Możesz to sobie odpuścić,
to naprawdę nie ma znaczenia.
Moje słowa mówione szeptem - twoja
głuchota jest KRZYKIEM.
Może sprawię
byś czuł, ale nie mogę nic zrobić byś myślał.
Twoje nasienie pada do ścieku - twoja
miłość do zlewu.
Wynosisz się, fruwasz sobie
ponad polami i
załatwiasz
swoje brudne interesy,
a twój
mędrzec nie ma pojęcia jak to
jest być topornym jak cegła.
A ornamenty na zamkach z piasku
ściera
niszczący przypływ
zmagań moralnych.
Pasująca do każdej sytuacji ucieczka
oddzwania zakończenie przedstawienia, podczas gdy ostatnia
fala odkrywa
nowo wytyczoną drogę.
Lecz twoje nowe buty mają
dziurawe podeszwy,
twoja opalenizna nagle
zbladła
a twój mędrzec nie wie
jak to jest być topornym jak cegła. -----
Miłość która jest we mnie jest
daleko:
jestem złym snem, który
miałem w nocy - a ty
potrząsasz głową
i
mówisz że to wstyd. -----
Przywróć mi lata
i dni mojej młodości.
Pociągnij za sznur
i zasłoń czarną kurtyną
całą prawdę.
Przywróć mi długie
wieki: niech śpiewają pieśń.
-----
Popatrz! Urodził się syn
- i oznajmiamy mu, że nadaje się do walki.
Z jego ramion wyrastają czarne głowy
i moczy się w nocy.
Zrobimy z niego mężczyznę,
damy mu
zawód,
nauczymy go
grać
w Monopole
i jak śpiewać
w deszczu.
-----
Poeta i malarz kładą swe
cienie na wodzie -
a słońce
igra na piechocie powracającej
z morskiej wyprawy.
Robotnik
i myśliciel - innym nie przyznajemy
pensji -
gdy gasnące światło
rozjaśnia wiarę najemnika.
Płonie ognisko domowe: czajnik
prawie kipi -
lecz pan
domu jest daleko.
Konie
przestępują z nogi na nogę - ich ciepłe oddechy parują
w ostrym i mroźnym poranku.
Poeta podnosi
pióro, podczas gdy żołnierz chowa swój miecz
do pochwy.
-----
Najmłodszy w rodzinie kroczy
z powagą autorytetu.
Budując zamki
na brzegu morza, wzbudza śmiałość w powolnym przypływie,
który zmywa je wszystkie.
-----
Bydło pasie się cicho na
pastwisku obok rzeki,
w której
spieniona górska woda płynie
do morza:
budowniczy
zamków odnawia projekt
sprzed wieków
i obserwuje dojącą
dziewczynę, a widok ten zaspokaja go.
Młodzieńcy z domostwa
poszli
na wojnę
i nie będzie
ich przez rok.
Niewinny
młody panicz - jego myśli są zawsze
rozbiegane -
ułożył plan by
zmienić mężczyznę, którym wydaje się być.
A poeta chowa pióro do pochwy, podczas gdy
żołnierz podnosi swój miecz.
-----
Najstarszy w rodzinie
kroczy z powagą autorytetu.
Przybywając sponad
morza jest zagrożeniem
dla syna, który skazał go na wygnanie.
-----
Co zrobisz, kiedy
twój stary
odejdzie - czy chcesz nim być?
I czy twoje prawdziwe ja śpiewa pieśń?
Czy chcesz go uwolnić?
Nikt
nie pozwoli ci złapać oddechu
-
i wir wytrąca cię z równowagi.
-----
PÓŹNIEJ
Przybywam z wyższych
sfer by wyprostować twoje zgniłe ścieżki.
Mój ojciec miał władzę
i posłuch u wszystkich.
Przybywajcie
przestępcy!
Sprowadzę was
na dobrą drogę, tak jak to
zrobiłem z moim starym -
dwadzieścia lat
za późno.
?????????
Wasze włosy są krótkie
i schludne.
Osądzę was wszystkich i upewnię się
do cholery, że nikt nie osądzi mnie.
-----
Z radości zwijasz palce u stóp, gdy
śmiejesz się z każdego - chwytasz
wszystkie spojrzenia.
Nie zdajesz sobie sprawy,
że nie zajmujesz się tym czym powinieneś.
I uśmiechasz się
okrutnie mówiąc nam
kim nie mamy być.
