FESTIWAL MUZYKI ROCKOWEJJAROCIN 88 |
|||
|
. |
Autorzy: Janusz Jaroszczyk, Jerzy Szostak. Gazeta Mlodych, nr 65 (668), W-wa, 16-08-1988 ROCKOWY GRAJDOLLudzie walili tu zawsze, aby posluchac muzyki, spotkac znajomych fanow, prozmawiac czy nawet wywolac zadyme. W tym roku glownie malowali na murach, uwalniali slonia, albo z powrotem go zamykali. Panowal piknik nie muzyczny, lecz towarzyski. Po raz kolejny zostala zamieniona nie tylko nazwa - na Festiwal Muzyki Rockowej - ale i formula "Jarocina 88”: zespoly konkursowe podzielono na 3 grupy. Jak poinformowal dyrektor artystyczny festiwalu Leszek Winder, kryterium tej selekcji byl poziom kapel. O wyborze decydowala rada artystyczna, ktora - ciekawostka, wynikajaca z oglonego zamieszania organizacyjnego - ukonstytulowala sie pod koniec imprezy. I tak, wg gustu, na duza scene (stadion MOSiR) zostali wytypowani ci lepsi. Mala scene (amfiteatr) oddano tym, ktorzy - w ocenie fachowcow - jeszcze czegos powinni sie nauczyc, "resztowke” pognano zas na estrade na polu namiotowym. Zdawac by sie moglo, ze ci ostatni stali na pozycji straconej. Stadion to zawsze mnostwo ludzi, tym razem supernaglosnienie robione przez Holendrow ze "Stage Power” i oswietlenie profesjonalisty Gerda Helinskiego (NRD) w zestawach z obrotowymi reflektorami sterowanymi elektronicznie. Patrzac jednak na czolowke laureatow mozna stwierdzic, ze mala scena daje poczucie wiekszej pewnosci i bezpieczenstwa, co w przypadku mlodych zespolow jest bardzo wazne. Ta formula z poprzednich festiwali nie powinna byc zatracona. Jeszcze raz okazalo sie bowiem ze de gustibus... i gust rady artystycznej byl zadnym kryterium dla publicznosci. Wybor widzow padl na ZIELONE ZABKI z Jawora, ktore, pierwszego dnia graly w amfiteatrze. W scislej czolowce znalazl sie tez DEKRET z Kielc, ktory wczesniej przy dwoch Eltronach i polowie perkusji pokazal sie na polu namiotowym na przyczepie od ciagnika Ursus. Ta korekta selekcji rady artystycznej, dokonana przez publike, w efekcie okazala sie konieczna, by "Jarocin” nie zatracil dotychczasowego punkowego charajteru. Bo wlasnie taki rodzaj muzyki uprawiaja ZABKI i DEKRET. Tylko ktos nieodpowiedzialny mogl calkiem wymiesc z duzej konkursowej sceny punk rock, dajac w to miejsce metal w porazajacej dawce. I o ile schematyzm muzyki ani scenicznych zachowan metalowcow nie ma tu nic do rzeczy, to razi brak tolerancji i rozwydrzenie fanatykow metalu kasujacych wszystkie zespoly wystepujace przed lub po ich uwielbiencach. Dziwnym trafem Slask metalem stoi... Najlepiej w konkursie wypadla kapela do konkursu wczesniej nie zgloszona, ani nie uwidoczniona na zadnych listach startowych - CHLOPCY Z PLACU BRONI (II miejsce w ogolnym rozrachunku). Zespol - laureat nagrody rady artystycznej "Jarocina 87”, na liscie Marka Niedzwieckiego obecnie na topie z kawalkiem "O! Ela”, lansowany przez Radio Nieprzemakalnych - zagral na pelnym luzie, szczegolnie poprawnie operujac sekcja rytmiczna. To ciekawostka, bo do konca nie wiedzieli czy wyjda na deski. Zreszta nie przyjechali do Jaarocina z tym zamiarem, o czym swiadczy chocby, ze czesciowo sprzet pozyczyli im... KOLABORANCI. Stad moze ich swoboda, a stare, znane kawalki entuzjastycznie zostaly przyjete - kilka bisow. Czekac tylko, az zagroza SZTYWNEMU PALOWI AZJI. Az szesc bisow mial tez T. LOVE - lokomotywa tegorocznego "Jarocina”, zespol, ktory te impreze zna doskonale. Muniek w formie z najlepszych czasow, jak nikt inny potrafi nawiazac kontakt z publicznoscia. Nawet doslownie, gdy - nie przerywajac spiewania numeru "Szara mlodz” - zaproponowal komus z widowni: nie rzucaj koles (zapewne chodzilo o torebke z mlekiem), a tamten go usluchal. Rowniez dali wyprobowany repertuar, co potwierdzilo, ze na tego typu imprezach raczej nie wypada grac nowosci, a to, co publika zdazyla zaakceptowac. Przekonal sie o tym laureat "Jarocina 97” DETONATOR BN. Zreszta zaraz po T. LOVE nie mial co robic na scenie. Zostal przyjety bardzo chlodno, by nie rzec wrogo. Reakcja na ich wystep byla cisza. Byc moze spowodowal to brak nagran oraz nikoma liczna koncertow w kraju. W