***
SPECJALNIE DLA JAROCIN-FESTIWAL.COM:
PIOTR PAWLOWSKI
(MADE IN POLAND, ODKRYTA AMERYKA)
Piotr Pawlowski (Made In Poland). 04/2001
Fot. Grzegorz K. Kluska
- Powiedz kiedy byles w Jarocinie po raz pierwszy?
- W 1983 bylem jako widz. Festiwal trwal za dlugo, ale zobaczylem prawie wszystko. Najbardziej podobal mi sie torunski band Nie`M. Wczesniej nazywali sie Fragmenty Nietoperza. W skladzie byl m. in. Jacek Bryndal na wokalu - pozniej Atrakcyjny Kazimierz - i Piotr Wysocki. Muza byla calkiem powazna - pomiedzy Waterboys a Supertramp. Doskonaly byl wystep Dezertera. Zobaczylem tez wtedy najbardziej wiesniacka kapele jaka kiedykolwiek widzialem - Aron Rock z Ciechocinka. Brzmialo to jak garazowy Lombard z tragiczna wokalistka. Swoistym kuriozum bylo solo gitarzysty, ktory zostal sam na scenie, grajac jakies bzdury i w pewnym momencie zaczal odtwarzac "Jezioro labedzie" wykonujac jednoczesnie ruchy baletowe.
- Wspomniales, ze w 83 byles jako widz. Powiedz, jak wygladal Twoj wyjazd: z kim pojechales, podroz, miejsce zamieszkania, itp...
- Do Jarocina 83 pojechalem z gitarzysta i menadzerem kapeli o nazwie Ostry Dyzur. Podroz odbyla sie zdezelowanym busem, ktorym zabralismy sie przy okazji. Po przyjezdzie na miejsce spalismy w kabinie osinobusa w jakiejs bazie transportowej. Nasz palker mial dojechac pozniej i wtedy mielismy zamiar wziac udzial w eliminacjach w JOKU. Koles mial jednak 17 lat i starzy go nie puscili. Gitarzysta wrocil do Krakowa, natomiast moj kolega przypomnial sobie o rodzinie w Poznaniu. W konsekwencji zostalismy do konca, dojezdzajac codziennie z Poznania.
Muzycznie z tamtego Jarocina najbardziej podobal mi sie, jak wspomnialem, NIE`M, ale fajnie tez zagrali DEZERTER i ABADDON. Przewazaly jednak nijakie i przerazliwie wtorne kapele hard - rockowe. Najwiekszym curiosum byl ARON ROCK - takiej wiochy na scenie nie widzialem pozniej juz nigdy.
- Wiem, ze w 1983 byly klopoty z pogoda. Pamietasz moze co sie wtedy dzialo?
- Przez pierwsze trzy dni deszcz padal non stop. Warunki byly w zwiazku z tym dosc ciezkie.
- Pozniej byl rok 1984, w ktorym dostaliscie wyroznienie...
- Do Jarocina 1984 jechalismy juz jako sensacja z Galicji i to troche nas usztywnilo, bo to byl pierwszy koncert. Ja bylem tak przerazony, ze zaczalem grac inny utwor. Hajdasz sie zorientowal i po przeslaniu mi zabijajacego spojrzenia zaczelismy raz jeszcze. Potem juz bylo OK. W trakcie koncertu zorientowalem sie, ze publika slucha nas w ogromnym skupieniu. To byla jedna z najwazniejszych chwil w moim zyciu. Tamten Jarocin byl najlepszy w historii. Prawie kazda kapela, ktora wchodzila na scene, wrecz zabijala swoim przekazem. To byl swiat zupelnie inny niz oficjalna rzeczywistosc... i jakze kolorowy. Wystepy Siekiery, Klausa Mitffocha, Rendez Vous, Madame, Variete, Fortu BS, Prowokacji czy nawet New zostaly na zawsze w mojej pamieci.
Rozzy (Made In Poland). Fot. NS 84/09
- W 84 byliscie z MiP w konkursie. Gdzie mieszkaliscie wtedy? Jaka byla atmosfera? Czy wydarzylo sie cos ekscytujacego?