Ale skąd mamy wiedzieć
dokąd powinniśmy uciekać.
Widzę cię
powłóczącego nogami w komnacie
z
pierścieniami na palcach,
twoje
bokobrody porastają meszkiem i
masz
buty ze srebrną sprzączką.
Rozwiązując trudne sprawy
bierzesz przykład z komiksowego
bohatera,
który pozwala ci naginać reguły.
-----
Więc!
Przybywajcie bohaterowie dzieciństwa!
Czy nie powstaniecie ze stron waszych
komiksów?
Super-oszuści
pokażcie nam całą drogę.
Cóż! Przygotuj swoją
ostatnią wolę i testament. Nie chcesz?
Zasiądź
w lokalnych władzach.
Zrobimy supermena
prezydentem,
niech Robin
ocali dzień.
-----
Stawiasz na numer pierwszy, który
wygrywa za każdym razem.
Inne dzieci
wycofały się i wypchnęły cię
na pierwszą linię.
Więc
w końcu pytasz samego siebie jak
duży jesteś -
i zajmujesz swoje miejsce
w mądrzejszym świecie większych
samochodów.
I zastanawiasz się do kogo
zadzwonić.
------
Tak więc! Gdzie do cholery był Biggles
gdy potrzebowałeś go ostatniej soboty?
I gdzie są ci wszyscy sportsmeni,
którzy zawsze pozwalali ci wrócić do zdrowia?
Wszyscy wypoczywają w Kornwalii -
pisząc pamiętniki dla
kieszonkowego wydania
Podręcznika
Harcerza.
-----
PÓŹNIEJ
Popatrz! Urodził się człowiek -
i oznajmiamy mu, że nadaje się do życia w pokoju.
Tu jest
ciężar, który zdjęto mu z ramion
odkrywając jego chorobę.
Weźmiemy z niego dziecko
przetestujemy je
i nauczymy
jak być
mędrcem
i jak oszukiwać innych.
-----
CYTAT
Zostaniemy raczej wysłani w przeciętność
niż w wyjątkowość.
Bóg jest
przerażającą odpowiedzialnością,
szliśmy przez oddział położniczy
i widzieliśmy 218 noworodków noszących nylony,
kotom się polepsza,
polepsza? -----
PÓŹNIEJ
W przeźroczystych białych kręgach porannej
cudowności,
zajmuję swoje miejsce przy władcy gór.
A niebieskoocy żołnierze
stoją lekko odbarwieni
(w schludnych małych rzędach)
prezentując
płócienne lamówki.
Slipy
wrzynają im się w skórę,
stoją na baczność
w kolejce
do biura kantyny.
Mówiąc - jak się ma
babcia i
stary dobry Ernie: on
wykaszlał dziesięć funtów na
loterii pieniężnej. -----
Legendy (opowiedziane w starożytnych
plemiennych hymnach) spoczywają
w kołysce
krzyku mewy.
Ich wszystkie obietnice
zapadły się pod ziemię głębiej
niż upadek sadysty.
Poeta i mędrzec
stoją obok armaty
i dają znać
o zbliżającym się świcie.
Zapal słońce.
-----
Czy wierzysz w dzień? Czy wierzysz?
Wierzysz w dzień! Rozpoczął się
Świt Stworzenia Królów,
Łagodna Wenus
(samotna dziewica) przynosi wieczną młodość.
Czy wierzysz w dzień?
Znikający
bohater powrócił w nocy -
- brzemienny dniem,
mędrcy
chwalą westchnienia poety.
Czy wierzysz w dzień? Czy wierzysz?
Wierzysz w dzień?
-----
Pozwól mi opowiedzieć baśń twojego życia.
O cięciu i pchnięciu nożem,
nieustających prześladowaniach,
stopniowanej
mądrości,
pragnieniu by zabijać lub
być zabitym.
Pozwól mi zaśpiewać o przegranych,
którzy leżą na ulicy, podczas gdy przejeżdża
ostatni autobus.
Chodniki są puste:
Ścieki spływają czerwienią - gdy głupiec
pije zdrowie boga na niebie.
-----
Przybywajcie
wszyscy młodzi ludzie budujący
zamki!
Uprzejmie ustanówcie porę
roku i połączcie głosy w
piekielnym refrenie.
Określcie dokładnie
naturę waszych obaw.
