Witam
Wczoraj (04.11.1997 r.) o 16.00 (koniec pracy) jak strzała poleciałem w
kierunku dworca PKP Gdynia Grabówek, aby jak najszybciej dojechać do
Gdańska Głównego i pójść po zamówiony singiel The Cure. Po szybkim
dobiegnięciu z dworca głównego do sklepiku płytowego mieszczącego się na
ul. Tkackiej obok Zbrojowni (niezły kawałek co, a czas też miałem niezły) i
zaczerpnięciu oddechu poprosiłem o zamówioną płytkę.
Zakupiwszy najnowszy owoc Roberta i s-ki jeszcze szybciej pognałem do domu,
aby móc w końcu spokojnie go posłuchać.
A więc po kolei:
Na singlu znajdują się 4 kawałki:
Podejrzewam, że słuchając tego kawałka tylko w radiu, to słyszeliście
Single Mix. Jest dobry, naprawde dobry. Uważam jednak,
że chowa się w porównaniu z mixem
(B).
Analogue Exchange Mix jest znakomity. Mówię Wam to jest
dopiero wersja. Musicie tego posłuchać, te chórki 4-5-ciu babek akcentujących
ze Smithem pewne linijki tekstu. On jest zupełnie niepodobny muzycznie do
mixu
(A), jedyne podobieństwo to tekst.
Analogue Exchange Mix jest zupełnie inaczej zbudowany
muzycznie. Jest dobrze wyważony instrumentalnie (kapitalne brzmienie basu
Simona). Jest wolniejszy, wydaje mi się, że lepiej przez Smitha został
przemyślany.
Analogue Exchange Mix powinien otwierać ten
singiel.
Digital Exchange Mix chyba pominę, jest najgorszy,
za bardzo przekombinowany instrumentalnie, a bass to miałem wrażenie, że został
zastąpiony jakimiś techno-samplami. Ostatni mix
Dub Analogue Exchange
Mix jest jedynie rozwinięciem
Analogue Exchange
Mix. Mix
(B) jest jednak lepszy, mi osobiście
najbardziej przypadł do gustu.
Czy słuchając
"Wrong Number" zastanawialiście się jaka będzie
przyszła płyta The Cure ? Ja myślę, że płyta będzie jak zwykle na oczekiwanym
poziomie. Pamiętacie sytuację z
"Wild Mood Swings" ? Ja
pierwszy kawałek jaki słyszałem z tego albumu to był singiel
"The 13th" (dwa dni przed ukazaniem się albumu). Słysząc ten kawałek
złapałem się za głowe i pomyślałem "Robert nie, przecież to zbrodnia", ale
nagle po
"The 13th" usłyszałem
"It Used To Be Me"
,
"Ocean",
"Adonais"i wszystko
wróciło do normy. Nawet
"The 13th" okazał się ciekawy po
kolejnym przesłuchaniu, bo podszedłem do niego na luzie i na wesoło. Później
wieczorem w
MTV zaprezentowano koncert
The Cure z
Adrenaline Club (koncert odbył się w
dniu premiery albumu) i mogłem posłuchać całego albumu, który jak zwykle ściął
mnie z nóg.
Jeśli chcecie się podzielić swoimi wrażeniami po przesłucaniu
"Wrong Number" z innymi fanami, bądź (jak w moim przypadku)
maniakami The Cure, odwiedzającymi moją stronę, to
mail'nijcie do mnie swoje wrażenia.
Pozdrówka od "Wrong" Curek'a :-)
Cure's: Go Home !