JAROCIN 90
| . |
Autor: Grazyna Szroeder. Swiat Mlodych 1990
Jarocin po raz XXI
GDYBYM NIE KOCHAL CIE WCALE
Marek Piekarczyk
Co jest sednem rocka? Trudne pytanie. Nawet dla rockmenow. Zapewne chcieliby odpowiedziec: autentyzm. Ale nawet jarocinskie jury nie bylo o tym przekonane do konca, skoro rozdzielilo nagrody nastepujaco: za prawde i calkowity brak umiejetnosci - dla kapeli Bundeswehra, ale dla Gangu Olsena - za profesjonalizm, dla zespolu Farben Lehre - za oryginalnosc. I jeszcze cieplym slowem obdarzylo zespol Cytadela za niekonwencjonalne aranzacje. Wszystkie te wyroznienia (pierwszej nagrody nie przyznano) beda miec forme sesji nagraniowych. Nagrodami rzeczowymi byly dwie gitary; jedna otrzymal 15-letni Pawel Ciecierega z zespolu Obsesja, a druga wybrany przez publicznosc zespol Defekt Mozgu. Glowny laur festiwalu - okragle 3 miliony zl zainkasowal punkowy, w pelni amatorski zespol Maria Neffelli, zwyciezca plebiscytu publicznosci, ktora w Jarocinie szczegolnie lubi podkreslac osobnosc swoich gustow.
Jak po kazdym festiwalu, i tym razem wszyscy narzekali, ze to juz nie to co dawniej, nie ta atmosfera, choc niezly poziom (mimo iz zadna nowa gwiazda chyba nie zablysla), ale na to odrzec mozna slowami Kobranocki: "Jak bysmy byli szczesliwi, gybym nie kochal cie wcale"... Bo tak to jest z wielkimi uczuciami: stajemy sie tak wymagajacy, ze juz nie umiemy byc szczesliwi... Wiec moze jednak cieszmy sie, zesmy ten Jarocin mieli?
A jakim go mielismy? Np coraz bardziej angielskim w tekstach. Mysle, ze to swiadczy o tym, iz w polskim rocku mniej wazna staje sie tresc, a wazniejsze brzmienie i ekspresja. Bo te najwieksze tresciowo prawdy zostaly juz dawno przekazane, te najwieksze tresciowo prawdy zostaly juz dawno przekazane, te najwieksze oskarzenia wykrzyczane. O nienawisci do falszywych oficjalnie wyznawanych wartosci, o leku, agresji, zagubieniu, rozpaczy i tesknocie - juz tu grano, nieraz wymyslano wszystkim "porzadnym", egoistom, "ktorzy mysla, ze sa czysci". A i skinom z drugiej strony takze. Teraz pojawil sie w tekstach wyraznie jeden nowszy motyw: emigracji, odchodzenia s t a d... Pojawilo sie nieco hecy - np w wystepach kapeli Big Cyc, ale przez czesc publicznosci owa "hecosc" odebrana zostala krytycznie: to juz nie rock, to profanacja.
Zapewne znacznej wiekszosci uczestnikow chodzilo tez o mozliwie najoblakanszy czad. Totez tym, ktorzy wystepowali po tych najbardziej czadujacych, jak Dzika Kiszka, Armia czy Turbo (brr) - dosc trudno bylo utrzymac sie na estradzie, zwlaszcza tym, ktorym o c o s, nie tylko o czadowanie chodzi, takim jak Tomek Lipinski... Ale w koncu jakos sie przebijali.
Nie rzucily widzow na kolana (jak kiedys Tadeusz Nalepa) zespoly zachodnioeuropejskie - z Anglii, z Belgii, ani DDD (Duzo Dobrych Dzwiekow) Jozefa Skrzeka, mimo wielkiej przeciez klasy i prawdziwego profesjonalizmu. Podejrzewam, ze Jarocin bardziej laknie objawien, chocby byly niekomunikatywne i belkotliwe, niz najzreczniejszego mistrzostwa. Dlatego wydaje mi sie, ze nawet mocny i naprawde bez zarzutu wystep ciekawego przeciez obiektywnie japonskiego punkrockowego Stalina (nazwa na zasadzie przekory: symbol nienawisci) przeszedl bez wiekszych emocji, mimo szczerego uznania.
