.
POLMUZ
|
||
LISTA |
Autor: PIOTR BRATKOWSKI, Non Stop 12/1985 Z radiowego nasluchu Czy "muzyczne radio" jest dobre czy zle? A czy moze byc dobre? A czy gazety (niekoniecznie muzyczne) sa dobre? Wydawnictwa? Kina? Dobre czy moze zle? Czy to w ogole najlepsze okreslenia? Och, oczywiscie, ze mozna powiedziec, iz muzyczne radio jest swietne, wlacznie z nadawana w pierwszym programie radiowa piosenka tygodnia: jest swietne, bo jest przeciez jeszcze muzyczna telewizja, ktora jaka jest — kazdy widzi. Mozna powiedziec, ze jest swietne, bo — przewaznie — reaguje na impulsy, biegnace z krajowego rynku rockowego szybciej l bardziej zdecydowanie niz wytwornie plytowe (choc precedensy w postaci "Fali" oraz plyt i plytek Dezertera, Izraela czy nawet Klausa Mitffocha zdawalyby sie temu -przeczyc). Bo filmow muzycznych jest malo i przewaznie. kiepskie, bo calej, tak obfitej na zachodzie literatury rockowej nie ma w ogole, zas jedno z dwoch pism poswie-conych muzyce mlodziezowej (drugim jest to, ktore wlasnie maja Panstwo przed oczami) niewykupywane tygodniami zalega kioski Ruchu, co — zwazywszy na miejsce rocka w zyciu wspolczesnej mlodziezy polskiej — jest fantastycznym osiagnieciem. A zatem — rockowe radio jest swietne, bo pozostale przekaziory sa na ogol slabiutenkie. Ale... ale mozna przeciez radio oceniac takze w innym kontekscie. Jest jeszcze sama muzyka. Rock. Ile tej muzyki dociera na "fale eteru", ile pozostaje na boku. I czy aku-rat ta, ktora nie warta jest lansowania przez najpotezniejszy w Polsce muzyczny srodek masowego przekazu? MUZYKA Nie jezdze na Zachod, nie mam pieniedzy na zagraniczne plyty. Dlatego nie jestem absolutnie pewien (bo nie mam danych, by to sprawdzic), czy zawsze w radio mozna uslyszec tych sposrod anglosaskich rockmanow. ktorych rzeczywiscie warto sluchac. Przyznam jednak, ze w tym konkretnym przypadku sklonny jestem radiowym prezenterom wierzyc na slowo. A to dlatego, ze —nie wiedzac jaka jest muzyka, ktorej w radio nie slysze — wiem zarazem, ze ta, ktora uslyszec moge jest czesto bardzo dobra. Mysle przede wszystkim o rocku nadawanym w autorskich audycjach programu trzeciego; w audycjach Wiernika, Chojnackiego, Manna, Mroczka, Kaczkowskiego (wsrod paru nazwisk, ktorych nie wymieniam z powodu sklerozy, wymienilbym pewnie i sekretarza redakcji niniejszego periodyku tyle, ze heavy metal rock is not my cup of tea, sorry). Jesli sie jednak czlowiek zaprze moze rowniez doczekac l sie wspanialych nagran w niektorych audycjach programu drugiego czy tez w ; kaciku, zajmowanym na ogolnopolskiej antenie przez Radiostacje Harcerska. Gorzej jesli i-dzie o muzyczne audycje "jedynki": byc moze mam wyjatkowego pecha, ale ilekroc (co, przyznaje nie zdarza sie zbyt czesto) przystrajam moja Julie na fale dlugie, slysze tandetny chlam. Zupelnie inna sprawa to dysproporcja pomiedzy jakoscia muzyki nadawanej w owych Wymienionych wyzej autorskich audycjach, sluchanych zazwyczaj przez wyspecjalizowanych fanow danego gatunku muzyki czy tez... danego prezentera, a tym co z niej przenika do audycji najpopularniejszych— do list przebojow, do blokow slowno-muzycznych "trojki". Zdaje sie jednak, ze nie tylko radiowcy sa tutaj winni... Nie jezdze na Zachod, bywam natomiast na rozmaitych krajowych zlotach rockowych, docieraja tez czasem do mnie rozne, pol-publiczne i calkiem prywatne kasety. I wiem jedno, nie trzeba zreszta byc madrym, by to wiedziec. To co w poslkim rocku nowe, wazne, poszukujace, wreszcie - najzwyczajniej w