JAROCIN 86
Tekst otrzymujecie dzieki dada.terra.pl
***
GITOWCY
Od autorow strony: w artykule jest mowa o gitowcach, a na koniec Pawel Sito pisze: "A kim byli jarocinscy gitowcy - Spytaj
Dezertera".... Kto pamieta "hit" Dezertera "Spytaj milicjanta" wie, ze Sicie chodzilo o Milicje Obywatelska i SB, a nie zadnych "gitowcow". Zreszta patent byl tak udany, ze rok pozniej powtorzyla go w Na przelaj Krajewska, ktora piszac o pobiciu Aurory
napisala, (za Sito), ze zrobili to "jarocinscy gitowcy". I ze nastepnego dnia aurora zemscila sie na "gitowcach" ze sceny... Mamy ten koncert gdzies na kasecie... "Kto was bije palami", "Proletariusze wszystkich krajow napierdalajcie sie" "Swinie - i ty je znasz, z telewizora czy gazet" itp. akcje. Jezu - mialem wtedy kilkanascie lat i ruszalo mnie to jak cholera. A kto tam w cenzurze pamietal/znal utwory Dezertera.?
|
. |
CENTRALNE DOZYNKI
Jarocin'86
Autor: Pawel Sito, Magazyn Muzyczny 9(331)/1986
***
Redakcja nie lubi tekstow "osobistych". Taki wstep, jak "umowilem sie z artysta o 17.00" z reguly odpada. A ja nie moge, nie moge tego napisac inaczej. Teraz, kilka dni po zakonczeniu festiwalu, kiedy tyle mysli przewraca mi sie po glowie, siedze i zastanawiam sie, ilu narobie sobie wrogow... Potem mysle: nie, moze nie beda tak zaslepieni, moze zrozumieja, ze nie ma w tym odrobiny zlosliwosci, lecz wylacznie troska o to, do czego jestem tak przywiazany. Grzesiek Brzozowicz przepowiadal mi wczoraj: I tak wszystkiego nie napiszesz, mozemy sie zalozyc.
Czym dla mnie jest, a wlasciwie byl do tego roku Jarocin? - enklawa, rezerwatem, miejscem zupelnie nierealnym. Kiedy przyjechalem na festiwal po raz pierwszy (4 lata temu), czulem sie jak w innym swiecie; w zeszlym roku, kiedy przyjechalo tu po raz pierwszy radio, nie chcielismy wracac do Warszawy i jej rzeczywistosci - a w tym roku tradycyjny znaczek Jarocina, czerwono-czarne kolko, ale z odwroconymi kolorami wyjasnia sytuacje: to nie byl w tym roku festiwal, z ktorym wszyscy uczestnicy beda wiazac przyjemne wspomnienia. To byl festiwal przykrych incydentow.
Od wielu miesiecy myslalem o tegorocznych koncertach; smieszne - odliczalem dni, jak dziecko do wakacji, przejrzalem sobie artykuly z ostatnich lat - wszystkie pochodzace z "MM" doprowadzaly mnie do zlosci, dlaczego tyle w nich niecheci, nietolerancji i niezrozumienia? - Redaktorze, moj bedzie inny - wolalem - napisze sama prawde, nareszcie bedzie w "Jazzie" pozytywnie o FMR.
*
Dariusz Dusza (Absurd) Jarocin 86 - fot. Makowski/MM.
Pesymistyczna atmosfera, jaka panowala latos w tym miescie udzielala sie szybko po przyjezdzie. Przez caly poniedzialek i wtorek walczylem ze soba, w dniu "metalowym" zwatpilem. - To sie nie moze udac - jakby powiedzial bohater Mruk. Oni nie pozwolili na to, oni chca tego, karza za to, chca nas tym, nie dali tamtego. Caly czas. Kim sa jarocinscy "oni" - przeciez nie jest to kilku klientow odpowiedzialnych za wszystko od poczatku do konca. Tak byloby nawet latwiej, chodziliby w koszulkach "my", a wszyscy przechodzacy obok wytykaliby ich palcami i szeptali do siebie - to oni! Paranoja. Zeby jednak byla jasnosc, oddzielmy odpowiedzialnosc za rozne rzeczy - wladze miasta, tajemnicza komisje artystyczna, cenzure, milicje, organizatorow koncertow, dzialaczy na polu namiotowym, sluzbe porzadkowa, akustykow. To byli ci, na ktorych lezal ciezar zorganizowania festiwalu, to oni odpowiadali za to, zeby bylo, jak bylo. Czy tylko oni? Nie sadze.