Pozwólcie mi pomóc
wam podnieść waszych zmarłych,
gdy grzechy
ojców karmią się krwią
głupców i
myślami
mędrców z nocnika pod łóżkiem.
Pozwólcie mi sprezentować sobie pieśń,
mędrzec psuje powietrze i odchodzi,
podczas gdy
głupiec z klepsydrą
gotuje swoją gęś,
a wokół
słychać dziecięce wierszyki.
-----
Więć! Przybywajcie wszyscy młodzi ludzie
budujący zamki!
Uprzejmie ustanówcie
porę roku i połączcie głosy
w piekielnym refrenie.
Określcie dokładną
naturę waszych obaw.
Patrz!
Letnia błyskawica
dosięga cię
i nadchodzi
godzina sądu.
Czy będziesz
głupcem stojącym w zbroi czy
mędrcem zdążającym do celu.
Więć!
Przybywajcie bohaterowie dzieciństwa.
Czy nie powstaniecie ze stron waszych
komiksów?
Super-oszuści
pokażcie nam całą drogę.
Cóż! Przygotuj swoją
ostatnią wolę i testament.
Nie chcesz? Zasiądź
w lokalnych władzach.
Zrobimy
supermena prezydentem,
niech
Robin ocali dzień.
Więc! Gdzie
do cholery był Biggles gdy potrzebowałeś go
ostatniej soboty?
I gdzie są wszyscy
sportsmeni, którzy zawsze pozwalali ci
wrócić do zdrowia?
Wszyscy odpoczywają
w Kornwalii - pisząc
pamiętniki
dla kieszonkowego wydania
Podręcznika Harcerza.
-----
OCZYWIŚCIE
Więc wynosisz się, fruwasz sobie ponad polami
i
załatwiasz swoje brudne interesy,
a
twój mędrzec nie ma pojęcia jak to
jest być topornym jak cegła.
Tłumaczenie:
Jędrzej Polak
Marek Zgaiński
Autorzy książki pt."Poeci rocka."
|
Really don't mind if you sit this one out.
My words but a whisper -- your deafness a SHOUT.
I may make you feel but I can't make you think.
Your sperm's in the gutter -- your love's in the sink.
So you ride yourselves over the fields and
you make all your animal deals and
your wise men don't know how it feels to be thick as a brick.
And the sand-castle virtues are all swept away in
the tidal destruction
the moral melee.
The elastic retreat rings the close of play as the last wave uncovers
the newfangled way.
But your new shoes are worn at the heels and
your suntan does rapidly peel and
your wise men don't know how it feels to be thick as a brick. -----
And the love that I feel is so far away:
I'm a bad dream that I just had today -- and you
shake your head and
say it's a shame. -----
Spin me back down the years and the days of my youth.
Draw the lace and black curtains and shut out the whole truth.
Spin me down the long ages: let them sing the song.
-----
See there! A son is born -- and we pronounce him fit to fight.
There are black-heads on his shoulders, and he pees himself in the night.
We'll
make a man of him
put him to trade
teach him
to play Monopoly
and
to sing in the rain.
-----
The Poet and the painter casting shadows on the water --
as the sun plays on the infantry returning from the sea.
The do-er and the thinker: no allowance for the other --
as the failing light illuminates the mercenary's creed.
The home fire burning: the kettle almost boiling --
but the master of the house is far away.
The horses stamping -- their warm breath clouding
in the sharp and frosty morning of the day.
And the poet lifts his pen while the soldier sheaths his sword.
-----
And the youngest of the family is moving with authority.
Building castles by the sea, he dares the tardy tide to wash them all aside.
-----
The cattle quietly grazing at the grass down by the river
where the swelling mountain water moves onward to the sea:
the builder of the castles renews the age-old purpose
and contemplates the milking girl whose offer is his need.
The young men of the household have
all gone into service and
are not to be expected for a year.
The innocent young master -- thoughts moving ever faster --
has formed the plan to change the man he seems.
And the poet sheaths his pen while the soldier lifts his sword.
-----
And the oldest of the family is moving with authority.
Coming from across the sea, he challenges the son who puts him to the run.
-----
What do you do when
the old man's gone -- do you want to be him?
And
your real self sings the song.
Do you want to free him?
No one to help you get up steam --
and the whirlpool turns you `way off-beam.
-----
LATER.
I've come down from the upper class to mend your rotten ways.