Wsrod nielicznych pan zdecydowanie najlepiej wypadla (i najwiecej rozdala autografow) Anja Orthodox z grupy Closterkeller wystepujaca w koncercie finalowym. Ponadto podczas finalu wzruszylismy sie oczywiscie "Irlandia" Kobranocki, porwala nas od nowa nieslychana dynamika Proletaryatu (ubiegloroczny laureat trzyma sie dzielnie), dalismy sie tez rozbujac Opozycji. Zalowalismy, ze zawiodla Aya RL i nie dojechala do Jarocina .
Pochwaly naleza sie za dobry dzwiek i swiatlo (lasery!), natomiast przygana - za ceny. Karnet za 55 tysiecy zl to duzo na kieszen nastolatka. Wprawdzie gdyby to podzielic przez dni i godziny grania, wypadaloby taniej niz byle jakie kino, ale jednak nie tylko ja jestem zdania, ze Jarocin powinien byc wrecz za darmo.
A tu tymczasem liczono sobie niezle nawet za koncerty odrzuconych, na polu namiotowym! Nawet za toalety (w stanie wiadomym wszystkim Polakom)! Kosciol nie zywil juz tak intensywnie jak w ubieglych latach. Dawano podobno chleb, ale wiecej ksiazek i broszur, zreszta za pieniadze. Miejsce na biwaku (przypominajacym pustynie Arizony) - 10 tys od lebka. Szklanka "polslodkiej" herbaty z kotla - 200 zl. A jeszcze podroz! Wcale wiec wcale nie byl to tani festiwal. I od razu odbilo sie to mniejsza liczba sprzedanych biletow i nieco rozrzedzonym tlumamem fanow.
Oto i problem (dla burmistrza): co zrobic, zeby zarobic, nie tracac z oczu "dobra sprawy". Ha. W Jarocinie zarobic mozna duzo na wszystkim. Swietnie wiedza o tym od lat ci, co umieja zarabiac. Ojcom miasta przypomniano te oczywistosc na konferencji prasowej, proponujac wykupienie festiwalu przez prywatny kapital, zeby zwolnil ich od zorocznej meki... Rozmowy w tej sprawie beda kontynuowane we wrzesniu. Na razie powiedziec mozna tyle: marzenia zmierzaja ku... Europie. Czyli wielka skala, wielka gala, profesjonalna organizacja, reklama, konfrontacja muzykow ze Wschodu z muzykami z Zachodu.
Boje sie tylko, czy te ambitne plany nie zaciemnia najwazniejszego - idei Jarocina. Czy w powiewie "Europy" uda sie ocalic atmosfere wielkiego zbratania, spontanicznej integracji, niekrepowanej rozmowy, bezpruderyjnej krytyki? Tego wszystkiego, co dla fanow, ale i dla mieszkancow miasta robila tu kiedys Rozglosnia Harcerska, a co zapoczatkowal "ojciec Jarocina" Walter Chelstowski. Cala nadzieja w tym, ze jest jeszcze sporo ludzi, ktorym tez na tym zalezy.
A co do atmosfery - widac golym okiem, ze "to juz nie to". Po prostu srednia krajowa naprawde z tygodnia na tydzien opada. Rzucanie butelkami, woreczkami z piaskiem i torebkami mleka (!) w wykonawcow to tylko objawy postepujacego schamienia Polakow w calej masie, a nie zadnych "zwyrodnien" charajterystycznych dla tutejszej "askini chuliganow", jak byc moze niektorzy sadza. Tym wszystkim musze pokazac fige i jezyk - bo nie ma tu zadnej jaskini, a bandycka rozroba zdarzyla sie w tym roku zupelnie gdzie indziej - na Picnic Country w Mragowie. Nad Jarocinem zas na pewno czuwaja jego dobre duchy, w co powinni mocno wierzyc wszyscy jarocinscy patrioci.
Patrz rowniez: fotoreportaz (Swiat Mlodych), z ktorym ukazal sie ten artykul
| . |