FESTIWAL MUZYKOW ROCKOWYCHJAROCIN |
|||
|
. |
***Bylismy leszczamiFragmenty wywiadu Mikolaja Lizuta z Krzysztofem Grabowskim "Grabazem", liderem zespolu Pidzama Porno.Gazeta Wyborcza z dnia 23 grudnia 2000 roku. (...) W wakacje 1982 r. wsrod moich kumpli powstal pomysl, zeby pojechac na festiwal w Jarocinie. Chcielismy przezyc wakacyjna milosc, a przy okazji posluchac TSA, pierwszej heavymetalowej kapeli w Polsce. Ale nie TSA zrobilo na mnie wrazenie, tylko punkowy zespol SS-20. Na perkusji gral w nim koles, ktory sie nazywa tak jak ja - Krzysztof Grabowski, obecnie lider legendarnego Dezertera. Ten koncert zmienil moje zycie. Oni spiewali wlasnie o tym, co chodzilo po mojej glowie. Zwariowalem. Rzucila mnie dziewczyna, a po koncercie spalowala mnie milicja. Ale juz wiedzialem, kim chce byc. Radio przestalo mi wystarczac. Nie bylo w nim takiej muzyki. Jezdzilismy po Polsce z magnetofonami i nagrywalismy punkowe koncerty. (...) Jak trafiles do Jarocina jako muzyk? - Po prostu pojechalismy wystapic. Dwa tygodnie wczesniej zalozylismy zespol Rece Do Gory. Przygotowalismy dwa utwory. Nasz wystep skonczyl sie kompromitacja. Rok pozniej przygotowalismy juz taki program, ktory ludzi wgniatal w ziemie. Zaczynal sie piosenka "Moskwa nie bedzie nasza stolica". Nasze numery nie zostawialy zadnych watpliwosci, po ktorej jestesmy stronie. Zespoly z malej sceny nie musialy nosic tekstow do cenzury. Ludzie oszaleli. Gdy zaspiewalismy "waleczni i mezni Polacy z palami biegna na Polske", publika nas pokochala. Byl tam tez fragment o Katyniu. Dzisiaj juz nikt tego nie rozumie, smieja sie z tego. Hiphopowcy z zespolu Nagly Atak Spawacza spiewaja "P... Katyn i inne miejsca pamiatkowe, gdzie leza nasze oddzialy bojowe". Ale wtedy takie tematy mialy ogromna sile razenia. Gdy nasze kawalki uslyszal Marek Niedzwiecki, w pospiechu opuscil amfiteatr. W 1986 r. zagralismy koncert w Chodziezy kolo Pily. Praktyka byla taka, ze dawalismy grzeczne teksty do cenzury, a na koncercie gralismy swoje. Na wystep na ogol nie przychodzila cenzura. Tam jednak przyszli. Pilska bezpieka nie mogla uwierzyc, ze na ich terenie jest taka "potezna sila antysocjalistyczna". Pare dni pozniej zaczal sie Jarocin. Rece Do Gory od razu dostaly sie na duza scene. Przed wystepem przyszedl do nas organizator festiwalu Walter Chelstowski. "Sa z wami klopoty - powiedzial. - Ubecja za wami chodzi". Schronienie dal nam ksiadz na jarocinskiej plebanii. Organizatorzy wymusili na nas zmiane nazwy kapeli. Dla niepoznaki zmienilismy Rece Do Gory na Krolowa Nie Zyje. Walter kazal nam oddac prawdziwe teksty do cenzury. Z 13 piosenek ocalala jedna. Cenzor zatrzymal nawet wiersz Broniewskiego "Bagnet na bron". Nie mielismy co zagrac. Chelstowski kazal mi pogadac z tym cenzorem. "Bardzo chcialem cie poznac - powiedzial koles mniej wiecej z pokolenia Kwasniewskiego. - Od pieciu lat tu pracuje i jeszcze nigdy nie widzialem tak swietnych tekstow. Ale zrozum mnie! Gdybym puscil z tego cokolwiek, byloby tak, jakby tu przemowil do tlumu Zbigniew Bujak". Wytargowalem Broniewskiego i piosenke "Poza dobrem i zlem": "Zobacz Boze, co sie stalo, cos sie w Twoich sprawach delikatnie po...". Ten wystep pod zmieniona nazwa i z okrojonym repertuarem utkwil we mnie