- Do Jarocina 84 pojechalismy elektrycznym pociagiem (takim zolto-niebieskim), ktory stawal na kazdej stacji. Nastroje byly bojowe, ale jednak nie bylo w nas przekonania, ze bedziemy jedna z najwazniejszych kapel tej imprezy. Zostalismy zakwaterowani w szkole w Golinie (6 km od Jarocina). Przypadl nam gabinet lekarski, w ktorym musielismy sie pomiescic w 8 osob - zespol, menago, techniczny i dwie kobiety. Za sciana bylo siedlisko szatana czyli KAT, dalej PROSEKTORIUM, NOWOMOWA, KING SIZE (moi dawni koledzy), BROWAR LOMZA. Przynajmniej tyle pamietam. W szkole bylo dosc wesolo. Zrobilismy np. kawal KATOWI i zastawilismy ich drzwi ciezka szafa tak, ze rano nie mogli wyjsc. Na drugi dzien my bylismy zastawieni. Nie nalezy zadzierac ze zlymi mocami....
W czasie przedbiegow na scenie w JOKU Walter przemowil na cala sale, ze teraz wystapi Made In Poland - zespol, na ktory on osobiscie bardzo liczy. Zagralismy raczej tak sobie.Walter potem powiedzial, ze chcial sprawdzic nasza odpornosc na stres. To byl najlepszy Jarocin - niestety, niepowtarzalny. Nawet gdyby Siekiera, Moskwa, Madame, Rendez Vous czy my wystapilibysmy gdzies w jednym miejscu w tamtych skladach - bylo by to cos zupelnie innego.
- Wspomniałeś o King Size. Grali znakomicie cos w rodzaju art rocka w 1984 r...
- Zespol KING SIZE wystapil na duzej scenie w konkursie w drugim dniu
festiwalu. Muzycznie przypominal brytyjska supergrupe UNITED KINGDOM, w
zwiazku z czym byl raczej atrakcja dla innych muzykow. Nie byla to z cala
pewnoscia latwa muzyka. KING SIZE z braku zainteresowania publicznosci
rozpadl sie w 1985 roku.Andrzej Orlewski - perkusista, obecnie jest
wykladowca w norymberskim konserwatorium, basista Robert Surowka jest
wlascicielem sieci sklepow obuwniczych ZEBRA, a Pawel "Toszak" Tokarzewski
zmarl w wieku 29 lat w 1992 roku. Byl niesamowitym klawiszowcem, aranzerem i wybitnie inteligentnym facetem.Razem z nimi plus z Armandem Wojtczukiem na gitarze (takze King Size) gralem w roku 1981 w hard-rockowej kapeli OMEN. Wokalista byl tam Robert Surowka. Zostalem wywalony z tego
bendu za odchylenie nowofalowe i brak dlugich wlosow.
- W 1985 roku wystepowaliscie juz jako gwiazda...
- Jarocin 1985 byl juz troche inny. Wkurwialy mnie kapele, ktore po odkryciu, ze Chelstowski popiera nas czy Madame, zaczely grac "pod Waltera". Krotko mowiac tworczosc Enklawy Elk i Ivo Partizana nie rzucila mnie na kolana - nie wyczulem tam zadnej szczerosci. Znakomite byly koncerty Republiki, Janerki, Madame, znowu Variete, Voo Voo i 1984.
- Rok 1985. Czym roznil sie wystep i pobyt w Jarocinie - MiP - "gwiazdy" od MiP - zespolu konkursowego?
- Do Jarocina 85 pojechalismy kilka dni przed festiwalem, zeby zrobic na miejscu kilka prob. Dosc czesto chodzilem na przesluchania do JOKU. Pamietam, ze pojawily sie tam dwa duety ze Szczecina ( w jednym gral basista z wokalista, w drugim gitarzysta z perkusista). Walter zaproponowal im, zeby sie polaczyli (!). Spalismy w szkole w Jarocinie (blisko dworca). Nie bylo tam kapel konkursowych. Na 50 m kwadratowych spalismy my, Madame, Piersi . Czasami pojawial sie Marcin Ciempiel. Pamietam, ze ktorejs nocy gralismy na wszystkim co bylo pod reka. Wszystkich przebil Jezioro, ktory zagral solo na elektrycznej maszynce do golenia. Tak naprawde roznica pomiedzy tym a poprzednim festiwalem w naszym wypadku polegala na tym, ze w 85 roku dostalismy kase.
- Co dzialo sie po roku 1985?
- Jarocin 1986 spedzilem jako rezydent. To juz bylo po naszym rozstaniu z Walterem, wiec nie moglismy tam zagrac. Najbardziej powalil mnie zespol Milion Bulgarow.