*
Droga Rozglosnio! Blagam was, puszczajcie utwory z Jarocina, gdyz bylem tyko na malej scenie. Na duza przecietny smiertelnik nie mial mozliwosci dostac sie - 1500 zlotych... Taki list doszedl do Rozglosni Harcerskiej po festiwalu - przesada? Dodajmy do tego 490 zlotych, ktorych zadano za rozlozenie sie na kawalku rzyska szumnie nazywanym "polem namiotowym" (wymiotowym - zartowali jego mieszkancy). Nie postarali sie koledzy z miejscowego ZSMP. Kto mogl, ten zalatwil sobie kawalek ogrodka u niezwykle milych,tolerancyjnych i goscinnych mieszkancow, dla kogo nie starczylo juz tam miejsca, musial skorzystac z oferty miasta. O stanie sanitarnym pola, o paru deskach i kraniku pismo muzyczne pisac nie bedzie, niech zajmie sie tym "Jestem" lub "Sluzba Zdrowia". Jesli ktos jednak zdecydowal sie sluchac muzyki na stadionie i - nie daj Bog - mial do tego nagla potrzebe fizjologiczna, nie moze byc nazwany szczesliwcem. Na calym stadionie czynny byl 1 (slownie jeden) kibel (koedukacyjny rzecz jasna). Przez caly czas stala do niego kilkunasto-, czasami kilkudziesiecioosobowa kolejka, a za niewatpliwa przyjemnosc kazdy placil 5 zlotych. Nie jestem z tych, ktorzy mnoza cene jednego karnetu przez kilkanascie tysiecy uczestnikow i pytaja sie na co poszly te pieniadze. Nie zadam, by z pieniedzy tych budowac szalety, ale wplywajace co minute 10-15 zlotych przez 10 godzin dziennie, przez caly tydzien naprawde daje sume, za ktora mozna by postawic lokal konkurencyjny. To nie sa pretensje do Waltera Chelstowskiego, odnosza sie one do innych z "nich" - do zarzadzajacych obiektem. Ludzie! - wy organizujecie te impreze po raz 17, czy naprawde bez zadnych doswiadczen?
*
Festiwal rejestrowala ekipa BBC. Czasami czulem sie po prostu zazenowany dyletanctwem, poziomem, zachowaniem sie tych, po ktorych spodziewac mozna sie bylo czego innego. Ciesze sie, ze nie byli w ktoryms z miejsc, gdzie spali muzycy (dwucentymetrowe materace bez koca - po co ta szopka, czy nie mozna bylo oglosic, ze wykonawcy mieszkaja na wlasna reke?), ze nie przeprowadzili fachowej rozmowy z akustykiem, ze mieli pozwolenia na zalatwianie sie w hotelu obok festiwalu. Dziekuje za to organizatorom. Porownanie organizacji Festiwalu Muzykow Rockowych z jakimkolwiek innym organizowanym za granica nie ma sensu. Nawet te, ktore robione sa bez zadnego doswiadczenia, okazjonalnie, nie beda sie nigdy rownaly naszemu "jarocinkowi".
Zeby kompletnie sie nie dolowac przyznac musze, ze rewelacyjnie bylo w tym roku pod wzgledem zaopatrzenia, duzo bylo swiezego pieczywa, duzo przetworow mlecznych, parowek, zimnych napojow itp. Co by jednak bylo, gdyby przyjechalo nie trzynascie, lecz dwadziescia kilka tysiecy osob, jak przewidywali organizatorzy?!
