrostkow, ktorzy nimi sterowali. Jak oni tańczyli, to i innym bylo wolno, jak przestawali tańczyc - inni tez musieli.

Koncert uratowal TOMEK LIPIŃSKI, wystepujacy juz pod koniec. Jest to czlowiek o takiej charyzmie, ze choc wchodzil na scene witany gwizdami, to zszedl z niej zegnany owacja i od tego momentu byl juz spokoj.

Po tym niezwykle kontrowersyjnym - sadzac z zachowania publicznosci - wystepie KSU, trwajacy do rana koncert DZEMU i jego gosci.

Udana reanimacja, czyli ocena festiwalu na goraco

Nie wydaje mi sie, zeby byl to festiwal gwiazd, choc kraza takie opinie. Amatorzy mieli sporo miejsca dla siebie i mogli zaprezentowac swoj program. Poza tym prawa ekonomiczne sa nieublagane: by mogli zaistniec amatorzy, musialy wystepowac gwiazdy, inaczej nie sprzedano by karnetow, a przeciez nikt nie dofinansowuje tego festiwalu. W ubieglym roku mowilo sie, ze festiwal umarl, ze jest nie do uratowania. Podjalem sie tej reanimacji i sadze nieskromnie, ze mi sie to udalo. Na IX FMR wiele z zaproszonych zespolow nie przyjechalo i w zwiazku z tym graly dosc przypadkowe kapele. Teraz udalo nam sie tego uniknac. Przyjechaly te grupy, ktorych publicznosc chciala sluchac. O poziomie artystycznym konkursu ciezko jest mowic, tym bardziej, ze to czy jest on lepszy, czy gorszy - nie zalezy tylko od organizatorow. Poczytuje sobie za sukces, ze udalo sie zachowac ciaglosc festiwalu i mysle, ze po udanej rekonwalescencji, nastepny bedzie naprawde wspanialy.
.
. .

Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi

.