Strona Główna | Wydawnictwa | Biografia | RSC 1988-> |
|
Na początku lat 80tych grupa RSC należała do krajowej czołówki wykonawców rockowych. Był to czas tzw. "rockowego bumu" w naszym kraju, czołówka więc powstała nagle, wykonawcy dostawali się do niej nagle, przebojem i szybko też z niej wylatywali. To były szalone czasy. Stan wojenny, gospodarka nakazowo-rozdziecza i "szoł biznes" to była straszna mieszanka. Wszystko co się wtedy działo na rockowym poletku (bo ciężko to nazwać rynkiem) było dziwne i szalone. Grupa RSC powstała w Rzeszowie w połowie 1980 roku, a jej ostateczny skład wykrystalizował się rok później. Utworzyli ją studenci tamtejszym wyższych uczelni, często także uczniowie szkół muzycznych. Liderem grupy i twórcą dużej części repertuaru był gitarzysta Andrzej Wiśniowski, obok niego repertuar formacji tworzyli keybordzista Piotr Spychalski i wokalista Zbigniew Działa (twórca tekstów do prawie wszystkich utworów). W pierwszym składzie znalazł się też basista Andrzej Szczypek. Następnie do grupy dołączyli perkusista Michał Kochmański i drugi keybordzista Wiktor Kucaj. Ostatni dołączył skrzypek Wiesław Bawor. Muzycy dysponowali już pewnym doświadczeniem scenicznych. Wokalista Z.Działa był liderem balladowo-countrowej grupy PARAMETR. W 1979 roku wystąpiła ona w konkursie debiutów festiwalu w Opolu. Wiesław Bawor grał w formacji BOCZNY TOR, która w 1980 roku wystąpiła na festiwalu w Jarocinie. RSC działała przy Miejskim Ośrodkiem Kultury w Rzeszowie. Jej sceniczny debiut miał przypaść w dniu wyjątkowym - 13 grudnia 1981. Tego dnia jednak żadna masowa impreza nie mogła się odbyć. Sala prób zespołu w miejskim domu kultury została zamknięta, grupa na kilka dni została pozbawiona dostępu do instrumentów. RSC wiąże się z Rzeszowską Estradą, swoją pierwszą trase koncertową odbywa u boku KASY CHORYCH. Następny 1982 rok jest dla zespołu przełomowy. RSC zostaje laureatem drugiej nagrody na festiwalu Muzyki Młodej Generacji w Jarocinie. Grupa jechała na festiwal jako faworyt do głównej nagrody, jednak na miejscu okazało się, że festiwalowa publiczność bardziej ceni hard rockową formację Rekonstrukcja. Faworyt musiał zadowolić się drugą nagrodą. To jednak grupie zupełnie nie przeszkodziło. O Rekonstrukcji szybko słuch zaginął, RSC zrobiło natomiast szybką karierę. W owym czasie festiwal w Jarocinie był dla młodych zespołów rockowych jedyną możliwością zaistnienia. Sukces w Jarocinie do którego zjeżdżali tłumnie fani z całego kraju i który obserwowany i relacjonowany był przez bardzo opiniotwórcze wśród młodzieży media (Trójka, Rozgłośnia Harcerska) stanowił przepustkę do ogólnopolskiej popularności.
Grupa RSC szybko zdobyła uznanie
mediów. W studio Radia Katowice grupa realizuje swoją pierwszą sesję nagraniową. W jej efekcie zarejestrowano trzy nagrania - Bez znieczulenie
(potem znane jako Kradniesz mi moją duszę), Teatr pozoru i Fabryka snów. Wszystkie te nagrania trafiały na później na Trójkową Listę Przebojów.
Pierwszym przebojem zostaje Teatr pozoru, który w listopadzie 1982 roku dochodzi do miejsca 14. W marcu następnego roku
Kradniesz mi moją duszę dochodzi do miejsca 12.
Grupa w kilka tygodni stała się znana fanom rocka w całym kraju. Zaczęła występować na największych
imprezach rockowych - KartRocku w Jeleniej Górze czy Rockowisku w Łodzi.