*
Troche socjologii - "gitowcy" i reszta. Dziwil wszystkich co roku brak przemocy w Jarocinie, jak na tak duza zbiorowosc, najrozniejszej mlodziezy, zdarzalo sie bardzo malo - czasami jakas kradziez, czasami gwalt, ktory okazywal sie nim dopiero po zerwaniu znajomosci z gwalcacym, ale miejscowa milicja nie miala na ogol szczegolnych klopotow z uczestnikami. To co dzialo sie w tym roku, to bylo istne pieklo. Jesli ktos wygladal juz troche inaczej niz szara masa, szara rasa, mogl sie spodziewac zaczepki ze strony git-ludzi, ktorych nie wiadomo po co przyjechalo w tym roku bardzo duzo z najrozniejszych wojewodztw. Nie ma sie co oszukiwac, panowie ci w ogole nie byli zainteresowani muzyka ze stadionu - oni mieli zupelnie inne rozrywki. Glowna bylo prowokowanie zadymy w miescie, chcieli, by punkowcy pierwsi ruszyli na nich, na szczescie nie udal sie ten prowokujacy pomysl. Przywodcy gitowcow zapytywani przez dziennikarzy o ich ideologie, o powod takiego zachowania, wypierali sie wszystkiego w zywe oczy, twierdzac, ze sa spokojni jak baranki i ze to ich sie prowokuje, ale na szczescie oni maja nerwy na wodzy i nie trzeba sie niczego obawiac. Na konkretne przyklady pobicia, wyrywania kolczykow z uszu (czasami w sposob wyjatkowo drastyczny) ci sami przywodcy twierdzili, ze ci ktorzy to zrobili nie byli git-ludzmi, lecz przebierancami. Nie trzeba sie dziwic, ze na koncercie Lecha Janerki publicznosc wymusila zaspiewanie przez niego hymnu anty-przemocy, piosenki Lola chce zmieniac swiat.
*
Zasady doboru zespolow do konkursu nie sa za bardzo znane, nie wiadomo, kto przesluchuje tasmy, czy jest to sam Walter Chelstowski, czy jakas komisja, ale pretensje, ktore wysuwaja niektorzy przy tej okazji nie maja, moim zdaniem, racji bytu. Czy ktos moze powiedziec, ze rzeczywiscie zna najsprawiedliwsze kryterium doboru? Na pewno tymi najmadrzejszymi beda muzycy z grup, ktore sie nie dostaly. O tym, ze gra jest fair swiadcza dodatkowe przesluchania przed festiwalem - i grup, ktore przeszly z kaset, i tych, ktorzy probowac chca jeszcze raz, albo kaset nie wysylali. Na ogol ustrzezono sie ewidentnych pomylek. Na duzej scenie grali rzeczywiscie stosunkowo dobrzy artysci, wyjatkiem moze byc totalne nieporozumienie pt. Prafdata, a takze wielka ilosc bardzo marnych zespolow heavy-metalowych.
*
"Polskie wmiejscustanie" - tak mozna okreslic pierwszy dzien festiwalu na obydwu scenach. Punk rock '86 w rodzimym wydaniu to prawdziwa muzyka dinozaurow - odnosze wrazenie, ze im dluzej jest grana, tym mniej sie rozni od pierwowzorow sprzed 10 lat! Kapel na malej scenie bylo bardzo duzo, a zadna nie utkwila mi na dluzej w pamieci. Nie powiem, graja calkiem poprawnie, tylko ze od momentu zdobycia popularnosci przez zespoly Mkwa i Abaddon nie ma w tym nic nowego. Jedynie grupa Karcer szuka oryginalniejszych rozwiazan, lecz niestety moja sympatia do kapeli zakonczyla sie w momencie wyludzania od publicznosci karnetow konkursowych.
