Rozmawial: Tomasz Polec. Gazeta Mlodych, nr 61 (664) Warszawa, wtorek, 2-08-1988. Wydanie specjalne.
SZEFOWIE
CZUJE SIE JAK NAJEMNIK
Rozmowa z MARCIN’EM JACOBSON’EM, szefem programowym "Jarocina ‘87”
- Podobno tegoroczny festiwal w Jarocinie odbedzie sie bez Ciebie. Jak to mozliwe?
- Zupelnie nie wiem. O tym, kto bedzie robil festiwal dowiedzialem sie z prasy. Jeszcze w lutym byla mowa o tym, ze impreze beda robic ci sami ludzie, co w roku ubieglym. Wiem nawet, ze do ministerstwa zlozono wniosek z prosba o zatwierdzenie kierownictwa. Poaz mna mieli to byc: Leszek Winder i Marek Niedzwiecki. Slyszalem takze, ze zeszloroczny "Jarocin” zostal bardzo wysoko oceniony przez ministerstwo. Pomimo tego nikt nie zaproponowal mi prowadzenia imprezy w tym roku.
- Tegoroczni goscie festiwalu budza szereg kontrowersji. Niektore kapele nie spelniaja wymogu gwiazdy - sa nieznane, inni wykonawcy maja niewiele wspolnego z rockiem.
- Rowniez mnie dobor wydaje sie cokolwiek dziwny: przypomina "liste znajomych Krolika”. Jednak w tej chwili trrudno jest mi to ocenic. Nie wiem, czy to koncepcja Leszka Windera, czy wypadkowa trudnosci obiektywnych. Jak to przyjmie publicznosc i jaki bedzie tego efekt, powiedziec bedzie mozna dopiero po festiwalu.
- Co sadzisz o wystepie w roli gwiazdy kapeli Leszka Windera, dyrektora artystycznego festiwalu?
- Nie komentuje tego.
- Czy nie czujesz zalu z powodu odsuniecia Cie od festiwalu? Przeciez w koncu wlozyles w te impreze sporo pracy i wiele pomyslow.
- Przede wszystkim nie czuje sie odsuniety. Funkcja dyrektora nie ma charakteru etatowego, lecz nie jest praca zlecona. Oczywiscie, ze troche mi zal tego, iz nie bede mogl wykorzystac doswiadczen ubieglorocznych. Najbardziej boli mnie sposob w jaki zrezygnowano z moich uslug. To jest po prostu nieeleganckie.
- Co sadzisz o dotowaniu tegorocznego festiwalu przez Ministerstwo Kultury i Sztuki? Czy nie uwazasz, ze moze to obnizyc poziom organizacyjne festiwalu? Nikt nie bedzie przejmowal sie zbytnio tym, aby festiwal byl samofinsnsujacy sie.
- Rzeczywiscie "Jarocin” w tym roku zostal wpisany do kalendarza imprez MKiS. Biorac pod uwage obecne ceny, dotacja moze okazac sie bardzo potrzebna. Tyle, ze w formie uzupelnienia ewentualnego deficytu, ktorego jednak byc nie powinno. Wplywy z biletow powinny pokryc koszty festiwalu. W tym zreszta tkwila sila tej imprezy. Widocznie organizatorzy postanowili oprzec "Jarocin” na dotacji i frekwencja ma dla nich mniejsze znaczenie, poniewaz sa bezpieczni finansowo. Moze to stworzyc taka sytuacje, ze festiwal straci swoja wymowe, ze bedzie to impreza glownie dla wykonawcow.
- W tym roku po raz pierwszy nie zaproszono do udzialu w koncercie laureata ubieglorocznej edycji.
- Na temat DETONATORA BN wiem niewiele. Natomiast wiem np. ze AURORA i STAN ZVEZDA zglosily chec zagrania, na co organizatorzy odpowiedzieli, aby wzieli koce i przyjezdzali... startowac w konkursie. Jest to pierwszy tego typu przypadek w historii festiwalu - dotychczas zawsze laureaci grali w nastepnej edycji. Byc moze Leszek Winder zmienia koncepcje imprezy.