Niedopatrzenia

widziałem jeszcze kilku
nikczemników na wolności:
dzieciak popiskiwał
na delikatnym listku bzu
łyżwiarz na wymiecionym jeziorze
snuł długi szal
 

Tylko

tylko przez jedną chwilę
mały wróbelek
zakrył swoim cieniem
połowę kościoła
 

Pełnia jesieni

dwudziestoletnia wdowa
pocałowała mnie w szyję.
uciekam zataczając się.
czy zdążę czmychnąć
przed jej rozpaczą?
przenigdy!
oto czarne pończochy
wypchane złotymi liśćmi!
 

Wigilia

pijani kolędnicy
szopkę na dworze zostawili
na sterczące wieżyczki
na zmarzniętego bobasa
w otwarty pysk osiołka
śnieg pada
śnieg pada

grzegorz ciechowski (1976-80)