Reggae - kocia muzyka glosil jeden z hitow festiwalu. Mozna sie pod tym podpisac poza jednym wyjatkiem - grupa RAP z Gliwic. Angielski rodem z Jamajki, swietne wlasne kompozycje (bylem pewien ze standardy), w swietnym wykonaniu. Wstydz sie publicznosci, ze grupa nie znalazla sie w zlotej dziesiatce. Blues pierwszego dnia wypadl raczej kiepsko. Gosc festiwalu, Joy Band, po ktorym spodziewano sie tyle dobrego, po raz kolejny udowodnil, ze przeszkadza bardzo dobrej wokalistce. Nigdy bym nie pomyslal, ze tego dnia, w ktorym gra kilkanascie zespolow prezentujacych trzy rodzaje muzyki, najbardziej spodoba mi sie grupa Daab, a jednak - z wszystkich gosci wystepujacych w Jarocinie oni wlasnie, Dzem, Voo Voo i Kult zagrali, wedlug mnie, najlepiej.
*
Najwiecej emocji, nerwow i zdenerwowania, poza incydentami w Rynku, wzbudzil koncert srodowy - heavy-metalowy. Jestem za demokracja. Nie wyobrazam sobie zakazywania dzialalnosci przedstawicielom jakiegos rodzaju sztuki, ale tu powaznie bym sie wahal, czy trzymac sie zasad. W czasie koncertu, ktory prawie w calosci byl swego rodzaju msza na czesc szatana, bez zadnej zenady odstawiano na scenie takie numery, jak odcinanie skrzydel aniolom, czy lamanie i rozbijanie krzyzy. Teksty przy tej okazji wyspiewywane, wolaly rowniez o pomste do... piekla. Biedni ludzie. Dzialo sie to wszystko przy tak beznadziejnie wykonywanej muzyce, ze czulem sie, jak na prowincjonalnej amatorskiej imprezie, a nie na festiwalu muzykow rockowych. Pytam sie zatem: czemu to mialo sluzyc, gdzie byla komisja artystyczna, gdzie ktokolwiek z dobrym smakiem i dobrym uchem. Sa gatunki muzyczne, w ktorych mozemy konkurowac z zagranica, sa takie, w ktorych jestesmy prawie rowni, ale polski heavy metal w stosunku do pierwowzorow, to przeterminowany wyrob czekoladopodobny w porownaniu ze swieza czekolada Toblerone.
Jesli ktos wpadlby na pomysl zamkniecia interesu pt. "Polski Rock", to powod moglby znalezc w drugim dniu tegorocznego FRM - obrazanie powaznej czesci spoleczenstwa: krzyz w naszym kraju to przeciez nie tylko symbol religii. Prosze jednak nie myslec, ze to, co na scenie, to rowniez na widowni. Zarozumiala grupa Kat, twierdzaca, ze jest najlepsza w Polsce, zostala przez publicznosc olana, wszyscy czekali na grupe TSA. Po koncercie zadzwonil ni Radia Nieprzemakalnych telefon, sluchacz stwierdzil, ze mimo iz jest fanem metalu, mimo ze byl na koncercie, to wcale nie identyfikuje sie z cala ta blazenada. Gdyby przyjechal Azyl P. i zagral "Alleluja", wszyscy by zaspiewali z nimi - powiedzial.
Przerostem formy nad trescia okazal sie koncert supergrupy Harley Davidson. Andrzej Nowak naprawde nie jest tak dobrym wokalista, jak gitarzysta, natomiast ja wykazuje sie w tym momencie szczegolnym poczuciem taktu. Teksty brzmieniowo przypominaja jezyk angielski, ale to tylko zludzenie. Sa tez (a jakze!) po polsku. Jednemu z nich, Ta dziewczyna, jak maszyna, wroze kariere w telewizyjnej liscie przebojow. Ten sam Nowak, grajacy na koniec koncertu wspolnie z TSA, pokazal, jak brzmi solidna ciezka muzyka.
