Proby wskrzeszenia festiwalu po 1994 |
|||
Rektywacja ***1995 |
. |
Przypomnijmy - festiwal 1994 odbyl sie w cieniu najwiekszej zadymy w historii festiwalu - odbyla sie istna uliczna wojna punkow z policja, kilkadziesiat osob zostalo ranne, ktos uzyl broni palnej. Nic wiec dziwnego, ze jeszcze we wrzesniu 1994 roku jarocinska Rada Miejska uchwalila, ze ewentualny festiwal powinien odbywac sie poza miastem i bez dofinansowania przez miasto. Ponadto Rada chciala, by firma, ktora podejmie sie organizacji festiwalu, podpisala umowe na kilka lat Do wladz Jarocina wplynely dwie oferty. Pierwsza pochodzila od firmy "Alma-Art" i odrzucono ja dlatego, ze agencja chciala podpisac umowe tylko na jeden festiwal. Miasto rozmawialo takze z Walterem Chelstowskim. Zaproponowal on utworzenie spolki skladajacej sie z trzech podmiotow: gminy Jarocin, instytucji muzycznych i niego samego. Wedlug Chelstowskiego tegoroczny festiwal bedzie deficytowy, ale juz za trzy lata powinien przynosic zyski. "Pan Chelstowski zastrzegl sobie, ze w zadnej publicznej ofercie na organizacje festiwalu nie wezmie udzialu. Jezeli zwrocimy sie do niego na jego warunkach, jest sklonny zorganizowac FMR" - powiedzial Henryk Kowalski, zastepca burmistrza Jarocina. Przylaczenie miasta do spolki proponowanej przez Chelstowskiego uniemozliwia wspomniana uchwala Rady, ktora nie przewiduje dofinansowania festiwalu z budzetu gminy. W kwietniu 1995 r. wladze Jarocina ostatecznie postanowily, ze w tym roku festiwal nie odbedzie sie. Mimo to na poczatku sierpnia wielu niewierzacych w fakt, ze po raz pierwszy od 25 lat w Jarocinie nie bedzie koncertow, czy tez chcacych tradycyjnie w sierpniu spotkac sie w tym miejscu ze znajomymi przyjechalo do miasta. Miala miejsce nawet jedna calkiem spora bitwa miedzy policja a skinheadami. zob. takze artykul Piotra Kepinskiego z Gazety Wyborczej |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi oraz DMP |
. |