tym przypadku tez potwierdzilo sie, ze nieobecni nie maja racji. Niech to wezma pod uwage ZIELONE ZABKI, ktore nie rozmawiaja z prasa uwazajac, ze ich muzyka mowi za siebie i za nich, a jesli ludzie beda sluchac tego, co graja, to dowiedza sie czegos wiecej o nich. Ludzie, na jakim swiecie wy zyjecie?! Nawet jesli pozna was caly Jawor - miasto wcale nie wieksze od Sochaczewa - to rozglosu na lduzej nie uzyskacie. Muzycznie: swobodny punk z zimna fala, wokalista Smalec wprawdzie rokujacy nadzieje, ale to wszystko jest jeszcze w stadium rozwoju, bo juz teraz w ich graniu mozna zauwazyc wiele elementow wartych rozbudowy. Na razie jednak publika odniosla sie do swoich wybrancow z dystansem. Dziwne. Ciekawe rowniez, czy w jej strone z estrady poleciala glowna nagroda (200 tys zl), czy tez paczuszka zwyklych papierkow. Chociaz to nawet niewielka roznica. Zyczymy jednak szczescia. DEKRET (IV miejsce) -ostry, PABIEDA (VI) miejsce - bardziej melodyczny punk. W sumie - 2 razy pgo na festiwalu. Bardzo malo jak na "Jarocin” zatem tym wiecej to sie liczy. Metalowcy wysforowali na III pozycje EGZEKUTOR’a, a na V - DRAGON’a. Wszystko prawidlowo: dymy, race, skory, trzesienie dlugowlosa glowa, bieganie po scenie, stojak od mikrofonu na szyje, jedna noga na szafe i agresywne gesty w strone publicznosci. Ale to nieistotne. Fanatycy metalu moze jeszcze nie wiedza, ze heavy, thrash, nawet speed niedlugo wymiekna. Rodzi sie atom metal - polaczenie dzwieku pilt spalinowej z hukiem spadajacej lawiny. Odjazd!... Byla tez dziwna scena Dziwne Rzeczy, czyli amfiteatr czynny w godzinach, gdy stadion tonal w scisku. Wart odnotowania byl tam wystep Wladyslawa Komendarka. Zaprezentowal material czesciowo ze swojej nowej plyty, przekladajac go przepieknymi wstawkami z drugiego solowego krazka, bedacego juz w tloczni. Poloaczenie muzyki klasycznej z kosmicznym odjazdem potwierdzilo, ze muzyka ma miejsce w scislej czolowce krajowej. Dziwne, iz do tej pory nie jest w pelni doceniony. Niezbadane sa wyroki polskiego rocka. A szkoda, bo Gudonisa kupuja - publicznosc zmusila go do 2,5 godzinnego koncertowania. Byl tez Leszek Winder na estradzie. Nie raz. O ile widownia pozwolila jemu i Kawalcowi towarzyszyc "chopowi” Jankowi Skrzekowi, to juz jako BEZDOMNE PSY zostali potraktowani gorzej niz bezdomne psy. Zemsta publiki za calosc "Jarocina”. Artysta nie wzial do serca uwagi Gaygi (Jarocin-Festiwal.com: bylo cos takiego jak Gayga i zespol Pro-Rock. Czyli ludzie, ktorzy chcieli wykorzystac koniunktore na rocka, choc o jego graniu nie mieli pojecie. Spiewali piosenke z refrenem ‘Graj nie zaluj strun’) i nie zagral nie zalujac strun - dal sie zagluszyc i zszedl po 3 numerach. Otrzymal kare nie do konca wymierzona we wlasciwa strone, szczegolnie, ze jego muzyka na to nie zasluguje. Tego BEZDOMNEGO PSA jednak warto przygarnac, chociazby dlatego, iz obiecal, ze w przyszlym roku do zadnej dzialki organizacyjno-programowo-artystycznej reki nie przylozy. Starozytni bogowie kultury sprawili, ze "Jarocin” zainteresowal MKiS - jako okreslil Andrzej Szczurek, dyrektor Departamentu Polityki i Edukacji Kulturalnej resortu. Stad juz wiadomo, ze od 2 do 6 sierpnia 1989 mozna bedzie swietowac X FMR. * Na razie jednak do rozliczenia pozostal tegoroczny "Jarocin”. Dobrze, jesli roznej masci animatorzy rocka w Polsce wyciagna z niego wlasciwe wnioski, zwroca uwage na to, do kogo i jaka muzyke kieruja. (Glosow zainteresowanych odbiorcow w tym numerze "GM” nie brakuje - dop. red.) Muzycznie impreza stala na mniej niz srednim poziomie. Sposrod nabywcow blisko 12,5 tys karnetow tylko ponad 6 tys oddarlo kupony upowazniajace do glosowania na dowolnie wybrany zespol. Niech organizatorzy dociekaja dlaczego, bo na pewno nie z ogolnej niecheci mlodziezy do stawiania sie przy urnach. "Umiedzynarodowienie” festiwalu tez nie przynioslo mu najmniejszych korzysci... Kiedys "Jarocin” byl najwiekszym rockowiskiem w Europie Wschodniej. Obeznie stal sie, niestety, rockowym grajdolem tej czesci Starego Kontynentu. |
. |
. | . |
Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi |
. |