*
Najwiecej emocji, nerwow i zdenerwowania, poza incydentami w Rynku, wzbudzil koncert srodowy - heavy-metalowy. Jestem za demokracja. Nie wyobrazam sobie zakazywania dzialalnosci przedstawicielom jakiegos rodzaju sztuki, ale tu powaznie bym sie wahal, czy trzymac sie zasad. W czasie koncertu, ktory prawie w calosci byl swego rodzaju msza na czesc szatana, bez zadnej zenady odstawiano na scenie takie numery, jak odcinanie skrzydel aniolom, czy lamanie i rozbijanie krzyzy. Teksty przy tej okazji wyspiewywane, wolaly rowniez o pomste do... piekla. Biedni ludzie. Dzialo sie to wszystko przy tak beznadziejnie wykonywanej muzyce, ze czulem sie, jak na prowincjonalnej amatorskiej imprezie, a nie na festiwalu muzykow rockowych. Pytam sie zatem: czemu to mialo sluzyc, gdzie byla komisja artystyczna, gdzie ktokolwiek z dobrym smakiem i dobrym uchem. Sa gatunki muzyczne, w ktorych mozemy konkurowac z zagranica, sa takie, w ktorych jestesmy prawie rowni, ale polski heavy metal w stosunku do pierwowzorow, to przeterminowany wyrob czekoladopodobny w porownaniu ze swieza czekolada Toblerone.
Andrzej Nowak (Harley Davidson) Jarocin 86 - fot. M. Makowski/MM.
Jesli ktos wpadlby na pomysl zamkniecia interesu pt. "Polski Rock", to powod moglby znalezc w drugim dniu tegorocznego FMR - obrazanie powaznej czesci spoleczenstwa: krzyz w naszym kraju to przeciez nie tylko symbol religii. Prosze jednak nie myslec, ze to, co na scenie, to rowniez na widowni. Zarozumiala grupa Kat, twierdzaca, ze jest najlepsza w Polsce, zostala przez publicznosc olana, wszyscy czekali na grupe TSA. Po koncercie zadzwonil do Radia Nieprzemakalnych telefon, sluchacz stwierdzil, ze mimo iz jest fanem metalu, mimo ze byl na koncercie, to wcale nie identyfikuje sie z cala ta blazenada. Gdyby przyjechal Azyl P. i zagral "Alleluja", wszyscy by zaspiewali z nimi - powiedzial.
Przerostem formy nad trescia okazal sie koncert supergrupy Harley Davidson. Andrzej Nowak naprawde nie jest tak dobrym wokalista, jak gitarzysta, natomiast ja wykazuje sie w tym momencie szczegolnym poczuciem taktu. Teksty brzmieniowo przypominaja jezyk angielski, ale to tylko zludzenie. Sa tez (a jakze!) po polsku. Jednemu z nich, Ta dziewczyna, jak maszyna, wroze kariere w telewizyjnej liscie przebojow. Ten sam Nowak, grajacy na koniec koncertu wspolnie z TSA, pokazal, jak brzmi solidna ciezka muzyka.
