. Jarocin-Festiwal.com: POLMUZ - 1989

POLMUZ
POLSKA MUZYKA

POLMUZ 1989

LISTA
Strony polskich wykonawcow w sieci. Dodaj swoja!

Autor: TOMASZ LADA, Zycie Warszawy 29-06-1989

OPOLE 89

Pewien madry czlowiek powiedzial kiedys, ze jezeli ktos zyje wylacznie wspomnieniami, to znaczy, ze jego zycie jest puste. Zdanie to doskonale pasuje do sytuacji, w jakiej znajduje sie Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu.

Juz od przynajmniej trzech lat festiwal opolski ma jakikolwiek wyraz dzieki zdarzeniom losowym. Smierc Agnieszki Osieckiej i jubileusz imprezy sa przyczynkami do wspominek. Takie chwile wzruszen idealnie pasuja do cieplego letniego wieczoru. Jednak tak naprawde w Opolu nie dzieje sie nic. Machinalne koncerty przebojow minionego roku i nikomu (oprocz zwycieskiego mlodego wykonawcy i jego najblizszych) niepotrzebne "Debiuty" co roku sa identyczne. Muzykalna mlodziez spina sie, by wyspiewac swoje partie jak najlepiej, najczysciej i... najszybciej - wiadomo, trema. Traci przez to emocjonalnosc wykonania. Nawet najlepsze kompozycje w czasie tych wieczorow brzmia kwadratowo i zachecaja do zabawy tylko najbardziej rozgoraczkowanych wsrod publicznosci opolskiego amfiteatru.

Nieszczesliwa gafa nowego prezesa TVP SA - Roberta Kwiatkowskiego, ktory przekrecil nazwisko laureata nagrody Grand Prix festiwalu - legende polskiej rozrywki - Franciszka Walickiego mianujac go Feliksem Wasilewskim, swiadczy o tym, ze decydentow z Woronicza tak naprawde zupelnie nie interesuje, co dzieje sie w trakcie koncertow festiwalowych. Wiecej, oni nie maja o tym zielonego pojecia. Wladczych dzentelmenow z Woronicza nie interesuje, czy to co pokazuja, jest dobre czy zle. Wazne, zeby byla publicznosc do sfilmowania i reklamy w przerwach koncertow. No i ile materialu do zapelnienia dziur w programie. Tuz po tegorocznym festiwalu zapowiedziano, ze jego fragmenty jeszcze nie raz zagoszcza w naszych teleodbiornikach. Jaka oszczednosc.

Ta chamska - wobec festiwalu - i arogancka - wobec publicznosci - polityka powoduje powolne pograzanie sie opolskiej imprezy.

Jestem w stanie zrozumiec obecnosc na festiwalu licznej grupy prominentnych przedstawicieli wielkich wytworni fonograficznych. Ci ludzie obserwuja swoich podopiecznych, wypatruja nowych talentow, juroruja w "debiutach" i w zgielku pokoncertowych bankietow prowadza dyskretne negocjacje typu "Ja ci to, a ty mi to". Wiadomo, ze podobne interesy sa w naszym kraju na porzadku dziennym. Wiadomo, ze pomiedzy Woronicza a wielkimi wytworniami fonograficznymi (czytaj: wielkimi pieniedzmi) istnieja mocne wiezy (nie tylko rodzinne). Ci ludzie reprezentuja pewna klase i pewna sile.

Jednak kolo festiwalu zaczynaja sie pojawiac jakies dziwne persony. Ludzie, ktorzy niegdys byli krolami (no, moze ksiazetami) fonograficznego podziemia, a teraz pozuja na wielkich menedzerow. Wiecej - tez sa jurorami i nieco zbyt wylewnie witaja sie z telewizyjnymi dyrektorami. Wykonawcy-debiutanci, ktorych maja pod skrzydlami pojawiaja sie w koncercie wspominkowym wsrod najwiekszych naszej piosenki i wyspiewuja szlagiery nieobecnych.

Zreszta wszystko co zwiazane z telewizja i rozrywka wydaje mi sie podejrzane. Moze powinienem isc do lekarza. W kazdym razie do tego od oczu. Zatarlem je. Ze zdziwienia. Takie wrazenie zrobila na mnie nieklamana radosc na twarzy Slawomira Zielinskiego w czasie wystepu Tadeusza Drozdy. Dyrektor Programu I Telewizji Publicznej mial lzy radosci w oczach, gdy sluchal dowcipow o peerelowsko-wakacyjnych perypetiach artysty w Bulgarii. Ja, widzac te scene, poczulem sie nieswojo. Moze to zazdrosc - ja w odroznieniu od Drozdy nie bylem w Bulgarii, a moze przerazenie. Oczyma wyobrazni zobaczylem telewizje publiczna, ktora "podkupuje" Polsatowi program "Dyzurny satyryk kraju" oraz zwieksza czestotliwosc emisji i czas trwania audycji "Smiechu warte". Jezeli ten typ humoru bawi pana dyrektora, to ma on prawo sadzic, ze my - ludzie, ktorzy nigdy nie zrobia tak wspanialej kariery, bedziemy rownie ukontentowani tego typu alkoholowo-kloacznymi historyjkami.

Zakonczyl sie XXXV Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej. Zdecydowanie slaby festiwal. Wkrotce kolejna telewizyjna impreza w sopockiej "Operze lesnej". Moze okazac sie katastrofa. Decydenci z Woronicza wymyslili bowiem kontynuacje zabawy w "przeboje jubileuszowe". Z partii 35 szlagierow opolskich na Sopot dzieki audiotele i innym tego typu grom wybierzemy 10 najlepszych piosenek.

Czy to nie zabawne?

Przyszloroczny - XXXVI Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej Opole '99 zapewne wyodrebni najlepsza trojke.

I tylko mi szkoda ciezko pracujacych przy festiwalu profesjonalistow.

Obserwujac festiwalowe proby, widzialem jak wiele daja z siebie muzycy akompaniujacy gwiazdom, technicy i realizatorzy - ludzie z cienia, mistrzowie w swoim fachu. Jacek Kecik - rezyser imprezy i Wieslaw Pieregorolka - jej kierownik artystyczny dokonywali cudow. Wszystko z profesjonalnego poczucia przyzwoitosci, uczciwosci wobec nas, widzow. Szkoda tylko, ze ich mocodawcy nie dali im do opracowania lepszych pomyslow.

EMAIL
Jarocin-Festiwal.com

Strona zrobiona przez W_MatNi + W_SiECi