swiecie rajcujace prawdziwie rockowa publicznosc (tzn. tem ktora szuka swojej muzyki, nie zadowalajac sie biernym akceptowaniem tego, co oferuja mass-media), jest praktycznie w radio nieobecne. Ta lista nieobecnych jest naprawde bardzo przykra. Sa na niej wykonawcy, ktorzy w radio praktycznie nie zaistnieli - Lech Janerka ze swoja nowa grupa (dla mnie - zjawisko nr.1 calej muzyki rockowej w Polsce), T. Love, Kult, Kat, Dezerter. Sa tacy, ktorych obecnosc na antenie jest czysto symboliczna: Tilt, Voo Voo, Made In Poland, Elzbieta Mielczarek, MWNH, Siekiera, Izrael. Sa wreszcie tacy, ktorzy niby to nawet docieraja na listy przebojow, ale w zakresie daleko mniejszym od ich rzeczywistej roli w polskim rocku i od stopnia akceptacji ich muzyki przez fanow: Aya RL, Dzem. Poniewaz opisane zjawisko nie tylko nie zanika lecz z roku na rok poglebia sie widze juz dzis na analogicznej lisce ukladanej za rok-dwa kapele, ktore dopiero co wyszly ze swoja muzyka na swiatlo dzienne i ktorym latwego zycia nie rokuje: Variete, Kosmetyki Mrs Pinky, Bom wakacje w Rzymie, Pancerne rowery, Dzieci Kapitana Klossa i wiele innych. Ja oczywiscie wiele rozumiem, wiezej znacznie nizli rozumiec bym chcial; wiem, ze istnieja bariery nie do przeskoczenia nawet przy najlepszej woli radiowcow i muzykow. Odmawiam jednak zrozumienia tego, ze najlepszy polski zespol rockowy jest nieznany sluchaczom radia, ze grupy, grajace na koncertach przeboj za przebojem nie maja szans zaistnienia na listach przebojow, ze wreszcie lansowanie radiowe najciekawszej grupy tegorocznego Jarocina rozpoczyna sie od najslabszej (w warstwie tekstowej) piosenki tej grupy. Panowie, przypomnijcie sobie wspanialy song Jerzego Stuhra: nie ma takiej rury na swiecie, ktorej nie mozna odetkac... PREZENTERZY Prezenterzy radiowi sa ludzmi wsrod mlodziezy niebywale popularnymi. Mimo to rzadko chyba ich rola jest w pelni doceniana. Prezentera lubi sie (albo nie lubi) za dwie rzeczy: albo za to, ze sa mili, albo za to, ze puszczaja taka muzyke, jaka podoba sie nam. Mili, wlasnie dlatego, ze sa mili, maja pewna dodatkowa szanse: sa w stanie przekonac publicznosc do rozmaitych nurtow wspolczesnego rocka. Muzyka, ktora prezentuja zasluguje na uwage odbiorcy (w jego wlasnym mniemaniu) wlasnie dlatego, ze to oni ja prezentuja. Mili prezenterzy to np. panowie Kaczkowski, Mann, Niedzwiecki. Niestety p. Niedzwiecki, oprocz tego, ze jest mily, to jeszcze - o ile sie nie myle - lubi taki pewien rodzaj muzyki z lat siedemdziesiatych, na ktory ja dostaje alergicznego kokluszu. Podobnie jak na Howarda Jonesa i Michaela Jacksona. Druga grupa prezenterow to ci, ktorzy z rzadka kogos przekonuja, z reguly bowiem adresuja swoje audycje do juz przekonanych, okraszajac muzyke mniej lub bardziej obfitym fahcowym komentarzem. Audycji Chojnackiego i Wiernika slucham nie dlatego, ze uwazam ich za lepszych prezenterow od np. Kordowicza, ktorego audycji unikam, lecz dlatego, ze "ich" muzyke lubie, zas muzyki, ktora lubi Kordowicz - nie. Pewnie zwrocili Panstwo uwage, ze wymieniam wylacznie prezenterow zwiazanych z "trojka". Do tego wlasnie zmierzam: prezenterzy programu trzeciego jako jedyni bowiem zrozumieli, ze sa czyms wiecej niz tylko mechanicznymi posrednikami pomiedzy tasma i uchem sluchacza. Czesto przeciwstawia sie muzyke w "trojce" pozostalym programom radiowym. Mysle, ze roznica pomiedzy sama muzyka nadawana w trzecim a powiedzmy drugim programie nie jest az tak wielka, by to uzasadniac. To wlasnie