Indian Summer zostal zalozony latem 1969 roku w Coventry. Czlonkami
grupy byli: klawiszowiec Boba Jacksona, gitarzysta i wokalista Colin Williams, perkusista
Paul Hooper i basista Malcolm Harker.
Zostali odkryci w 1970 roku przez menadzera Jima Simpsona, ktory takze odkryl m.in. takie
grupy jak Black Sabbath czy Bakerloo. Jim Simpson polecili ich bylemu menadzerowi Vertigo
Records, Olavowi Wyperowi, ktory w tamtym czasie byl szefem Neon Records, oddzialowi RCA,
zajmujacemu sie progressive-rockiem. Po koncercie w Birmingham podpisal z nimi umowe na
nagranie albumu, ktorego producentem zostal Rodger Bain, ktory rowniez wyprodukowal
pierwszy album Black Sabbath. Album ukazal sie na poczatku 1971 roku.
Wkrotce po nagraniu albumu, Harker opuscil grupe by przejac firme ojca. Zastapil go Wez
Price, byly czlonek The Sorrows. Na poczatku 1972 po zakonczeniu trasy koncertowej, bez
pieniedzy, grupa zostala rozwiazana.
Colin Williams odsunal sie zupelnie od przemyslu rozrywkowego. Paul Hooper gral w
roznych grupach by w koncu w 1978 roku zalozyc wraz z Bobem Jacksonem grupe The Dodgers.
Pozniej zostal czlonkiem The Fortunes.
Bob Jackson po rozwiazaniu Indian Summer nagral wraz z bylym wokalista Johna Entwhistla,
Alanem Rossem dwa albumy, a nastepnie dolaczyl do grupy Moon, by nagrac z nimi album
"Too Close For Comfort" w 1976 roku. Nastepnie wspolnie z Hooperem zalozyl grupe
The Dodgers, by w koncu dolaczyc do bylego wokalsity Uriah Heep, Davida Byrona i nagrac z
nim album "On The Rocks". Pozniej gral z takimi wykonawcami jak The Motors, The
Searchers, Jeff Beck, Jack Bruce oraz Pete Brown, a takze z roznymi mniej znanymi grupami.
Marcin Górski
Brytyjski zespol o dosc banalnej nazwie Indian Summer (Babie lato) i jego debiutancka i
jedyna plyta - Indian Summer to totalny odlot. Plyta z 1971 roku. Niedlugo po jej wydaniu
zespol rozpadl sie rozzalony brakiem sukcesu.
A plyta - miod. Ogolnie mozna zaliczyc ja do pojemnego wowczas nurtu hard-rocka, ale
byloby to uproszczenie, gdyz na moje oko jest to typowy dla tamtych czasow zespol
progresywny. 4 muzykow (gitara, bass, drums, keybords, vocal) gra tak, ze kapcie leca z
nog. W swej muzyce pokazuja jak mozna polaczyc mocne rytmy - typowe dla hard-rocka, z
delikatna, poetycka gra gitary (momentami kojarzy sie z Wishbone Ashe) i niesamowitymi,
kakolomnymi ewolucjami na keybordzie. Wokalnie kojarza sie troche z wczesnym Grand Funk,
czy moze raczej ze Spooky Tooth (klawisze) - taki mocny, soulowy glos. W ich muzyce
odnalazlem tez echa Return To Frever i wczesnych dokonan Johna McLaughlina, czy tez cos z
klimatow Caravan. A muzyka taka wlasnie letnio-jesienna, czuc w niej klimat babiego lata,
tych ostatnich oznak mijajacego lata przed zblizajacymi sie slotami.
Muzyka z lotu ptaka. Kazdy utwor to jak wzbicie sie w powietrze i lot z glowa w hmurach.
Podzialala na mnie jak wehikul czasu, ktory rzucil mnie 20 lat wstecz i poczulem ducha dni
minionych. Totalnie sie zapadlem.
Cozy