jak zadra. Czulem sie zmanipulowany i ponizony. A reszta zespolu? - Po tym wystepie powstal konflikt. Moi kumple chcieli po prostu grac rock'n'rolla. Nie interesowalo ich robienie politycznej rewolucji. Byli "normalsami". Przestalismy razem grac. Kazdy zalozyl swoja kapele. Ja zalozylem Pidzame Porno, a oni kilka kapel, ktore polaczyly sie w zespol Krew. Po tym Jarocinie mialem wielki ideologiczny spor z moim ojcem. "Synu, czy wiesz, kim sa ci ludzie, za ktorych nadstawiasz dupe? W imie jakiej ideologii to robisz?" - pytal stary wsciekly jak cholera. "Tato, o ideologii to mozesz porozmawiac z zegarynka" - odpowiedzialem mu wtedy. Bardzo bylem z tego dumny. Dopiero po latach sie okazalo, ze w 90 procentach mial racje. (...) W Jarocinie wlasciwie nigdy nikt Cie nie docenil. Jak wspominasz ten festiwal? - Jarocin jest bardzo waznym dla mnie miejscem. Byly tam momenty, z ktorych jestem dumny i takie, o ktorych chcialbym zapomniec. Zaliczylem tam kilka lekcji pokory, ale gdyby nie Jarocin, nie rozmawialibysmy dzisiaj. Tylko tam kolesie z malych miast mogli powiedziec ludziom, co w nich siedzi, zagrac swoja muzyke i zaspiewac swoje piosenki. Niestety, to, czy cos z tego wynikalo pozniej, czy nie, nie zalezalo tylko od ciebie. Ja w Jarocinie mialem pecha. W 1990 r. Pidzama Porno przegrala konkurs jednym glosem. Czy, Twoim zdaniem, Jarocinem sterowala wladza? - To sa rozwazania kolesiow, ktorzy poznali Jarocin jako muzycy. Ja poznalem te impreze rowniez jako widz. Przyjezdzalem tam jako fan Kazika, Brylewskiego, Munka. Oni w pewnym sensie dostali od losu pewne rzeczy za darmo. Przyjezdzali tam z wielkiego swiata, dlatego mogli sobie dyskutowac na temat teorii "wentyla", jaki w Jarocinie mialaby stosowac wladza do kanalizowania mlodziezowych emocji. Ja bylem z zadupia, w ktorym nie bylo nic, nie bylo czym oddychac. Dla mnie ten festiwal byl jak Gwiazdka, czekalem na niego caly rok i zylem nim przez caly rok. Tam sie inspirowalem, stykalem z nowymi pomyslami i ladowalem akumulatory. Wielu ma na ten temat swoja prywatna opowiesc. Dyskusje o recznym sterowaniu mlodzieza w PRL za pomoca festiwalu troche mnie smiesza. Mysle, ze podobny ubaw maja teraz owczesne wladze, gdy ktos mowi w mediach, jak zmyslna, komunistyczna intryga byl Jarocin. To jest przecenianie matola. Komunisci nie byli az tak inteligentni. W latach 80. pojawilo sie w radiu duzo nowej muzyki mlodziezowej. Takie zespoly jak Lombard, Maanam, Perfect byly oficjalnie lansowane przez media, wydawaly plyty. Jaki byl stosunek sceny alternatywnej do tego oficjalnego nurtu? - Oficjalny nurt to kolejny mit. Nie sadze, ze te piec zespolow na krzyz, ktore puszczano w radiu, wybrano z jakiegos polityczno-propagandowego klucza. To sie opieralo na jakichs towarzyskich konfiguracjach. Byliby glupkami, gdyby z tego nie skorzystali. W latach 80. machina panstwa nie dzialala sprawnie. Oni panowali nad tym w niewielkim stopniu. Ja nie musialem isc z nikim na zadne uklady, bo nikt mi tego nie proponowal. Teraz moglbym zgrywac wielkiego bojownika i kontestatora, ktory nigdy nie splamil sie jakakolwiek kolaboracja z wladza. Jestem daleki od potepiania kogokolwiek. Rozmawial Mikolaj Lizut |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi |
. |