FESTIWAL MUZYKOW ROCKOWYCH

JAROCIN 87

JAROCIN 87

mm8710

.

Autor : Jacek Demkiewicz, Magazyn Muzyczny 10/1987

METAL

Przed wyjazdem do Jarocina cieszylem sie, ze zobacze i uslysze kilka nowych metalowych zespolow. Zacieralem rece, liczac na odkrycie nowej gwiazdy naszego ciezkiego rocka. Zrobilem sobie nawet liste wykonawcow zostawiajac pod nazwa kazdego zespolu kilka pustych linijek na ewentualne uwagi spisywane na goraco podczas wystepow. Z dnia na dzien mina mi rzedla, gdy okazalo sie, ze wolnego miejsca nie ma wlasciwie czym zapelniac. Pod koniec festiwalu zalezalo mi jedynie na tym, by jeden z moich "ulubionych" zespolow nie zostal czasem laureatem. Po powrocie do domu doszedlem do wniosku, ze gdybym poza metalem swiata nie widzial, to do Jarocina specjalnie nie musialbym jechac.

Przyzwyczailismy sie, ze na Festiwal Muzykow Rockowych do Jarocina przyjezdzala zawsze kilkutysieczna rzesza fanatykow ognistego metalu. Mimo ze tym razem zwolennikow ciezkiego rocka bylo w Jarocinie znacznie mniej, nadal stanowili oni, na rowni z punkami, dominujaca grupe. Latwo ich bylo rozpoznac, bo moda wsrod metalowcow na wytarty dzins i dlugie wlosy nie przemija. Nawyk malowania na kurtkach nazw ulubionych zespolow takze zachowal waznosc, dzieki czemu latwo sie bylo zorientowac, kto za jaki zespol jest gotow oddac zycie. Sposrod zagranicznych wykonawcow krolowala Metallica, a z polskich Kat, a to dowod na to, ze do Jarocina przyjechali glownie thrash fani. Malo mowilo sie w tym srodowisku o tegorocznym festiwalu, za to szybko rozniosla sie wiesc, ze pod koniec sierpnia w Pruszczu Gdanskim odbedzie sie festiwal muzyki heavy metal. Wszyscy zadeklarowali swoj wyjazd nad morze, gdyz mial tam wystapic lodzki imperator, ktory jak glosza plotki w gatunku Hi-Speed-Urtra-Hard-core-Thrash nie ma sobie rownych nawet na Zachodzie.

Podczas koncertow na malej scenie metalowcy ozywiali sie srednio raz na dzien, gdy na estradzie pojawialy sie ostro grajace zespoly Wilczy Pajak, Dragon, Destroyer, Egzekuthor. Jednak wiekszosc metalowych wykonawcow, ktorzy przystapili do konkursu, holdowala albo tradycji (Voo-Doo, Poziom 600), albo tzw. komercji (Modor, Spider, Taurus, Vincent, Yaga). Jedyna osoba, ktora z zaciekawieniem przygladala sie poczynaniom tej ostatniej grupy zespolow bylem ja.

Fani mocnego metalu nie sa zbyt przyjaznie nastawieni do nasladowcow np. amerykanskiego Ratta, a publicznosc niemetalowa z reguly wszystko co zwiazane jest z ciezkim rockiem przyjmuje ostrym gwizdem lub blazenskim smiechem. Wszystkie wyzej wymienione zespoly slyszalem w zasadzie po raz pierwszy, dlatego trudno dzis pokusic sie o wnikliwsze oceny. Ciekawie zaprezentowal sie pochodzacy ze Stalowej Woli Spider i gdanski Modor, choc trudno nie wytknac mlodym muzykom bledow technicznych. Duzo korzystniej na tym polu przedstawil sie mielecki Taurus - i temu zespolowi przyznalbym pierwszenstwo wsrod wykonawcow prezentujacych na tego rocznym festiwalu w Jarocinie spokojniejszy heavy metal.

Wiadomo jednak bylo, ze faworyta metalowej publicznosci jarocinskiej nalezy upatrywac wsrod zespolow uprawiajacych nowoczesny thrash metal. Nie mogl nim zostac warszawski Alioth, ktory zaprezentowal interesujaca kompilacje melodyjnego thrash metalu z mniej dynamiczna, nieco zadumana rockowa forma. Zle naglosnienie, ktore dawalo sie we znaki wszystkim przedstawicielom metalu pogrzebalo szanse katowickiego Dragona. Ostatecznie na placu boju pozostal Destroyer (nie wiem zreszta dlaczego) i Wilczy Pajak. Zwyciestwo przypadlo na szczescie poznaniakom, ktorzy zajeli w Jarocinie trzecie miejsce, pod wzgledem ilosci oddanych przez publicznosc glosow. Sobotni koncert finalowy upewnil mnie, ze Wilczy Pajak jest obecnie najciekawszym przedstawicielem thrash metalu w naszym kraju, a nowe utwory grupy wykonane na Jarocinskiej scenie swiadcza o ciaglym rozwoju poznanskich muzykow.

Liczylem na niespodzianki ze strony amatorow, a okazalo sie, ze najwieksze zaskoczenie spotkalo mnie na koncercie zespolu Kat. Jarocin zawsze byt szczesliwy dla katowiczan. Tu w 1984 r. odniesli swoj pierwszy wiekszy sukces. Nastepny rok byl dla zespolu przelomowy, a koncert w Jarocinie potwierdzil ich klase. Ostatnio jednak powodzenie Kata zaczynalo malec. Przyczyn tego nalezy upatrywac w niezmiennym praktycznie od dwoch lal programie koncertowym zespolu. Wydawalo sie, ze grupa stanela w miejscu, bo i kilku nowym nagraniom daleko bylo do doskonalosci. Nigdy zatem nie spodziewalbym sie, ze w Jarocinie ujrze znow swiezy, zywiolowy, calkowicie odmlodzony Kat. Nareszcie doczekalem sie zmiany repertuaru. Ze starego programu pozostawiono jedynie Morderce i Wyrocznie. Reszte stanowily utwory przygotowane na druga plyte zespolu Kat, ktorego zasilil ostatnio nowy basista, zmienil calkowicie oblicze sekcji rytmicznej. Glowna zasluga w tym perkusisty Ireneusza Lotha, ktory swoja gra przypomnial mi wspaniala chwile z koncertow grupy Metallica.

Na publicznosc nie mogl narzekac drugi profesjonalny przedstawiciel naszego metalowego podworka - zespol Turbo. Prezentujacy sie w trzecim dniu festiwalu, po koncercie Czeslawa Niemena poznaniacy zostali zmuszeni przez rozentuzjazmowana publicznosc do przypomnienia swoich dawnych przebojow. Wystepujac w Jarocinie po kilkuletniej przerwie Turbo zaliczy z pewnoscia festiwalowy koncert do najbardziej udanych.

.
. .

Strona zrobiona przez W_MatNi+W_SiECi

.