prezenterzy!. Z jednej strony potrafiacy nawiazac kontakt ze sluchaczem, wytworzyc wokol muzyki nastroj, zrobic z niej jakas "sprawe". Z drugiej zas odczytujacy tytuly piosenek i nazwy grupa takim samym tonem, jakim zapowiadaliby prognoze pogody, czesto w kulawej angielszczyznie - albo tez pouczajacy sluchacza z perspektywy lepiej wyrobionego konesera. Z tym pouczaniem to jest zreszta bardzo delikatna sprawa. Bo jednak prezenter ukrywajacy swoj gust, nie wartosciujacy tego , co puszcza, to facet rezygnujacy z pokazania wlasnej osobowosci. Sam bardzo lubie, kiedy w zastepstwie robiacego to zgodnie z regulami gry Niedzwieckiego, , liste przebojow "trojki" czasem prezentuja Rogowiecki czy Mann, wbrew owym regulom wybrzydzajacy na demokratyczne decyzje sluchaczy. Ba, ale trzeba to umiec robic inteligentnie i z wdziekiem - nie z pozycji a priori madrzejszego, lecz majacego odmienny gust. Trudne to moze, ale wlasnie na tym polega ow zdawaloby sie nieskomplikowany fach. A tak na marginesie: istnieja audycje, ktorych formula wymyka sie jakimkolwiek receptom i schematom, a na ktore mimo to wyczekuje sie bardziej moze niz na inne. Mam takie dwie: "Baw sie razem z nami" Grzegorza Wasowskiego - wiem, ze za kazdym razem uslysze w niej przynajmniej jedna piosenke, na ktora mam danego dnia ochote; to piatkowe audycje Piotra Naglowskiego, ktorych prawie nigdy akurat nie moge wysluchac, lecz ilekroc mi sie to udaje, slysze polska muzyke, ktorej nie mozna uslyszec w zadnej innej audycji radiowej. LISTY PRZEBOJOW (i paru madrych w tle) Lista przebojow "trojki" przezyla swoj okres heroiczny. W koru 1982, moze jeszcze w nastepnym sluchali tej audycji wszyscy, nie tylko maloletni wielbiciele gwiazd rockowej estrady. Byla to dziwna audycja: mozna w niej bylo uslyszec niemal wszystko, co owczesny polski rock mial ciekawego do zaoferowania, okazywalo sie - rzecz bez precedensu, ze im lepsza piosenka, tym wyzsze zajmowala miejsce na liscie! Dotyczylo glownie piosenek polskich, juz wowczas bowiem wiele udanych nagran zachodnich przepadalo na rzecz plastikowej tandety. Obecnie jest gorzej. Nie tylko za sprawa odplywu z radia ambitnego polskiego rocka (patrz moje wczesniejsze rozwazania), lecz takze - jak przypuszczam za sprawa odplywu od audycji radiowych czesci ambitniejszego audytorium radiowego. Oczywiscie, naiwnoscia w naszych warunkach byloby twierdzic, ze zawartosc poszczegolnych audycji muzycznych (w tym list przebojow) jest jedynie wypadkowa gustow radiowcow i publicznosci. Jest jeszcze trzecia sila. Ale bez watpienia gust sluchaczy ma wplyw na tresc muzyczna rozmaitych programow, zas lista przebojow jest tego przypadkiem koronnym. Ow gust jest rzecza dziwna i niezbadana. Bo oto okazuje sie, ze ta sama zbiorowosc (co oczywiscie nie znaczy, ze ci sami, konkretni sluchacze) wysuwaja na czolowe pozycje listy nie przebojowe, "trudne" nagrania Ayi RL czy Variete i jednoczesnie "Krolowa fal"; a zarazem w ogole nie dostrzegaja wspanialego "Bejrutu" Alexisa Kornera, za to uwielbiaja Limahla i Georga Michaela. Nie zauwazaja, ze "Moon Over Bourbon Street" jest przebojem, jaki trafia sie raz na kilka lat, lecz przeciez zarazem czesto wykazuja zdrowa czujnosc wobec rozmaitych gwiazdek jednego polrocza, chocby nie wiem jak silnie lansowane. W jakims stopniu ow pomieszany, niespojny gust publicznosci radiowej jest oczywiscie rezultatem wad i zalet tegoz radia. Ale to juz doprawdy calkiem inna historia. |
EMAIL |
Strona zrobiona przez W_MatNi + W_SiECi |