Interesy zespołu reprezentował wtedy już nie MOK z Rzeszowa ale profesjonalna agencja PSJ oddział w Bydgoszczy. Menedżerem został
Ireneusz Kowalewski. Firma Savitor na składance "Na luzie" umieściła dwa bodaj najpopularniejsze nagrania formacji - Teatr pozoru i Fabryka snów. Utwory RSC sąsiadowały na płycie z przebojami Lady Pank, Lombardu, Maanamu i Urszuli. Było to więc potwierdzenie wysokich notowań RSC. Album Polskich Nagrań ukazał się w iście ekspresowym jak na tamte czasy tempie, był do kupienia już pod koniec 1983 roku. Równocześnie z nim Polskie Nagrania wydały singiel "Kradniesz mi moją duszę". Album Polskich Nagrań często mylnie tytułuje się "flyrock". Napis "Flyrock" jaki pojawił się w rogu okładki miał stanowić etykietkę reklamującą muzykę grupy. Jak twierdzili muzycy termin ten powstał przypadkowo a wymyślił go grafik projektujący okładkę, podobno słuchając muzyki czuł się jakby leciał. W wywiadzie udzielonym w 2010 roku Andrzej Wiśniowski twierdził, że termin ten - hasło reklamowe RSC wymyślił manager zespołu. W ciągu roku telewizja pokazała dwa koncerty zespołu: jeden ze studia telewizyjnego w Katowicach (??) drugi z dużego festiwalu (najprawdopodobniej był to występ z Jarocina'82). Grupa kilkukrotnie gościła także w różnych programach telewizyjnych, m.in. w Klubie Czarnego Krążka współprowadzonej przez Jerzego Hipsza, w której zespół po raz pierwszy zaprezentował swoje nowe wydawnictwo - kasetę (czyli faktycznie swój drugi album) zatytuowaną po prostu "RSC" wydaną przez kolejna młodą firmę Vega. Wywiad z zespołem zilustrowano fragmentem koncertu. Na kasecie zespół przedstawił kolejne udane nagrania, znane juz częściowo z prezentacji radiowych i listy przebojów Trójki, takie jak Muzyka semaforów, Wolny będziez szedł czy Maraton rockowy (będący wspomnieniem festiwalu w Jarocienie), do którego zrealizowano także teledysk. Całość trwała około 35 minut i trzeba przyznać, że była bardzo uromaicona melodycznie i aranżacyjnie. Bardzo ciekawie przedstawiała się zaprezentowana na kasecie Muzyka semaforów. Nagranie to znane było z prezentacji radiowych w "normalnej" wersji, na kasecie kompozycję tę zamieszczono w nowej, świeżo brzmiącej wersji elektronicznej. Materiał kasety uzupełniały dwa nagrania uprzednio zamieszczone na składance "Na luzie". Przysłowie mówi, że nie ma róży bez kolców. W tym przypadku kolcami były: wysoka cena wydawnictwa - 700 zł (prawie trzy razy więcej niż przeciętna) oraz szumy szczególnie dokuczające w dwóch ostatnich utworach. Kaseta ukazała się w b.małym nakładzie, można ją było dostać głównie w małych (nielicznych wtedy) prywatnych sklepach muzycznych. Prywatne firmy fonograficzne miały ograniczone możliwości dystrybucyjne. Ich produkty często nie były rozprowadzane przez państwowe (czyli wtedy jedyne) sieci dystrybucyjne. Wydanie materiału w firmie prywatnej oznaczało dla zespołu ograniczony dostęp do jego muzyki, ale dawało możliwość zarobienia pieniędzy a ponadto gwarantowało jego szybkie wydanie (płyty i kasety w PRLu wychodziły z 2-3 letnim opoźnieniem). Kariera RSC rozwijała się w niesamowitym tempie. Szybszą karierę zrobiły wtedy tylko TSA i Lady Pank. Niestety w zespole pojawiły się konflikty. Źródłem sporów były pieniądze. Andrzej Wiśniowski przeciwstawił się managerowi, zarządał godziwego wynagrodzenia dla zespołu. Manager postawił ultimatum, albo grupa usuwa lidera albo on powoduje, że państwowa instytucja zrywa wspołpracę z zespołem. Co w tamtych czasach oznaczało praktycznie kres grupy. Lider Andrzej Wiśniowski próbujący utrzymać dyscyplinę w rozpalonym sukcesem RSC wydawał się niektórym muzykom niewygodny, został więc z zespołu usunięty. Wkrótce formację opuścił basista Andrzej Szczypek. W ich miejsce pojawili się gitarzysta Witold Sondej (lub Sądaj) i basista Marian Zych. Szczęśliwi (jak mówili w jednym z wywiadów), uwolnieni od swego lidera muzycy RSC zrealizowali singiel dla Tonpressu "Reklama mydła" i "Targowisko dusz". Ten drugi utwór na kilka tygodni trafił do czwartej dziesiątki Listy Przebojów PR III. Był to ostatni notowany na liście utwór RSC. Parę tygodni później pozbawiony lidera zespół zniknął z estrady. Ostatni występ RSC miał miejsce na festiwalu w Opolu w 1984. To był koniec "właściwego" RSC. Na tym nie skończyła sie jednak historia RSC. Dalsze jego losy opisuję tutaj |