Wywiad na temat wydania płyty „Siódma pieczęć” TYLKO ROCK XII93.
(autor Wiesław Królikowski)

Ciechowski
(O strudiu Ciechowskiego i nagrywaniu płyty)
Ja tu nikogo nie wpuszczam. Nagrywam tylko moje produkcje. Powstało tu też dużo sygnałów radiowych, reklam - normalna sprawa dla każdego studia...W przypadku tej płyty mieliśmy komfortowa sytuację: mogliśmy zamknąć się w kręgu tylko tych osób, z którymi chcieliśmy pracować.. Było nam jak w niebie. Kiedy mieliśmy ochotę, to wychodziliśmy na dwór, robiliśmy sobie grilla, jedliśmy, obok była Lola i jej osiem szczeniaków. Nastrój był niesłychany. Wszystko się udawało. Ja nie wiedziałem, czy w tym studiu można nagrać płytę. I okazało się, że trudno byłoby gdzie indziej zrealizować płytę o takim brzmieniu. Bębny nagraliśmy tylko na dwa mikrofony, z własnym pogłosem pomieszczenia i są to najlepsze bębny na płytach Republiki.
(Dlaczego Ciechowski zapuścił długie włosy)
To jest przedziwne: ilekroć mam inną długość włosów, to wszyscy dopatrują się w tym informacji. Gdy zaczęliśmy pracować nad płytą to już miałem dosyć długie. Myślę, że obcinając je obciąłbym kawałek tego, co działo się przez ten czas.
(O zakupieniu organów Hammonda)
Zacząłem go podchodzić. W końcu powiedział „Dobrze, niech pan przyjedzie, ale niczego nie obiecuję...”Okazało się, że jest to fotograf, który grywał na weselach. Hammond był odrestaurowany, w stanie idealnym. Mimo to myślałem, że wprawię faceta w osłupienie proponując mu Korga albo jakiś inny instrument, który można wziąć pod pachę. A on na to: „panie co mi tu pan opowiada...”. Otworzył tylną pokrywę Hammonda i powiedział: „”Widzi pan? Ten instrument gra własnym głosem. To jest jak mała fabryka. Te wszystkie rzeczy produkują swoje barwy”. Myślałem, że będzie chciał windować cenę, ale jak ją w końcu podał, to była bardzo umiarkowana. Powiedział: „Panu to sprzedam, ale pod warunkiem, że będzie to instrument nagrywany, że nie przepadnie”.
Takie instrumenty to są skarby. W związku z tym, że posługujemy się nimi, Leszek Kamiński nagrywał to wszystko z zerową korekcją. Brzmienia tych zespołów z lat 70-tych są tak mocne, tak pełne życia, bo to były dobre instrumenty, a nie samplery...
(Siódma pieczęć)
Ta płyta różni się przede wszystkim tym, że postanowiliśmy, iż będzie wspólną kompozycją. Nawzajem zaprosiliśmy się do grania...To niewątpliwie taki mój zabieg polityczny, który otworzył ich wszystkich. Nie chcę tworzyć mitu na temat demokracji w tym zespole. Nadal jestem liderem. Chodzi o to, że wszyscy obudzili się po raz drugi jako muzycy...

Powstało więcej kompozycji niż mogło wejść i „tylko” tekstów” jeszcze nie było... Kończyliśmy o trzeciej w nocy i do szóstej nad nimi siedziałem. Dziury robiłem w podłodze, tupiąc nogą... ”Reinkarnacje”, którą mieliśmy zagrać w Sopocie, napisałem o 7 rano, tuż przed wyjazdem...Ale ja zawsze piszę w ostatniej chwili. Wtedy jest największe ciśnienie i najlepiej wychodzi.

Krzywański
(Wspólne kompozycje na płycie)
Taka decyzja zapadła przed podjęciem pracy. I okazało się, że była to świetna decyzja. Wyliczanie, kto ma jaki udział, stwarza sytuację, że każdy upiera się do końca przy swoich pomysłach. A przy założeniu, że kompozycje są wspólne, każdy dał z siebie to, co najlepsze. Leszek przyniósł jakiś riff, ja ten riff zagrałem na gitarze trochę inaczej, Grzegorz zrobił do tego wokal i klawisze...Oczywiście przy poszczególnych piosenkach ten proces przebiegał różnie. A w sumie rezultat jest taki, że to wszystko leży pod palcami, że będzie się to świetnie grało na koncertach. I słychać, że jest to takie bardzo swobodne.
(O Republice lat 80-tych)
Mówiono o nas, że jesteśmy bardzo zimni, mimo iż wcale nie była to cold wave. Chodziło o programową, niewidzialną barierę między sceną a widownią. I to był swego rodzaju show. Teraz wszystko polega na tym, że tak właśnie gramy, jak na tej płycie...
(O muzyce na Siódmej pieczęci)
To nie ma być konglomerat muzyki wykonawców z końca lat 60-tych i początku 70-tych, to ma być w dalszym ciągu Republika.
Mamy w okolicach 30 i więcej lat. To jest taki wiek, że już się sięga do swojej młodości. A my wychowaliśmy się na tamtej muzyce.
(O studiu nagraniowym)
Także  dlatego pracowało się nam inaczej, niż nad poprzednimi płytami, bo studio jest u Grzegorza w domu, bo śpimy tu, jemy wspólnie obiady, wieczorami popijamy sobie piwko. Nie bez znaczenia jest, że z mojego pokoju mam 7 metrów do studia - na dobra sprawę mogę tam pójść w piżamie i zagrać. Mamy tu wymarzone warunki i nie sądzę, aby zaczęło to demobilizować. Będziemy spotykać się co jakiś czas na dwa, trzy dni i kompletować pomysły na następną płytę. I nie sądzę, żeby atmosfera zmieniła się.
(Jak widzi swoją przyszłość w Republice)
Lepiej mieć dobrą żonę niż 150 najlepszych kochanek.

Biolik
(O płycie)
Cieszę się, że nagrywaliśmy tą płytę dopiero teraz - dzięki temu mieliśmy czas się poznać.
Niektóre piosenki dość długo dojrzewały, jak na tę sesję, bo i bywało, że utwór powstawał w ciągu jednego dnia. Były takie sytuacje, że mieliśmy pomysł na tempo, kolor, klimat numeru, a zupełnie nie mogliśmy dać sobie rady z refrenem.
(O zespole)
Ludzie, z którymi kiedyś grywałem, nie byli skuteczni. Była wspaniała zabawa przy tworzeniu muzyki, ale samo wymyślenie czegoś to tylko początek...Tu pracuje się mając świadomość, że ma się za sobą firmę, w której każdy wie, co ma robić.
Republika wyskoczyła na początku - jak mi się wydaje - z materiałem już dojrzałym, bardzo charakterystycznym. Teraz jest to już jakby inny zespół - nie ma Pawła, ludzie są starsi...I mam wrażenie, że ta płyta jest znów pierwszą płytą.

Ciesielski
(I jeszcze o Siódmej pieczęci)
To wyszło zupełnie naturalnie. Wszystko powstawało na gorąco. To najdojrzalsza płyta Republiki.
(Czy w przyszłosci chciałby grać tylko w tym zespole)
O niczym innym nie marzę.