Szatan w Jarocinie
Autor: Jan Galuba. Express Wieczorny. 22, 23, 24/08/1986 r. Nr 162 (12098). Rok XII. Wyd. 2. Str 4.
- TE HOLOTE trzeba zapedzic do kopalni! W przeciwnym razie zglupieje do reszty - mowi pracownik jarocinskiej fabryki mebli. - Slyszalem od ksiedza z kosciola sw Jerzego, ze tej nocy 50-cioosobowa “sekta” wyznawcow szatana udala sie na miejscowy cmentarz, gdzie odprawila “czarna msze”. A do tego jeszcze zbeszczescila grobowiec i przywiazala do drzewa jakas panienke!
- Moja corka widziala, jak na koncercie rockowym, te czorty porabaly, a nastepnie spalily krzyz - dodaje sprzedawczyni. - Ze tez ci mlodzi nie boja sie grzechu?! Jarocin jest oburzony takimi zdarzeniami. Czlowiek pracuje za lada, to slyszy to i owo i jestem pewna, ze ci smarkacze doprowadza fo tego, ze przepedzimy ich stad na cztery wiatry.
W tym rocku Jarocin byl swiadkiem najazdu na festiwal muzykow rockowych ponad 100-osobowej “sekty” satanistow, ktora rozpoznac mozna bylo po charakterystycznym sposobie ubierania sie: czarne bluzki, kurtki i spodnie, na plecach wymalowane wizerunki diablow, a na piersiach - krzyze poodwracane “do gory nogami”. Sam naczelnik miasta i gminy stwierdzil, ze podobna dzialalnosc satanistow moze doprowadzic do tego, iz mieszkancy Jarocina zmienia swoj pozytywny stosunek do imprezy. A wowczas trzeba bedzie myslec o jej przeniesieniu do innego miasta.
Jeszcze rok temu postrachem Jarocina byly punki. Teraz sa spokojniejsi. Kraza grupami wokol Ratusza, ubrani w czarne skorzane kurtki, na ktorych widnieja hasla “NO FUTURE” (bez przyszlosci). Bo dla punkow przyszlosci nie ma - jak twierdza. Zyja wiec z dnia na dzien i nie interesuja sie tym, co bedzie jutro, a nawet za chwile.
- Przyjechalismy do Jarocina by posluchac muzyki, a nie szukac rozroby - deklaruje 16-letni punk z Krakowa. - To skiny robia zadymy. Sa zadziorni i agresywni. Dzis w nocy, na przyklad, dorwali jednego z naszych i obcieli mu “pioropusz”. Albo wpadaja z zyletkami w pogo (to taki nasz taniec rytualny) i ciachaja nam ubrania, a nawet szyje czy rece... I co mamy wowczas robic? Bronimy sie. Ale nigdy nikogo nie zaczepiamy.
“Pioropusze”, to w punkowskim slangu “irokezy”, czyli usztywnione i ustawione na koguta wlosy. Skiny chodza ubrani podobnie do punkow, z tak jednak zasadnicza roznica, ze gola glowy do zera.
- Kiedy tanczymy pogo - mowi Leszek z Olsztyna - nikomu nie wyrzadzamy krzywdy. To nie prawda, co wypisujecie w gazetach, ze depczemy buciorami tych, ktorzy wywroca sie w tancu. Jesli juz ktos wywinie orla, to podnosimy go. Gramy fair. Jestem pewnien, ze gdyby w Jarocinie nie bylo skinow i satanistow, byloby zupelnie okay. To oni rozpieprzaja w strzepy kazda fajna zabawe. Oni prowokuja do bojek.
- Wiesz, dlaczego nie pozwalamy robic sobie zdjec? - pyta Krzysiek z Malborka. - Bo w prasie robicie z nas frajerow. Pokazujecie nas, niczym stado malp. W ubieglym roku przegladalem gazety, i az mnie smiech ogarnial... Takie w nich byly bzdury. Na przyklad - na zdjeciach taniec pogo, a pod nimi podpisujecie “banda lobuzow” albo “tak wyglada zadyma”. Nie rozrozniacie pogo od zadymy?
- No future! To zycie nie jest nic warte - mowi punk z Torunia. - Na kazdym kroku mnie przesladuja. W domu zgredzi (czyli rodzice - przyp JG), w szkole belfer, a na ulicy przechodnie. Wczoraj podchodzi do mnie milicjant i pyta: synku, grzebien masz? Mam -odpowiadam. - To sie uczesz, bo zaraz ci w tym pomoge. Czy moj kogut komus przeszkadza? Wybilem nim szybe wystawowa? Walnalem komus w czaszke? Inny przyklad: w sklepie galanteryjnym, tu na 1 Maja, kupilem “pieszczoche” za 392 zlote. To taki pas na reke nabijany cwiekami. Ulice dalej, “pieszczoche” zgarnia mi wladza. To to bez zadnych tlumaczen. Mam z nia dyskutowac? (...)
Jestem zdziwiony, ze jedni te mlodziez wychowuja, a inni w tym przeszkadzaja - powiedzial szef “Monaru”, Marek Kotanski.
POD WZGLEDEM artystycznym - FMR stal na przyzwoitym poziomie, co po raz pierwszy zgodnie podkreslali i fani, i ojciec jarocinskiej imprezy, Walter Chelstowski.
Publicznosc jarocinska - poprzez glosowanie na specjalnych karnetach - wytypowala do “zlotej dziesiatki” zespoly Acapulco, Free Blues Band, Fort BS, Hammer, Karcer, Kobranocka, Mikrofony Kaniony, Sztywny Pal Azji, Clochard i Formacje Brudny Widelec. Ale bylo o wiele wiecej grup zaslugujacych na uwage. Mnie podobaly sie zespoly Zoilus, Tubylcy Betonu, Roze Europy, i kielecka formacja Heaven Blues. Ostatnia z wymienionych zaprezentowala swoj program na scenie alternatywnej, dajac bluesowy popis na miare najlepszych polskich kapel, udowadniajac tym samym, ze Heaven Blues jest nie tylko zgranym zespolem, dobrym technicznie i atrakcyjnym muzycznie, ale rowniez posiada wokaliste, o ktorym na pewno jeszcze uslyszymy. To Marek Dubeltowicz, ktory kompozycja Alabama powalil sluchaczy amfiteatru na kolana. Bo tak sie spiewa i gra bluesa! Szkoda wiez, ze dla Heaven Blues zabraklo miejsca na duzej scenie, a graly na niej takie miernoty, jak np Borygo.
- 24 LETNI fan z Zielonej Gory. Jestem zdania, ze polski rock ma sie zupelnie dobrze, co widac i slychac na zalaczonym obrazku. Mamy duzo swietnych kapel, ale nikt sie nimi nie chce zainteresowac. Nikt ich nie chce rejestrowac, popularyzowac.
A tymczasem wszystkie prawie mlode zespoly traktowane sa przez profesjonalna estrade z przymruzeniem oka. Panowie, tak nie mozna. Opamietajcie sie dopiero za 50 lat, organizujac w Jarocinie sped diznozaurow? Przeciez nowy rock przechodzi obok was. Resjestrujcie dla potomnych te interesujace zamierzenia. Jarocin to fenomen pod kazdym wzgeledem. Walter Chelstowski powiedzial kiedys, ze FMR jest jedyna w tym kraju impreza samofinansujaca sie. (...) Napiszcie o tym panowie.