*
Dni trzeci i czwarty mialy przyniesc zmiane nastroju. Niestety, wiekszosc prowadzonych w Jarocinie rozmow dotyczyla tego, co sie stalo, dlaczego nie jest tak jak kiedys, jak mozna powtorzyc festiwal z roku 1984. Nastrojowi smutku i rozczarowania pomagala muzyka - smutna i rozczarowujaca. Nowa Muzyka. Haslo, moim zdaniem, nie najmadrzejsze, gdyz od 2-3 lat nie zmienia sie list zespolow, na ktorej opieraja sie pomysly do "rzniecia" - U2, The Cure, Joy Division, Cocteau. Grup bylo bardzo duzo i ktos, kto niezbyt czesto bywa na koncertach, moglby pomyslec, ze tak sie gra teraz w calym kraju - nic bardziej mylacego, tak sie gra, zeby spodobac sie ludziom decydujacym kto wystapi w Jarocinie. Przykladem moze byc bardzo stanowcza krytyka poczynan Gdanskiej Sceny Alternatywnej, dokonana na konferencji prasowej przez Waltera Chelstowskiego. Tak, prosze panstwa, w Gdansku sie nie doluje, tylko gra fajna muzyke, a ze nie jest ona w stylu Jarocina - to nie znalazla sie w dziesiatce nagrodzonych. A szkoda, bo naprawde swietny byl wystep grupy Po prostu, bardzo tez zmieniala sie Apteka i Pancerne Rowery. Sa to grupy jeszcze nie najlepsze warsztatowo (ach, pomogloby studio), ale zdajace sobie sprawe z tego, ze zyjemy w latach osiemdziesiatych. Glownym grzechem "jarocinskich" zespolow nowofalowych jest smiertelna powaga, brak dystansu do wlasnej tworczosci i przerazajaca monotonia wykonywanego repertuaru. To niesamowite, jak samemu mozna dozynac wlasna muzyke. Bardzo podobala mi sie grupa 1000000 Bulgarains, ale co z tego, skoro to co zaprezentowala swiadczy, ze trudno bedzie im wyjsc z tego dolowatego kanalu. Obym sie mylil.
Innymi zespolami, ktorym przy duzej pracy wroze pomyslna przyszlosc byly Kineo RA i Ziyo. Z nielicznych nieszablonowych grup wystepujacych w dwoch ostatnich dniach konkursu najlepiej przyjeto Kobranocke (kierunek Torun) i Sztywny Pal Azji. Caly Jarocin mowil o tym, ze pierwsza z tych grup miala prawie stupunktowa przewage nad nastepnymi, mimo to organizatorzy utrzymali w tajemnicy kolejnosc w dziesiatce laureatow. Kobranocke slyszalem juz na kilku koncertach i uwazam, ze jest to najlepsza w Polsce grupa rock'n'rollowa, a wlasciwie punk'n'rollowa. Sztywny Pal to dla mnie najwieksze objawienie tej imprezy, wydawac by sie moglo, ze grupa nadaje sie bardziej na festiwal studencki do Krakowa, a jednak to, ze zaspiewali w Jarocinie bylo z ich strony odwaga i sukcesem jednoczesnie. Piosenka Nie wolno wznosic sie za wysoko stala sie niejako mottem festiwalu.
*
Pisanie czegokolwiek o akustykach, szczegolnie o naglasniajacych scene (niektorzy muzycy) jest marnowaniem czasu na osoby tego niewarte. Sprzet naglasniajacy byl calkiem niezly. Moglo byc dobrze...
Wynikow plebiscytu, w ktorym udzial wziela niecala polowa uczestnikow, niektorzy pod prosba lub grozba zespolow, rowniez nie warto komentowac. Podzial nagrod (Fort BS, Sztywny Pal Azji, RAP) tez dziwny, zwycieskiej Kobranocce nie dano nic, nie zaproponowano nagrania. Zaproszono natomiast do studia zespol DNA (uwaga czlonkowie grupy Bolter, rosnie konkurencja).
Akredytowano w tym roku bardzo wielu dziennikarzy, nie sadze jednak, by ton artykulow byl podobny do corocznego, zurnalisci tym razem powaznie spojrzeli na uczestnikow imprezy, niektorzy jakby zrozumieli te muzyke, szkoda, ze nie mieli jej w tak dobrym wydaniu, jak w 1984 r.
Prowadzac lokalny program Rozglosni Harcerskiej dla Jarocina narozmawialem sie z muzykami, mieszkancami, uczestnikami festiwalu. Glownym tematem rozmow byl problem byc albo nie byc FMR w Jarocinie. Moim zdaniem absolutnie byc, ale z generalnymi zmianami, bo inaczej nawet te 13 tys. osob moze stracic zaufanie. Festiwal tegoroczny mial podtytul "Proba sil". Nie jest to tylko moja opinia: " W tym roku przegralismy."
PAWEL SITO
PS. Kim byli jarocinscy "gitowcy"? - spytaj Dezertera.
|
. |