FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJJAROCIN 93 |
|||
|
. |
BRUM. 01/1993 Dzien drugi - nowa fala - naturalna fala, czyli witaj EuropoTego dnia mialo powiac w miejscowosci Jarocin Europa. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawaly sie na to wskazywac. Oto - zgodnie z programem - równo o godzinie 16.00 na duza scene wkroczylo dwóch modnie i rockandrollowo odzianych mlodych mezczyzn. Wyniosle - dajac do zrozumienia publicznosci kto tu rzadzi - zapowiedzieli w dwuglosie ciag dalszy konkursu o Wielka Nagrode. Na scenie zaprezentowalo sie kolejno szesc kapel "amatorskich". Napisalem amatorskich w cudzyslowie, gdyz wiekszosc (jezeli nie wszystkie) z nich prezentowala warsztat nieporównywalnie wiekszy niz nasza krajowa czolówka. Poza tym czesc z tych grup moze pochwalic sie wlasnymi wydawnictwami fonograficznymi. Z grupy konkursowej najbardziej wyróznily sie bandy metalowe GEISHA GONER i KR'SHNA BROTHERS oraz artystowska FUTUROBNIA. Po blisko dwóch godzinach zmagan okraszonych popisami elokwencji w wykonaniu prowadzacych na scene wkroczyly zespoly profesjonalne. Na pierwszy ogien poszedl laureat Marlboro RockIn '93 i wschodzaca gwiazda firmy Polton - ILLUSION. Zespól byl wyraznie niedysponowany tego dnia. Muzycy sprawiali wrazenie ludzi, którzy na scenie znalezli sie przez pomylke. Zamiast usilowac nawiazac kontakt z publicznoscia moglismy widziec ich odwróconych twarzami do - imponujacych co prawda, ale chyba mniej interesujacych niz twarze publicznosci - facjat wzmacniaczy firmy Marshall. Sytuacje ratowal poruszajacy sie w okolicach odsluchów wygolony na zero wokalista. Co prawda sciskajac sie w okolicach tzw. podbrzusza miekkiego oraz wykonujac konwulsyjne przysiady sprawial raczej wrazenie adresata wyjatkowo zlosliwych ciosów niz rockowego demona, ale i tak byl najbardziej zywiolowy sposród muzyków. Jednak nie tylko show w wykonaniu tego zespolu byl slaby. Niestety, na jarocinskiej scenie nie obronila sie takze muzyka kwartetu z Trójmiasta. Kompozycje chlopaków z ILLUSION to tylko kanciaste i niezgrabne kopie przebojów grup, które swoje korzenie mialy w Seattle. Przez caly koncert slychac bylo dzwieki jakoby zywcem wyjete z przebojów ALICE IN CHAINS, PEARL JAM czy SOUNDGARDEN. Zdaje sie, ze zespól juz na poczatku swojej drogi artystycznej znalazl sie w slepym zaulku. Nastepnie nasi sympatyczni prowadzacy zapowiedzieli wielkie gitarowe granie. Na scenie mial sie pojawic wirtuoz o nazwisku Affek wraz z osobami towarzyszacymi - grupa AGENCY. Niestety, kilkanascie tysiecy ludzi zgromadzonych na stadionie nie mialo okazji przekonac sie czy aby konferansjerzy nie przesadzaja z tymi umiejetnosciami pana Affeka. Otóz - dzieki ludziom od dzwieku - ze sceny moglismy uslyszec tylko sekcje rytmiczna i wokaliste. Publicznosc poczula się oszukana przez prowadzacych i niezbyt przychylnie odnosila sie do funkowo-rapowych popisów AGENCY. Na szczescie niezadowolenie mlodych widzów minelo, gdy elokwentni wodzireje zapowiedzieli wystep ACID DRINKERS. Nigdy przedtem nie mialem okazji widziec tego zespolu na zywo, totez z wielkim zainteresowaniem przystapilem do kontemplacji tego co dzialo sie na scenie. ACID DRINKERS byli tego dnia w wyjatkowej formie. Ich wystep to istny wulkan energii, kompozycje znane z radia i plyt na zywo wykonywane sa z niebywala eksperesja. Moglismy takze ustyszec nowe utwory zespolu - z przygotowywanej wlasnie do wydania czwartej plyty ACID-ów. Po tym co uslyszalem z jarocinskiej sceny bedzie to jedna z najbardziej udanych polskich plyt tego roku. Koncert ACID DRINKERS to jednak nie tylko muzyka, to takze trzech pozostajacych ciagle w ruchu znakomitych showmanów potrafiacych gestami doprowadzic szalejaca publicznosc do wrzenia. Magia nie trwa, niestety, zbyt dlugo. Na scene wkroczyli znowu pretensjonalni i niekompetentni prowadzacy. Wsród gwizdów i okrzyków dezaprobaty zapowiadaja kolejny zespól - warszawski HUMAN. Ten zespól jest dla mnie cichym faworytem tego dnia. Wczesniej widzialem ich juz kilkakrotnie i wiem, ze wysokie kompetencje instrumentalne muzyków plus charyzma lidera zespolu - wokalisty Kostka Joriadisa tworza mieszanke piorunujaca. Tutaj na jarocinskiej scenie mial nastapic ich prawdziwy chrzest