|
BIOGRAFIA
Na zaproszenie Andersona wrócił do zespołu Evan. Po latach, gdy zniechęcony trudami kariery estradowej ponownie odszedł, opowiadał: Z początku byłem ogromnie podniecony. Gadałem bez przerwy. I robiłem wieje głupich rzeczy. Piłem o wiele za dużo, bo tak sobie wyobrażałem życie rockowych gwiazd. Ale przyszedł moment opamiętania. Muzycy narzucili sobie wtedy mordercze tempo pracy. W kwietniu ukazał się kolejny album Benefit
- równie popularny co poprzedni, a w maju singiel Inside, niestety zlekceważony przez publiczność. Zespół promował obie płyty koncertując intensywnie, np. w lipcu pojawił się na słynnym Atlanta Pop Festival, w sierpniu na Isle of Wight Festival, a w listopadzie na wielkim koncercie charytatywnym w nowojorskim Carnegie Hall.
Barre po kilkunastu miesiącach występów w Jethro Tull zwierzał się: To jak robota przy taśmie produkcyjnej. Nie widać końca. Nagrania, koncerty, nagrania, koncerty. Brakuje czasu nawet na to, by choć na chwilę wyłączyć tę przeklętą taśmę produkcyjną...
Trudy kariery oczywiście najbardziej dały się we znaki Andersonowi. Bunker mówił: Za nic w świecie nie chciałbym być na jego miejscu., ponieważ cała odpowiedzialność spoczywa na nim i to on przede wszystkim musi stawiać czoła wszelkiego rodzaju naciskom. A sam Anderson wyjaśniał:Lubiłem zawsze koncerty, ale nienawidzę całej reszty, która składa się na okropny sposób życia. Zawsze mówiłem sobie, że to już ostatnia trasa. Moją jedyną ucieczką było pisanie piosenek, które nadawały jakiś sens pustym pokojom hotelowym. Ale podczas każdego tourneé byłem bliski decyzji, by odejść z zespołu i rzucić to wszystko. W grudniu 1970 atmosfera zmęczenia znowu doprowadziła do rozbicia w szeregach Jethro Tull. Odszedł Cornick, który przyznawał, że nie pasował do towarzystwa. Nie ćpałem jak pozostali, a w przeciwieństwie do nich lubiłem wypić i poderwać od czasu do czasu jakiegoś kociaka - mówił z ironią. I dodawał bardziej poważnie: Nie było w Jethro Tull wspólnoty duchowej, porozumienia, jedności. Ponieważ nie mogliśmy się dogadać, uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli odejdę. Cornick założył później grupę Wild Turkey. W czerwcu 1970 roku muzycy Jethro Tull udzielili wywiadu reporterowi pisma "Down Beat", co było właściwie wyróżnieniem, bowiem ów amerykański magazyn zajmuje się głównie jazzem. Rozmowa została opatrzona tytułem A Tull Story, chociaż tylko niektóre pytania dotyczyły historii zespołu. Dziennikarz próbował na przykład dociec, dlaczego muzycy wybrali nazwę Jethro Tull. Dowiedział się jednak niewiele. Cornick zbył go wyjaśnieniem, że Jethro Tull kojarzy się z uprawą roli, natomiast Anderson zapewnił: Pożyczyliśmy to nazwisko, ale na pewno je oddamy, gdy tylko przestanie nam być potrzebne. Anderson zgodził się też scharakteryzować kolegów z zespołu. Barre'a opisał jako nieudacznika - faceta, który zawsze wylewa kawę na koszulę oraz doznaje porażenia prądem, gdy próbuje otworzyć drzwi. Mówiąc o Bunkerze rzucił tylko: Tajemniczy gość. Zapytany zaś o Evana wdał się w rozważania na temat jego umiejętniści. Powiedział: Kiedy ten facet siada do klawiszy nie ma rzeczy niemożliwych. Tonem drwiącym wypowiedział się natomiast na temat amerykańskiej publiczności: Staramy się, by nasza muzyka miała na koncertach tę samą emocjonalną głębię co na płytach, ale dzieciaki tutaj nie dbają o niuanse. Są zbyt zajęte paleniem skrętów... |
|