My father was a man-of-power whom everyone obeyed.
So come on all you criminals!
I've got to put you straight just like I did with my old man --
twenty years too late.
Your bread and water's going cold.
Your hair is too short and neat.
I'll judge you all and make damn sure that no-one judges me.
-----
You curl your toes in fun as you smile at everyone -- you meet the stares.
You're unaware that your doings aren't done.
And you laugh most ruthlessly as you tell us what not to be.
But how are we supposed to see where we should run?
I see you shuffle in the courtroom with
your rings upon your fingers and
your downy little sidies and
your silver-buckle shoes.
Playing at the hard case, you follow the example of the comic-paper idol
who lets you bend the rules.
-----
So!
Come on ye childhood heroes!
Won't you rise up from the pages of your comic-books
your super crooks
and show us all the way.
Well! Make your will and testament. Won't you?
Join your local government.
We'll have Superman for president
let Robin save the day.
-----
You put your bet on number one and it comes up every time.
The other kids have all backed down and they put you first in line.
And so you finally ask yourself just how big you are --
and take your place in a wiser world of bigger motor cars.
And you wonder who to call on.
-----
So! Where the hell was Biggles when you needed him last Saturday?
And where were all the sportsmen who always pulled you though?
They're all resting down in Cornwall --
writing up their memoirs for a paper-back edition
of the Boy Scout Manual.
-----
LATER.
See there! A man born -- and we pronounce him fit for peace.
There's a load lifted from his shoulders with the discovery of his disease.
We'll
take the child from him
put it to the test
teach it
to be a wise man
how to fool the rest.
-----
QUOTE
We will be geared to the average rather than the exceptional
God is an overwhelming responsibility
we walked through the maternity ward and saw 218 babies wearing nylons
cats are on the upgrade
upgrade? Hipgrave. Oh, Mac.
-----
LATER
In the clear white circles of morning wonder,
I take my place with the lord of the hills.
And the blue-eyed soldiers stand slightly discoloured (in neat little rows)
sporting canvas frills.
With their jock-straps pinching, they slouch to attention,
while queueing for sarnies at the office canteen.
Saying -- how's your granny and
good old Ernie: he coughed up a tenner on a premium bond win.
-----
The legends (worded in the ancient tribal hymn) lie cradled
in the seagull's call.
And all the promises they made are ground beneath the sadist's fall.
The poet and the wise man stand behind the gun,
and signal for the crack of dawn.
Light the sun.
-----
Do you believe in the day? Do you?
Believe in the day! The Dawn Creation of the Kings has begun.
Soft Venus (lonely maiden) brings the ageless one.
Do you believe in the day?
The fading hero has returned to the night -- and fully pregnant with the day,
wise men endorse the poet's sight.
Do you believe in the day? Do you? Believe in the day!
-----
Let me tell you the tales of your life of
your love and the cut of the knife
the tireless oppression
the wisdom instilled
the desire to kill or be killed.
Let me sing of the losers who lie in the street as the last bus goes by.
The pavements ar empty: the gutters run red -- while the fool
toasts his god in the sky.
-----
So come all ye young men who are building castles!
Kindly state the time of the year and join your voices in a hellish chorus.
Mark the precise nature of your fear.
Let me help you pick up your dead as the sins of the father are fed
with
the blood of the fools and
the thoughts of the wise and
from the pan under your bed.
Let me make you a present of song as
the wise man breaks wind and is gone while
the fool with the hour-glass is cooking his goose and
the nursery rhyme winds along.
-----
So! Come all ye young men who are building castles!
Kindly state the time of the year and join your voices in a hellish chorus.
Mark the precise nature of your fear.
See! The summer lightning casts its bolts upon you
and the hour of judgement draweth near.
Would you be
the fool stood in his suit of armour or
the wiser man who rushes clear.
So! Come on ye childhood heroes!
Won't your rise up from the pages of your comic-books
your super-crooks and
show us all the way.
Well! Make your will and testament.
Won't you? Join your local government.
We'll have Superman for president
let Robin save the day.
So! Where the hell was Biggles when you needed him last Saturday?
And where were all the sportsmen who always pulled you through?
They're all resting down in Cornwall -- writing up their memoirs
for a paper-back edition of the Boy Scout Manual.
-----
OF COURSE
So you ride yourselves over the fields and
you make all your animal deals and
your wise men don't know how it feels to be thick as a brick.
|