bojowy. Grupa HUMAN po raz pierwszy stanela oko w oko z kilkunastoma tysiacami fanów rocka. Wychodzacy na scene zespól powitaly spadajace róznego rodzaju przedmioty oraz gwizdy i zlowrogie okrzyki widzów. Determinacja muzyków byla jednak tego dnia wyjatkowo wielka. Wkrótce naszych uszu dobiegla prawdziwa uczta muzyczna. HUMAN zagral wylacznie utwory dynamiczne. Mieszanka funky, metalu i muzyki soulowej spod znaku Jamesa Browna w wykonaniu warszawskiego kwartetu sprawia, ze sluchacz podswiadomie wpadal w trans owladniety calkowicie dzwiekiem. Pulsujaca, momentami lekko lamana gra sekcji rytmicznej, soczyste akordy gitarowe oraz kojarzacy sie z czarnoskórymi wokalistami glos Kostka - oto wyznaczniki stylu tej wspanialej grupy. Dla mnie REWELACJA!!! Jako nastepna na scenie zagoscila grupa INCROWD. Znowu nowoczesne rockowe granie, znowu angielski u wokalisty. Zespól, mimo tremy widocznej na twarzach muzyków, gra ostro i zywiotowo. Natomiast publicznosc nie reaguje zbyt goraco. Slynacy z ognistych wlosów i takiegoz temperamentu wokalista Nowakowski nie wytrzymuje i rozpoczyna namawiac cizbe pod scena do wspólnej zabawy. Reakcja sa wylacznie gwizdy dezaprobaty i gesto padajace w okolice przebywania artystów przedmioty. Wokalista wyraza w koncu pragnienie poczucia zapachu potu lub ekstrementów publicznosci. Wszystkie swe wypowiedzi Nowakowski okrasza spora liczba slow, których nauczyciele zabraniaja uzywac na przerwach. Tlum wyje niezadowolony, a zespól wsród gwizdów konczy wystep. Nasuwa sie pytanie - mlodziez nie potrali sie zachowac czy tez INCROWD powinni próbowac kariery w innych krajach? Pozostaje ono jednak bez odpowiedzi. Na scenie pojawiaja sie znowu ksiezniczki wieczoru - nasi sympatyczni konferansjerzy. Pelni milosci wlasnej zapowiadaja kilkuminutowa przerwe, po której ma wystapic NEW MODEL ARMY - gwiazda numer jeden festiwalu Jarocin '93. Anglicy zagrali program zlozony ze swych najwiekszych przebojów. Okazalo sie, ze jest tego dosyc duzo, gdyz starczylo ich na dwugodzinny koncert. Z nowej, promowanej wlasnie plyty zagrali tylko trzy piosenki. To czym mogli zaimponowac to perfekcjonizm. Starannie przygotowany show, zadnej przypadkowosci, zbednych gestów, mimo bariery jezykowej nie mieli problemów z nawiazaniem kontaktu z publicznoscia. Jest jeszcze jedno: grajac na takim samym sprzecie i pracujac z tymi samymi swiatlami brzmieli i wygladali po stokroc lepiej niz najlepszy z polskich zespolów. Jak oni to robia? Mysle, ze wystep NEW MODEL ARMY, w gruncie rzeczy rockowego sredniaka, udowodnil nam nie tyle jak blisko, ale jak daleko nam do Europy - przynajmniej w przygotowaniu i wykonywaniu przez wykonawców muzyki na koncertach. Nastepnym wystepujacym zespolem byl HOUK. Powitany obrazliwymi wyzwiskami zespól stal praktycznie na spalonej pozycji. Wydawalo sie, ze wystep czworki warszawiakow nie potrwa dlugo. Jednak Maleo wraz z kolegami swa ostra, bardzo zywiolowa muzyka potrafili porwac tlum. Nikomu nie przeszkadzalo, ze utwory spiewane sa po angielsku, ze kompozycje sa do siebie bardzo podobne. Przez dwie godziny wystepu HOUK stadion oszalal. Na koniec Maleo skoczyl w tlum i na rekach widzów wniesiony zostal z powrotem na scene. Naprawde HOUK zapewnil nam wspaniala rock'n'rollowa zabawe. Jak najwiecej takich koncertów. Trzymac tak dalej panowie. Nieco juz zmeczeni i wymieci prowadzacy zapowiedzieli final dnia - duzy set grupy KULT. Pod scena pojawilo sie wiecej twarzy mlodych intelektualistow-licealistów rozczytujacych sie w tekstach Kazika. Przy goracym aplauzie widowni zespól wykonal wszystkie chyba przeboje wlasne z rewelacyjna Polska na czele - oraz kilka przebjów cudzych. Uszlyszelismy Passangera IGGY POPA, July Morning URIAH HEEP oraz "Kobiete o perlowych wlosach", sztandarowy przeboj tzw. wiejskiego rocka z repertuaru niezapomnianej wegierskiej grupy OMEGA. Wszystko wykonane bylo bardzo poprawnie, acz - przynajmniej moim zdaniem - bez emocji. Nieco znudzeni swoimi dzwiekami muzycy odbebnili sztuke i poszli do kasy. Tlum jeszcze przez chwile falowal, a moi dwaj milusinscy powiedzieli wszystkim "Dobranoc" i udali sie za kulisy. Dzien drugi FMR Jarocin'93 zakonczyl sie. Tomek Lada |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi |
. |