Często spotykam się z przerażeniem w oczach rozmówcy, gdy przyznaję się do tego, że lubię growling. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że "rzyganie" do mikrofonu może się komuś w ogóle podobać. I potrafię to zrozumieć, bo też kiedyś wyłączałem płyty, kiedy wokalista zaczynał straszyć. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło w moim pojmowaniu słowa "wokal" i właśnie tymi przemyśleniami chciałbym się podzielić. Od razu na początku należało by wspomnieć, że w tej chwili rozróżniam śpiewaków(śpiewaczki) od wokalistów(wokalistek). Właśnie to rozróżnienie pozwoliło mi na zrobienie kroku w przód w kwestii "porykiwań". Śpiewak to jak sama nazwa wskazuje ktoś kto śpiewa, a więc wydaje z siebie tekst w sposób zrozumiały i melodyjny, natomiast wokalista to człowiek, który swój głos traktuje jako swoistego rodzaju instrument - dla mnie najwspanialszy instrument w kosmosie. I tu właśnie leży istota całego problemu. Nikogo jakoś nie dziwi stosowanie przez gitarzystów różnorakich przystawek i przesterów gitarowych, dlaczego wiec dziwi ich podobne zachowanie u wokalistów ? Podobnie trudno jak wokalistów metalowych zrozumieć jest śpiew div operowych, natomiast nikt ich za to nie gani.
Metal jest muzyką opierającą się po części (czasem i w całości), na uczuciach ekstremalnych. Muzyka jest często bardzo brutalna i agresywna, i właśnie porykujący, krzykliwy ton wokalisty dopełnia tylko całości muzycznego misterium. Powstaje tu oczywiście problem przekazu czyli po prostu rozumienia tekstów, ale od razu przypomina mi się pewien wywiad z death-metalowym wokalistą z zespołu NECROPHOBIC, który na podobnie zadany problem odpowiedział, że gdyby chciał coś ludziom przekazać to wydałby tomik wierszy, a nie zakładał zespół o tak ekstremalnym obliczu.
Oczywiście od razu pojawią się zarzuty o tym, że oni po prostu nie potrafią śpiewać. Polemizując z tym poglądem wspomnę tylko dwie osoby, które skutecznie temu poglądowi przeczą. Ciekawy przykład stanowi zespół ON THORNS I LAY, którego członkowie szczycą się wyższym wykształceniem muzycznym, a wokalista otworzył przewód doktorski w klasie wokalnej ! Drugim dobrym argumentem w tej dyskusji jest niewątpliwie szwedzki zespół OPETH, wykonujący progresywną odmianę death-metalu. Wokalista - Mikael Akerfeldt radzi sobie doskonale zarówno z głębokim i mrocznym growlingiem jak i z czystym śpiewem w lirycznych partiach utworów. Zdaję sobie jednak sprawę, że ogromna część metalowych wokalistów rzeczywiście nie potrafi melodyjnie śpiewać, natomiast nie umniejsza to moim zdaniem wcale znaczenia growlingu, który dla mnie jest jedną z dróg rozwoju sposobów wykorzystania głosu ludzkiego w muzyce.
Należy też powiedzieć, że sam growling nie jest bezmyślnym ryczeniem do mikrofonu. To bardzo szerokie spektrum ludzkich możliwości głosowych od głębokiego "bekania" jak np. w zespole SIX FEET UNDER, poprzez "szept" krzykacza DEATH po "szczebiot" i "skrzekot" wokalistów black-metalowych np.: CRADLE OF FILTH. Mam nadzieję że ten krótki artykuł pozwoli otworzyć się ludziom na inne formy przekazu w muzyce i poszerzy ich horyzonty, zrozumieć, że głos to też instrument i tak samo jak inne instrumenty można, go wykorzystywać w bardzo różny, czasami być może trudny do przełknięcia sposób.
Marcin "Jesienny" Krzyżaniak