- Wspomniales, ze nie mogliscie zagrac w 86, bo rozstaliscie sie z Walterem Chelstowskim. Wiem, ze z troche innych powodow nie mogl wystapic Dezerter. Czy myslisz w takim razie, ze ten Festiwal byl dobrym odzwierciedleniem tego, co dzialo sie w polskiej muzyce? Czy byl to Festiwal obiektywny?
- Jarocin 86 faktycznie nie byl juz tak reprezentatywny - bylo kilka niezlych koncertow (Bulgarzy, Ziyo). Nadciagala jednak popelina w postaci skaut - rocka, ktora miala zdeterminowac Jarocin do konca dekady. Tak na marginesie - zaluje, ze w Jarocinie nigdy nie wystapil zespol OZZY (pamietasz `Bicie serc budzi mnie` albo "Wolaja mnie Oliwiera - ta ksywa mnie zzera" - te tragiczne rymy popelnil Mogielnicki). Na pewno zostalby "cieplo przyjety - tak jak Hak z wokalista Banku na wokalu w 84 roku. (Ludzie wygwizdali zespol. Niektorzy zdejmowali spodnie i pokazywali im tzw dupe - przyp. J-F.com)
- Co bylo pozniej?
- W 1994 roku zjawilem sie ponownie - tym razem z Odkryta Ameryka. Jednak to juz nie bylo to samo. Pamietam, ze "Pearl Jam" wystapil tam ze trzydziesci razy, "Pro-Pain" osiem, "Red Hoci" z piec, a "Rage Against The Machine" trzy. Jedynym jasnym punktem tej imprezy byl koncert na malej scenie, gdzie wrecz
genialnie zagral moj ulubiony polski zespol z lat 90-tych - Mancu. No dobra - troche przesadzilem :-))). Niezle byly tez koncerty Variete i Farben Lehre.
- Czy w Jarocinie nawiazales jakies przyjaznie?
- W Jarocinie zaprzyjaznilem sie z Jeziorem (Rafal Jezierski - Piersi).Mysle, ze takze z Piotrem Jozwiakiem z Madame . Zawsze cieplo myslalem o wszystkich, ktorzy mieli cokolwiek wspolnego z Jarocinem 84 .
- Jak oceniasz role Jarocina w historii polskiej muzyki?
- Gdyby nie bylo Jarocina to byc moze bylibysmy w stanie uznac Kasie Kowalska za wielka artystke. A tak powaznie - to Jarocin zmienil sposob myslenia wielu ludzi urodzonych w Polsce w latach 60-tych. Jest zjawiskiem nie tyko muzycznym, ale przede wszystkim socjologicznym. Jest, chociaz bardziej wlasciwe bedzie uzycie czasu przeszlego.
- Co myslisz o nowych festiwalach w Jarocinie? W 2000 roku po kilku latach przerwy zespoly znowu zagraly na stadionie...
- Ciekawe, jak bedzie w 2001 roku - mam zamiar byc o ile wystapi chociaz dwoch szanowanych przeze mnie wykonawcow. Jezeli najwieksza gwiazda beda Pudelsi - to sorry.
- Co wedlug Ciebie powodowalo niekontrolowane ataki agresji wsrod mlodych ludzi? Szczegolnie zauwazalne w latach 90... Chyba wczesniej bylo spokojniej?
- Stopien agresji w spoleczenstwie znacznie wzrosl w stosunku do lat 80-tych. W tej sytuacji musialo sie to takze przeniesc na Jarocin.
- Jako muzyk mozesz na pewno cos powiedziec na temat warunkow technicznych na scenie. Jak to bylo z probami, sprzetem, na ktorym graliscie... jak to sie w ciagu lat zmienialo?
- W 84 roku pierwszy raz w zyciu gralem na Marshallu. Nawiasem mowiac, nigdy nie pasjonowalem sie sprzetem. Chcialem tylko, zeby w miare dobrze brzmialo. W 85 roku na scenie stal jakis wielki Ampeg - nie byl zbyt przyjazny. W tamtych czasach pozyczanie sprzetu czy instrumentow bylo na porzadku dziennym.Na pewno pamietasz, ze sporo kapel w 84 roku gralo na Ibanezie pozyczanym od Brunera -basisty Nowomowy. Z daleka nasze gitary niezle wygladaly: Cora mial prawie Gibsona SG a ja prawie Kramera. Zrobil go czlowiek z gor - czyli Mensfeld. Szkoda, ze go sprzedalem - byl niepowtarzalny.
|