Robert Rewiński
03-06-2005
, ostatnia aktualizacja 03-06-2005 18:05
Setki młodych ludzi zjechało w piątek do Jarocina na reaktywację najsłynniejszego polskiego festiwalu rockowego. Dziś muzyczne legendy obejrzy na dużej scenie ponad 6 tys. widzów
Pierwsi na "Jarocin PRL Festiwalu" zjawili się Tomek Piskorowski i Sebastian Baran. Przyjechali w czwartek o 4 rano z Lubaczowa koło Rzeszowa. Nie mieli namiotu, a karimaty rozwinęli obok małej sceny. - Długo nie pospaliśmy, bo chwilę potem zwinęła nas policja. Ktoś ukradł z magazynu obok sto puszek Coca-Coli, więc pierwszymi podejrzanymi byliśmy my i czeterch naszych kumpli - opowiada Tomek. Brygada z Lubaczowa na komisariacie spędziła ponad siedem godzin. Mówią, że było fajnie. - Dostaliśmy wodę, papierosy, nie było żadnych milicyjnych złośliwości - opowiadają. - Nas Coca-Cola nie interesuje. Wolimy piwo - dodają.
Wiceburmistrz miasta i pomysłodawca wskrzeszenia festiwalu Robert Kaźmierczak w piątek od rana nadzorował budowę dużej sceny na miejskim stadionie i tworzenie socjalistycznego skansenu w jego sąsiedztwie. Zawisły pierwsze hasła: "Chcemy żyć i walczyć w pokoju", "Wzmożona kontrola podstawą społecznego zaufania" oraz "Partia walczy z narodem o lepsze jutro". - Impreza już teraz przerasta nasze oczekiwania. Sprzedaliśmy ponad 6 tys. biletów i zastanawiamy się, czy ich nie dodrukować - mówił wczoraj przed południem Kaźmierczak. - Miasteczko namiotowe powstało na boisku w Szkole Podstawowej nr 5 samoistnie, na dzień przed planowanym otwarciem. Dzieci nie chcą się uczyć, tylko oglądać punkowców - dodaje wiceburmistrz. Wczoraj na campingu przed szkołą na bębnach grali młodzi ludzie z Warszawy. Przyjechała z nimi 19-letnia Kasia Jeneralczyk. Namówił ją tata, który był w Jarocinie w 1981 r. Teraz też ma dojechać na koncerty punkowych legend. - Ojciec zaszczepił we mnie pasję do tej muzyki. Po drodze w Warszawie zgubiłam swojego chłopaka i jego kumpli, ale to nieważne - mówi Kasia.
Po kilku latach przerwy z najazdu punków, hipisów i rastafarian cieszą się mieszkańcy Jarocina. Sklep spożywczy w sąsiedztwie stadionu, prowadzony przez Martę Rogalę, gotowy jest pracować do późna w nocy. Do emerytownaj pani Alicji z osiedla obok przyjechała z Wieruszowa jej siostra Urszula. - Pamiętam występy tych Schabów i Dżemów sprzed lat. Teraz przywiozłam syna, by zobaczył Jarocin - śmieje się pani Urszula.
W piątek na małej scenie zagrało 16 młodych kapel. W sobotę na "dużej" pojawią się legendy: m.in. TSA, Dezerter i Armia. W nocy odbył się pokaz filmu "Fala" w nieocenzurowanej wersji. Przez cały czas trwania festiwalu przy rynku otwarta jest galeria fotografii z dawnych festiwali. Impreza zakończy się w niedzielę nad ranem.